Reklama

Grabowski: Zarząd powiesił w szatni Resovii kartkę z celem – awans do Ekstraklasy

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

27 listopada 2020, 10:20 • 9 min czytania 12 komentarzy

Szymon Grabowski po raz drugi w ciągu dwóch miesięcy został zwolniony z Resovii. Zarząd klubu ponownie potraktował go niezbyt elegancko, o czym szerzej pisaliśmy TUTAJ. Szkoleniowiec zorganizował spotkanie online z dziennikarzami, na którym opowiedział o kulisach pracy w rzeszowskim klubie i relacjach z zarządem po powrocie na stanowisko. Dlaczego celem dla beniaminka miał być awans do Ekstraklasy? Ile razy spotkał się z prezesem klubu? Jak wyglądał proces transferowy? Prezentujemy stanowisko trenera.

Grabowski: Zarząd powiesił w szatni Resovii kartkę z celem – awans do Ekstraklasy

Nie chciałbym, żeby było tak, że Grabowski zwołał media i żali się na to, jak mu było źle. Biorę wyniki na siebie. Chciałem tylko skupić się na kilku rzeczach, z którymi się nie zgadzam i z którymi nie będę się zgadzał. Zaufałem ludziom, którzy nie spełnili tego, o czym rozmawialiśmy. Przede wszystkim jest to prezes Jan Bieńkowski, który w momencie, w którym tworzyliśmy kadrę na pierwszą ligę, oznajmił mi po wcześniejszej dyskusji, że będziemy walczyć ze składem, który mamy. W zimę siądziemy i zastanowimy się co robić dalej. Powiedział mi wtedy: ja ci ściągnę zawodników. Zaufałem mu do tego stopnia, że byłem przekonany, że tak po prostu będzie.

Liczyłem się z krytyką, bo nie spodziewałem się wielkiego wyniku. Pod koniec drugiej ligi mieliśmy problem z wygrywaniem meczów i zdawałem sobie sprawę, że jeśli się nie wzmocnimy, te rzeczy będą się powtarzać. Drużyna, która zajęła piąte miejsce w lidze, bez odpowiednich wzmocnień, nie mogła seryjnie wygrywać. Żałuję, że nie uwierzyłem ludziom, którzy dłużej siedzą w piłce na pierwszoligowym poziomie, którzy mówili mi, że tę drużynę trzeba wzmocnić. Myślałem, że obronię się przed krytyką na przestrzeni całego sezonu.

Obietnice zarządu i sponsorów

Druga sytuacja, która pokazała mi, że nie wszystkim można ufać, to zapewnienie sponsorów, którzy obiecali mi w obliczu mojego powrotu do Resovii, że ludzi, którzy teraz rządzą, za chwilę nie będzie. Miałem mieć ich wsparcie, rada sponsorów miała wybrać pełnomocnika, który będzie zarządzał sekcją. Nie mam pretensji do kibiców, którzy chcieli wiele rzeczy robić. Nie będę jednak zdania, że kibice powinni kogoś zwalniać, czy wywozić na taczkach. Mam pretensje do sponsorów, szczególnie do jednego, do którego jakiś czas temu dzwoniłem i powiedziałem mu, że czuję się oszukany. Gdyby takich zapewnień ze strony sponsorów nie było, nie powróciłbym do pracy trenerskiej w Resovii.

RESOVIA WYGRA Z KORONĄ? KURS 3.80 W TOTALBET!

Wiedziałem, że po powrocie będę miał pod górkę, jeśli wynik nie będzie taki, jakby sobie życzyli ludzie. Na spotkaniu, na którym zostałem przywrócony, zarząd zgodził się na wszystkie moje postulaty. Dostałem też obietnicę od prezesa, że będziemy się spotykali co tydzień i dyskutowali o wynikach, o tym dlaczego trenujemy tak, a nie inaczej. Miało to wyglądać, tak jak to prezes powiedział, jak w każdym normalnym europejskim klubie. Jednym z moich wniosków było to, że do wyjazdu na ŁKS zawodnicy muszą się spotkać z prezesem i ustalić regulamin, który nie był ustalony. Do meczu z ŁKS-em prezes się z drużyną nie spotkał.

Reklama

Kontakt z prezesem? Tylko mailowo

Od tamtego momentu, nie licząc dnia wczorajszego, miałem z prezesem kontakt trzykrotnie. Dwa razy do niego zadzwoniłem, trzeci raz osobiście, po sparingu z Garbarnią Kraków, gdy po raz pierwszy zobaczyłem prezesa. Podbiegłem po meczu, gdy już wsiadał do auta i spytałem, dlaczego nie respektuje naszych postanowień. Prezes nie rozumiał, dlaczego miałby to zrobić, więc powiedziałem mu, że dlatego, że to obiecał. To było 17 października, a dzień później otrzymał maila od wiceprezesa, pana Leszka Ochaba, w którym poinformował mnie, że spotkanie zawodników z zarządem odbędzie się 19 października, a mnie poinformował o tym, że “w celu usprawnienia komunikacji sprawy mam zgłaszać drogą elektroniczną”. Przystałem na to, bo co miałem zrobić?

