Powiedzieć, że Manchester United dobrze wszedł w sezon (porażkę w Superpucharze z Realem Madryt pomijamy), to jakby nic nie powiedzieć. W końcu w maszynie Jose Mourinho zaczęły wszystkie ogniwa ze sobą współgrać, zostały uzupełnione braki w zespole, a i Zlatana udało się na jeszcze jeden rok oderwać od Stanów Zjednoczonych. Efekt tego taki, że szóstą kolejkę „Czerwone Diabły” zaczynały jako drużyna, wraz z sąsiadami z City, z największą liczbą punktów. A Southampton – tak samo, jak rok, dwa czy trzy lata temu – jest zespołem ze środka tabeli. Typ na to spotkanie mógł być tylko jeden, zwycięstwo gości. Tak też się stało w sobotnie popołudnie przy Britannia Road.
Pogba-Mchitarjan-Lukaku – to trio wstrząsnęło całą Premier League. Faktycznie może to, że Romelu i Paul rozumieją się jak bliźniacy, było do przewidzenia po ich znanej na ogół przyjaźni, ale że Ormianin przyłączy się do tej imprezy? Przyznajemy bez bicia: nie spodziewaliśmy się. Aktualnie po kontuzji byłego pomocnika Juventusu wyniki Manchesteru będą opiewały w głównej mierze na formie wspomnianej oprócz niego dwójki. Dzisiaj obaj pokazali, że radzą sobie bez trzeciego muszkietera, chociaż bez Pogby nie byli tak efektywni i efektowni jak zawczasu.
Plan Manchesteru na spotkanie z Southampton był dość oczywisty – na początku dać się wyszumieć ekipie „Świętych”, a po pierwszym kwadransie przycisnąć pedał gazu, trafić do siatki Frasera Forstera i wrócić do kontroli spotkania. Wszystko się udało, po dwudziestu minutach drużyna Pellegrino musiała gonić wynik. Ashley Young wrzucił piłkę w pole karne, tam pojedynek w powietrzu z Wesleyem Hoedtem wygrał Romelu Lukaku i pomimo interwencji golkipera gospodarzy, wpisał się na listę strzelców. No i to by było na tyle w pierwszej połowie. Dziać się zaczęło w drugiej, gdy na murawie pojawił się Oriol Romeu.
Hiszpan naturalnie jest defensywnym pomocnikiem, który próbuje stylem gry być takim N’Golo Kante. Rzecz jasna – z naciskiem na “próbuje”. Koleś, który generalnie ma jedną sytuację strzelecką na pięć spotkań. A i tak zrobił w ofensywie w spotkaniu z liderem więcej niż duet Long-Austin razem wzięci. Mimo, że Romeu wzrostem nie grzeszy, udało mu dobrze uderzyć głową, przy czym wielu kibicom z czerwonej części Manchesteru zrobiło się ciepło. Potem był jeszcze bliżej. Minął całą obronę United, ale zabrakło mu trochę zimnej krwi i w efekcie wynik na tablicy pozostawał niezmienny. Taki stan rzeczy utrzymał się do końca spotkania.
Sami możecie łatwo wywnioskować – mecz bez głębszej historii. Ot, kolejny dzień z życia Jose Mourinho. Trzy punkty są, czyste konto również, a na plus należy zapisać występ Mchitarjana. Walka o mistrzostwo zapowiada się pasjonująco – albowiem swoje mecze dosadnie wygrali obaj potentaci do zgarnięcia tytułu. Chelsea ograła Stoke 4-0, a następnie takim samym wynikiem skończyło się starcie drugiego Manchesteru z Crystal Palace.
Pozostałe wyniki spotkań:
West Ham – Tottenham 2:3 (Chicharito, Kouyate – Kane x2, Eriksen)
Burnley – Huddersfield 0:0
Everton – Bournemouth 2:1 (Niasse x2 – King)
Manchester City – Crystal Palace 5:0 (Sane, Sterling x2, Sergio Aguero, Delph)
Stoke – Chelsea 0:4 (Pedro, Morata x3)
Swansea – Watford 1:2 (Abraham – Gray, Richarlison)