Ten mecz tak naprawdę powinien być rozstrzygnięty w 45 minut. Motor grał świetnie, intensywnie, jak za najlepszych czasów w ubiegłym sezonie, ale gospodarze nie wykorzystali rzutu karnego, a do tego Fabio Ronaldo, zdobywca bramki, spudłował w dogodnej sytuacji. Zamiast 3:0 czy 4:0 w spotkaniu z Wisłą Płock zrobiło się 1:1 i remis utrzymał się do końca. Goście po przerwie trochę odżyli i wykorzystali słabość Motoru. Niezłą zmianę dał Iban Salvador, ale po raz kolejny pokazał też, że zamiast grać w piłkę – przecież umie, naprawdę dobrze – jest na boisku przede wszystkim marnym prowokatorem.

Czasami tak jest, że gdy piszemy o kimś tekst, niedługo później ta osoba prezentuje się słabo albo wręcz doznaje poważnej kontuzji. To tzw. „klątwa Weszło”. Ale tym razem było inaczej, chociaż przez jakiś czas. Trzy godziny przed meczem Motoru z Wisłą Płock ukazał się ten tekst o Fabio Ronaldo. Portugalczyk wybiegł dziś w pierwszym składzie, choć wcale nie było to pewne, i już w siódmej minucie strzelił na 1:0. To była pewnie jedna z jego łatwiejszych bramek w karierze, bo dobił do pustej bramki uderzenie w słupek Karola Czubaka. Wyglądało to tak:
Świetny początek meczu Motoru Lublin! ⏰ Niedługo po pierwszym gwizdku do siatki trafił Fabio Ronaldo! 🔥
📺 Mecz trwa w CANAL+SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/kfJZNCJnb6
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 8, 2025
Dwie twarze Fabio Ronaldo z Motoru Lublin. Gol i fatalne pudło
Na początku spotkania Ronaldo był nie do zatrzymania dla gości. W ogóle świetnie wyglądała lewa strona Motoru, na której Portugalczyk pokazywał dobre zgranie z Filipem Lubereckim, a do tego często w tę strefę zbiegał dobry dzisiaj Ivo Rodrigues. Motor tworzył kolejne sytuacje: w jednej z akcji Ronaldo pokazał, że jednak nie jest takim indywidualistą, jak o nim pisaliśmy, bo świetnie podał do środka i chwilę później dobrą szansę zmarnował Czubak.
Gospodarze w pierwszej połowie stłamsili Wisłę, tak to trzeba nazwać. Goście w ogóle nie wyglądali w Lublinie jak wicelider. Prędzej – jak druga drużyna od końca. W kuriozalnej sytuacji piłka wpadła do ich siatki: Tomas Tavares próbował wybijać piłkę, ale kopnął do góry, nie porozumiał się z bramkarzem, Rafałem Leszczyńskim, i Czubak skierował piłkę do siatki. Bramki jednak ostatecznie nie uznano, bo napastnik był chwilę wcześniej na pozycji spalonej.
Świetnie w Motorze przez długi czas prezentował się Bartosz Wolski. To on przy golu na 1:0 kapitalnie uruchomił Pawła Stolarskiego. Wolski imponował niesztampowymi zagraniami, które zaskakiwały rywali. Kiedy Motorowi przyznano rzut karny (za rękę, choć nie mamy pewności, czy słusznie), Leszczyński, gdy trwała analiza sytuacji, od razu podszedł do Wolskiego i zaczął coś mówić do pomocnika Wisły. Wiedział, że za chwilę to on spróbuje go pokonać i będzie miał na to duże szanse. To najwidoczniej poskutkowało: Wolski jedenastkę wykonał fatalnie, w zasadzie podał piłkę bramkarzowi.
Rafał Leszczyński obronił rzut karny Bartosza Wolskiego! 🧱
📺 Mecz trwa w CANAL+SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/z2LYVpMuhH
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 8, 2025
A Ronaldo był w pierwszej połowie człowiekiem o dwóch twarzach. Z jednej strony gol, w łatwej sytuacji. Do tego kilka naprawdę dobrych akcji. Ale z drugiej to on strasznie spartolił sytuację po najpiękniejszej akcji Motoru w tym meczu, pudłując z kilku metrów.
Chłopie, musisz to trafić.
Mina Mateusza Stolarskiego, którego chwilę później uchwyciła kamera, mówiła wszystko. Był w niej podziw za to, jak jego piłkarze zbudowali całą akcję, ale jednocześnie niezrozumienie, jak ona mogła nie skończyć się golem.
Mogło być 3:0 do przerwy. A nagle w Lublinie zrobiło się 1:1
Do przerwy było 1:0, a powinno być przynajmniej 3:0. Wisła pierwsze zagrożenie stworzyła dopiero w 44. minucie, kiedy po zamieszaniu w polu karnym Marcin Kamiński za późno zorientował się, że ma piłkę pod nogami, a po chwili z dystansu strzelał Dani Pacheco.
W drugiej połowie Motor niby kontrolował grę, miał częściej piłkę, ale zupełnie nic z tego nie wynikało. Grę Wisły nieco rozruszały zmiany, sporo na boisko wniósł m. in. Iban Salvador, choć zawodnik z Gwinei Równikowej od samego początku w swoim stylu prowokował też rywali. Ciekawi nas, kiedy w końcu któryś sędzia, gdy pokaże mu żółtą kartkę, a Salvador będzie dalej na niego krzyczał, wyrzuci tego piłkarza z boiska.
Dziś Damian Sylwestrzak się na to nie odważył.
W miarę trwania spotkania Wisła stawała się coraz groźniejsza i w końcu wyrównała. Z lewej strony podawał Salvador, piłkę zgrał głową Marcus Haglind-Sangre, a do siatki trafił Andrias Edmundsson, który w pierwszej połowie na tle szybkiego, intensywnego Motoru wydawał się bezradny, ale – no właśnie – gra się przez 90 minut. Piłkarz z Wysp Owczych uratował Wiśle punkt.
Przy golu dla gości nie popisali się Czubak, który przegrał pojedynek, oraz bramkarz Motoru, Ivan Brkić, który zawahał się i nie ruszył w porę do przodu.
Andrias Edmundsson zdobywa bramkę wyrównującą! 🔥 Są emocje w Lublinie! 👊
📺 Mecz trwa w CANAL+SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/f0WzLMvZ1W
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 8, 2025
Mogło być 3:0, nawet wyżej, a spotkanie w Lublinie zakończyło się remisem, choć Mathieu Scalet, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku, miał świetną sytuację, jednak nie potrafił trafić w bramkę. W doliczonym czasie gry Francuz strzelił gola i cały stadion się cieszył, bo wydawało się, że to bramka dająca wygraną. Jednak Sylwestrzak, po obejrzeniu sytuacji na monitorze, odwołał ją, uznając, że doszło wcześniej do faulu na rezerwowym Nemanji Mijuskoviciu.
To decyzja, która może budzić pewne kontrowersje, a jednocześnie praktycznie decydująca o wyniku spotkania. Nie dziwi nas wściekłość Stolarskiego, którą pokazały kamery. Choć z drugiej strony trener gospodarzy powinien też być zły, że jego zespół nie zamknął meczu w pierwszej połowie.
Zmiany:
Legenda
Fot. Newspix.pl