Reklama

Zagubieni. Piłkarze grudnia, maja i czerwca w ekstraklasie

redakcja

Autor:redakcja

04 lipca 2017, 14:04 • 3 min czytania 18 komentarzy

Wbrew pozorom naprawdę jesteśmy wyrozumiali i potrafimy pojąć, że ekstraklasa – głównie przez brak kasy – ma swoje ograniczenia. Tu brakuje trawiastego boiska, tam piłkarze przebierają się w kontenerach ufundowanych na powódź tysiąclecia, gdzie indziej nawet tych zawodników brakuje. No i trudno, idzie się przyzwyczaić, liga jest przaśna nie od wczoraj. Jednak jeśli jej władze same sobie strzelają w kolano? Tego zrozumieć i rozgrzeszyć nie wolno.

Zagubieni. Piłkarze grudnia, maja i czerwca w ekstraklasie

Jak pewnie wiecie, jest taki plebiscyt, w którym ekstraklasa – głosami internautów i kapitanów zespołów ligowych – wybiera piłkarza miesiąca. Pomysł to fajny – zawodnik dostaje zegarek, pamiątkową statuetkę, potem uśmiechnie się do zdjęcia, a kibice dostrzegają, że rozgrywki żyją, bo doceniani są najlepsi. Wszystko umiejętnie zrobione buduje prestiż ligi.

No właśnie, „umiejętnie”.

Jeśli już ekstraklasa zdecydowała się na taką zabawę, jej psim obowiązkiem jest rozpisać głosowanie w każdym miesiącu, kiedy liga gra. Niestety, u nas wszystko musi być na opak, u nas raz się zawodnika wybierze, a raz nie, podając durne powody, które można streścić do krótkiego: „bo mieliśmy co innego do roboty”. Spójrzcie:

Reklama

Tutaj pracownik ekstraklasy tłumaczy, dlaczego zabrakło nagrody dla piłkarza maja i jest tak wiarygodny jak uczeń opowiadający, że się nie nauczył na przyrodę, bo miał sprawdzian z polskiego. Argument o dublowaniu się plebiscytów jest kompletnie z czapy, przecież jeden i drugi wybór dotyczy czego innego: tutaj doceniamy piłkarza najlepszego przez 31 dni, a tutaj doceniamy piłkarza najlepszego przez wielokrotność tej liczby.

Poza tym, ekstraklasa chętnie rozdawała zegarki w sierpniu, kiedy jeszcze przykładowy Vadis był gruby, ale nie chciała już tego zrobić w maju, kiedy Vadis od dawna był ogarnięty i zanotował cztery asysty oraz dorzucił bramkę. Jednak w dupie mamy czy wygrałby on, czy na przykład Kamil Biliński (pięć goli), absurd jest gdzie indziej.

Gramy za 1,5 punktu – komu, zegarek, komu?!

Gramy za trzy punkty, najważniejszy miesiąc w lidze, decyduje się kto zostanie mistrzem, kto spadnie – plebiscytu nie ma, ekstraklasa jest zajęta.

To koniec? Nie, skądże. Piłkarza miesiąca nie wybrano również w czerwcu, tu Bartek Orzechowski tłumaczy, że owszem, nie wybrano, ale tylko dlatego, bo grano jedną kolejkę. Natomiast braku wyboru piłkarza miesiąca w grudniu Orzechowski już nie komentuje, ale pewnie gdy tylko wróci przed komputer stwierdzi, że najlepsze dzieci zostały docenione przez Świętego Mikołaja i nie ma co dublować plebiscytów.

Reklama

Jest to śmieszne i śmieją się z tego już piłkarze:

Droga ekstraklaso, wybór piłkarza miesiąca to naprawdę nie jest wielkie wyzwanie, głosujący daliby radę w grudniu, maju, nawet w czerwcu, choć przecież wtedy jest ciepło i każde kliknięcie myszką to kropla potu więcej. Chyba, że problem leży gdzie indziej – może wam ktoś te zegarki podpierdala?

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

18 komentarzy

Loading...