Niewiele rzeczy jest nas w stanie zaskoczyć w polskiej piłce, serio. Ale trener, który w ciągu dwóch miesięcy zdołał zostać zwolniony dwa razy z jednego klubu? No, to pewien ewenement. Przywykliśmy do tego, że we Włoszech szefowie klubów potrafią w szalony sposób zwalniać i przywracać szkoleniowca do pracy nawet kilka razy w sezonie. Tyle że na Podkarpaciu próżno szukać włoskich inspiracji. Zarząd najzwyczajniej w świecie chciał się pozbyć trenera od dawna, więc po prostu w końcu dopiął swego.
Pamiętacie jeszcze, co działo się na przełomie września i października w Rzeszowie? To była prawdziwa telenowela, która zakończyła się tym, że wkurzeni po zwolnieniu trenera, który przeprowadził klub z trzeciej do pierwszej ligi kibice, rozpoczęli akcję ratunkową. Nie skończyło się na hasztagu, który w sieci był wyrazem wsparcia dla Szymona Grabowskiego. Była rozmowa z zarządem, była obecność na treningu, bo nikt tej decyzji nie potrafił pojąć.
Pisaliśmy wtedy tak:
„Jak czytamy w oficjalnym komunikacie klubu, już przed meczem z Odrą Opole, Szymon Grabowski usłyszał wprost: albo wygrasz, albo się żegnamy. Nie wygrał, więc pracę stracił. Znów w niezbyt eleganckich okolicznościach, bo jak słyszymy, zawodnicy dowiedzieli się, kim będzie nowy trener od Stanisława Mandeli. Kierownika drużyny i… członka zarządu Resovii. Delikatnie absurdalna sytuacja, natomiast sam zainteresowany widzi sprawę inaczej. – W szatni powiedziałem jedynie, że kolejny trening odbędzie się o 16:00. O decyzjach zarządu nie mówiłem. Co do samej decyzji, została podjęta większością głosów, natomiast ja byłem przeciwny zmianie, tyle mogę powiedzieć. Nie wiem nawet, kto głosował inaczej, bo byłem na meczu, więc w zebraniu nie uczestniczyłem. Poproszono mnie jedynie o zdanie – tłumaczy Mandela”.
RESOVIA WYGRA Z KORONĄ? KURS 3.82 W TOTOLOTKU!
W tle były jeszcze zmiany w zarządzie, które zaszły przed sezonem – pożegnano się z Wojciechem Zającem. Oraz absurdalna kara dla liderów zespołu, którzy nie przedłużyli kontraktów, więc nie otrzymali premii za awans. A także komiczna sytuacja z transferem jednego z pomocników, który przyjechał już do klubu, dogadał kontrakt, wynajął mieszkanie i… usłyszał od zarządu, że trener jednak go nie chce. Aha, ważne – trener o tym, że go nie chce, nie wiedział.
Słowem: cyrk na kółkach.
Powrót? Całkiem udany
Ostatecznie jednak Szymon Grabowski do Resovii wrócił, o czym opowiedział nam szczerze w „Weszłopolskich”:
– Nie było mi ani do śmiechu, ani do zadowolenia. Nie tylko z racji tego, że straciłem pracę. Byłem zdziwiony, nie ukrywajmy, w jaki sposób to się odbyło. Po ludzku było mi przykro. Nie miałem zupełnie pretensji o to, że ktoś mnie zwalnia, ten dzień kiedyś musiał nastać i pewnie znowu kiedyś nastanie. Ale myślę, że zasłużyłem na to, by to zwolnienie wyglądało trochę inaczej. (…) Gdybym nie chciał, nie przyjąłbym tej oferty na nowo. Rozmowy po moim zwolnieniu trwały cały dzień, pół nocy i jeszcze godziny poranne dnia następnego. To nie było łatwe. Ale gdybym tego nie chciał, to by mnie w Resovii nie było. Wiadomo, jest to specyficzna sytuacja dla mnie, zarządu, dla prezesa teraz pewnie też. No bo umówmy się – pracowaliśmy do tej pory wszyscy razem i mam nadzieję, że tak będzie nadal. Wiadomo, że zaufanie jest ograniczone i nie ma co tego ukrywać. Gdybym powiedział, że jest inaczej, skłamałbym. Ale mam nadzieję, że będziemy potrafili się dogadać tak, żeby o Resovii było głośno, ale już w bardziej pozytywnym kontekście.
KORONA LEPSZA OD RESOVII? KURS 1.85 W TOTOLOTKU!
Cóż, nadzieje Grabowskiego okazały się złudne. Co prawda zespół wydawał się na dobrej drodze do realizacji założeń sprzed sezonu.
- Lider klasyfikacji PJS – a więc spora kasa leżała na stole
- Wygrana z Zagłębiem Sosnowiec, remisy z Sandecją oraz Stomilem
- Minimalne porażki z ŁKS-em (zadecydował błąd sędziego) i Arką
Nie wyglądało to źle. Może nie idealnie, ale warto też podkreślić, że dopiero tydzień temu Resovia wróciła do Rzeszowa. Wciąż nie na swój stadion, ale już w domu, gdzie urwała punkt „Sączersom” i przegrała 1:2 z ekipą z Gdyni. Słyszeliśmy także, że przed trenerem stało ultimatum – sześć punktów w sześciu meczach. Zdobył pięć.
Niestety dla Grabowskiego, zarząd klubu stwierdził, że to za mało, żeby kontynuować współpracę. Pytanie, co teraz zrobić z tym pięknym filmem?
https://twitter.com/cwksresoviapl/status/1311986243417370624
Rozstanie w kiepskim stylu
Mało tego, że zarząd znów pozbył się trenera, to jeszcze postanowił się na Grabowskim odegrać. Bo nie możemy nazwać inaczej stylu, w jakim się z nim pożegnano. Szkoleniowiec został zwolniony na chwilę przed treningiem, kiedy szykował się do poprowadzenia zajęć. To o tyle zaskakujące, że chwilę później trening się rozpoczął. I poprowadził go już nowy trener – Radosław Mroczkowski. Czy dało się to załatwić w lepszym stylu? Zdecydowanie tak, zwłaszcza że już przy pierwszym rozstaniu nie można było mówić o klasie i podaniu sobie rąk przed rozejściem się w swoje strony. Próbowaliśmy skontaktować się z przedstawicielami zarządu, żeby poznać powody tej decyzji, jednak nie udało nam się do nich dodzwonić.
REMIS KORONY Z RESOVIĄ? KURS 3.60 W TOTOLOTKU!
Jakiś czas temu cieszyliśmy się, że Podkarpacie na dobre wraca na futbolową mapę Polski. Stal Mielec w Ekstraklasie, Resovia na jej zapleczu – wyglądało to obiecująco. Od tamtej pory w Mielcu mieliśmy już trzech trenerów (licząc zwolnionego przed sezonem Dariusza Marca), w Rzeszowie z kolei trzech (licząc Jacka Trzeciaka, który poprowadził jeden trening).
Wschód Polski miał być w polskiej piłce coraz mocniejszy. Na dziś jest co najwyżej dziki.
Fot. Newspix