26 października, gdy kończyła się runda i musiałem planować zimę, chciałem wiedzieć, czy mogę pojechać na obóz, czy zrobić dochodzeniowy, kto ma rozmawiać z zawodnikami i menedżerami – sprawy organizacyjne, zadzwoniłem do sponsorów, którzy zobowiązali się do tego, że będzie jakiś przedstawiciel. Powiedziałem im o moich obawach, że już jesteśmy spóźnieni, że jeśli będziemy czekali do 1 stycznia, aż nowy człowiek zacznie rządzić, to będzie za późno. W odpowiedzi usłyszałem, że odbędzie się spotkanie, w którym miałem uczestniczyć ja i dwóch sponsorów. Do takiego spotkania nie doszło. 28 października dostałem kolejnego maila od pana Ochaba. Myślę, że było to spowodowane tym, że dotarło do nich, że pytam się sponsorów o plany. Zacytuję pytania, które mi zadano, bo to ważne w kontekście tego, jak to wszystko wyglądało.

Przeczytaj także:
Lista pytań od zarządu do trenera:

1.  Jaki cel stawia sobie pan w sezonie 2020/2021?
2. Jaką przewiduje pan zdobycz punktową po rundzie jesiennej, a jaką na koniec sezonu?
3. Jaka pana zdaniem powinna być najmniejsza liczba punktów konieczna do utrzymania się w lidze?
4. Jak ocenia pan transfery dokonane w 2020 roku, włączając rundę wiosenną?
5. Którzy zawodnicy sprowadzeni w 2020 roku zrobili największy postęp sportowy i podnieśli poziom drużyny?
6. Których zawodników powinniśmy wystawić listę transferową, a z którymi nie przedłużać umów na sezon 2021/2022? Menedżerowie chcą już przedłużać kontrakty, które kończą się 30 czerwca 2021 roku.
7. Na jakich pozycjach potrzebne są panu wzmocnienia na rundę wiosenną?
8. W przypadku zawieszenia rozgrywek, jaki pan ma pomysł na utrzymanie drużyny w formie sportowej i jak zarząd może panu w tym pomóc.

Proszę o pisemną odpowiedź w terminie do 7 dni.

Ogólnie – cyrk. Chciałem odpowiedźieć na te pytania, ale chciałem się spotkać. Odpowiadając na każdego maila, pisałem, żebyśmy się spotkali wraz z radą sponsorów, wszystko ustalić, podyskutować. Otrzymałem odpowiedź, że najpierw muszę odpowiedzieć na te pytania, żeby mogli się przygotować do spotkania.

Apel o dymisję prezesa

To było takie przeciąganie liny, potem zwalali winę na pandemię, nie chcieli się spotkać na zoomie, w formie online. Odpowiedziałem w terminie, oczywiście zdawkowo, bo jakie miały być, skoro pytają mnie o cel, a to oni powinni go przede mną postawić. Przed drużyną nie postawiono żadnego celu, do momentu, kiedy rękami kierownika Stanisława Mandeli zawiesili w szatni regulamin, w którym jeden z punktów mówił o celu dla drużyny. Celem był awans do Ekstraklasy. Teraz to już jest pozmieniane, bo zaingerowałem w tej sprawie, ale tak było.

Reklama

KORONA – RESOVIA NA REMIS? KURS 3.60 W TOTOLOTKU!

Chcę jeszcze zauważyć, że punkt ósmy dotyczy zawieszenia rozgrywek, a maila dostałem osiem dni po tym, jak trafiliśmy na kwarantannę. Wtedy zaczęli się interesować tym, czy drużyna czegoś potrzebuje. Wcześniej interesował się tym tylko Adrian Rudawski, wiceprezes i Stanisław Mandela – kierownik drużyny. Ten mail był spowodowany tym, że to ja zrobiłem krok do przodu i zapytałem sponsorów, jaki jest plan na drużynę. Pomijam już fakt, że zadawałem mailowo pytania prezesowi, tak jak chciał. Nie odpisał na nie, a jak się potem dowiedziałem, on w ogóle tego maila nie obsługuje. W punkcie ósmym rozwinąłem się trochę bardziej, napisałem, jak wyglądały moje kontakty z prezesem, co mogłem robić, czego nie.

W ostatnim akapicie oficjalnie zaapelowałem do Jana Bieńkowskiego o podanie się do dymisji. Wiedziałem, że wychodzę przed szereg, ale wiedziałem też, że dłużej tak działać nie można. Oczekiwałem jakiejś reakcji ze strony rady sponsorów. Od strony zarządu na nic nie liczyłem, bo tak jak powiedziałem wczoraj prezesowi – to jest zarząd papierowy. Nie było żadnej odpowiedzi ze strony sponsorów, więc zdawałem sobie sprawę, że jeśli wynik mnie nie obroni, to moje dni są policzone. Nie myliłem się, dostawałem już jasne sygnały z Polski, że prezesi szukają nowego trenera.

