Jarosław Krzoska – który komentował jeden z meczów finałów mistrzostw świata dla TVP – został kierownikiem drużyny w Wiśle Kraków. Trochę szkoda, sympatyczny facet, kulturalny, pracował tu i tam, mogliby go zrobić rzecznikiem prasowym, zastąpiłby tego aktualnego, co uradowałoby chyba wszystkich dziennikarzy sportowych w kraju.
Ale… kierownik drużyny? Przecież to najgorsza możliwa robota. Ciągle tylko teksty:
– Ej, Kiero, gdzie jest kurwa autokar? Ile mamy czekać?
– Kiero, skocz po wodę.
– Kierownik, ręczników nie ma!
– Kurwa, Kiero, w tym mam grać?
– Nie no, jedzenie kurwa Kiero załatwiłeś zajebiste…
– Kiero, weź kurwa żyj trochę.
– Kierownik, zadzwoń mi później, mam sprawę.
– Inny pokój chcę.
– Kiero, więcej wody przynieś, więcej wody!
I tak w kółko. Przynieś, podaj, pozamiataj. Brzmi dumnie – kierownik drużyny. Ale na dłuższą metę ciężkie to do wytrzymania.