Szanse powrotu na stanowisko i ultimatum od zarządu

Pojawiły się informacje, że zarząd podjął decyzję o zwolnieniu w sposób niezgodny z prawem, o co trener został zapytany podczas spotkania.

Powiem szczerze, że nie wiem, jak to wygląda od strony prawnej, ale nie mam chęci już o nic walczyć. To, co mnie spotkało, było bolesne i gdybym wiedział, że tak się stanie, to bym nie wrócił. Tym razem forma była nieco lepsza, bo prezes chociaż miał odwagę przyjść i wręczyć mi wypowiedzenie.

Kiedy przyszedłem, nie zgodziłem się na żadne ultimatum, więc oficjalnie takiego czegoś nie było. Ale pewnie tak sobie myśleli, że pokażemy wszystkim, że nie zdobędzie nawet tych sześciu punktów. Teraz to wszystko układa się w całość, mój awans trochę popsuł im plany, bo docierały do mnie głosy, że chcieli się mnie pozbyć już wcześniej.

Jak wyglądały transfery Resovii?

Odkąd tutaj jestem, nie było czegoś takiego, że nie wiedziałem o jakimś transferze. Był jeden przypadek, gdy nie zgodziłem się na jeden transfer, a został podpisany kontrakt, jednak po moim wecie został on rozwiązany. Co do wspomnianego artykułu, zarzucono mi, że nie broniłem wtedy prezesa, a ja nie wiedziałem, o co chodzi. Brałem udział w każdym transferze, w tym także. W momencie kiedy zawodnik szedł podpisać umowę, dowiedział się, że jej nie podpisze. Wcześniej rozmawiałem z prezesem i powiedziałem mu, że jeśli to będzie transfer, który zamknie nam drogę do innych ruchów, to ja się pod tym nie podpisuję. Prezes w takim razie nie podpisał tego kontraktu, ale to idzie też na moje barki. Ale nie do końca miałem wpływ na to, co dzieje się z pozostałymi transferami.

KORONA WYGRA Z RESOVIĄ? KURS 1.95 W SUPERBET!

Nie miałem np. wpływu na los Szymona Kalińca, zakomunikowano mi, że tego zawodnika w Resovii nie będzie. Prezes powiedział, że w zamian za to kupi mi innych piłkarzy, a potem słyszałem, że to ja z Kalińca zrezygnowałem. Z zawodnikami, których na daną chwilę nie widziałem, nikt nie rozmawiał, zostawili to tak, jak jest. To było nieeleganckie. Zwróćcie zresztą uwagę, jak to zostało rozegrane ze mną. Jest komunikat o nowym trenerze, a dopiero na końcu podziękowanie dla mnie, jednym zdaniem. Szymonowi Kalińcowi przedstawiono, że to ja jestem ten zły, a prezes dobrze wiedział, że nie zadecydowały o tym sprawy sportowe. Mnie powiedział, że Szymon chciał zarabiać bardzo dużo i nie będzie z nim rozmawiał.

Wręczenie kwiatów trenerowi po powrocie

Poczułem niesmak po pierwszym zwolnieniu, mówiłem o tym w momencie, kiedy wręczano mi kwiaty. Ale to nie zarząd mi je wręczał, traktowałem te osoby jako przedstawicieli kibiców. Pani Agnieszka zrezygnowała z obecności w zarządzie zaraz po moim zwolnieniu. Zarząd na pewno się nie cieszył i nie traktował mojego powrotu jako coś fajnego. Ten zarząd, tak jak mówiłem, był papierowy. Nie miał pojęcia o tym, jak ma wyglądać sekcja, to było jedno wielkie rozdawanie stanowisk.

Chciałbym zaapelować do ludzi związanych z Resovią. Jeśli nic się nie zmieni ze stadionem, z infrastrukturą, to jesteśmy świadkami powolnego umierania klubu. Za chwilę nie będziemy mieli gdzie grać, trenować. Po wywiadzie w “Przeglądzie Sportowym” zarzucali mi, że powiedziałem, że 30 lat temu otoczka była lepsza. Kto wejdzie na Resovię, ten widzi, jak to wygląda. Jeżeli nie masz domu, nikt się z tobą nie liczy. Nie masz szans przyciągać nowych kibiców i chciałbym, żeby to wybrzmiało. Jesteśmy mamieni wizjami, że za moment wrócimy na nas stadion. Nie wrócimy, a gdyby nie kibice, nie byłoby nas nawet w drugiej lidze. Jeśli nie zaczniemy czegoś robić to będzie za późno.

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...