Shehu vs Kapustka. Alvarez kontra Kapuadi. Bergier i Pankov. Klasyk polskiej Ekstraklasy w pierwszej połowie przypominał bardziej mecz na Orliku, w którym goście z dwóch osiedli mocniej niż na piłce skupiają się na skakaniu sobie do gardeł. W drugiej widowisko nieco się rozkręciło, ale umówmy się – do poziomu najlepszych starć Widzewa i Legii było mu tak daleko, jak Rajoviciowi do miana poważnego napastnika.

31 października wieczorem, w Halloween, gatunkiem filmowym dominującym w Polsce był zapewne horror, dziś z kolei przyszła pora na C-klasową produkcję, w której piłkarskie emocje przez 45 minut dorównywały epickiej “Śmierci w Wenecji”.
Człowiek patrzył na to wszystko z jedną myślą: no w końcu coś musi drgnąć, prawda? Niestety, przed przerwą nic nie ruszyło. Obejrzeliśmy jeden celny strzał, Kapustki, w sam środek bramki. Gdyby zamiast Ilicia stał w niej jeden z widzewskich chłopców do podawania piłek, też poradziłby sobie z tą próbą, tyle była warta.
Widzew – Legia 1:1. Kolejny dramatyczny mecz Rajovicia
Co poza tym? Ano Legia proponowała nam niekończące się, jednostajne granie od lewej do prawej i w drugą stronę, co mogło uśpić największych entuzjastów Ekstraklasy. Niczym nie różniło się to od faceta płynącego w łódce, ba, nawet i wody było sporo bo nad Łodzią lało jak jasna cholera.
Oczywiście, ktoś się tu oburzy i powie – co wy piszecie, przecież piłkarze walczyli! No tak, owszem, ale nie włączyliśmy tego spotkania, by patrzeć jak Shehu z Kapustką, Alvarez i Kapuadi oraz Bergier i Pankov skaczą sobie do gardeł, tylko by jednak oglądać spektakularne rajdy, piękne asysty i ładne bramki.
Tego wszystkiego brakowało, brew drgnęła nam tylko wtedy, gdy Augustyniak mógł strzelić gola Rajoviciem – po mocnym strzale Rafała piłka odbiła się od pleców Milety, ale ostatecznie wyszła obok lewego słupka bramki Widzewa.
Swoją drogą, Duńczyk był dziś dramatyczny, nawet jak na siebie. Niedużo lepiej w pierwszej połowie prezentowali się inni ofensywni piłkarze, jak Fornalczyk, Chodyna czy Bergier. Wszystkim tym gościom nie brakowało waleczności, za to jakości – jak najbardziej.
Jedynym piłkarzem, który wówczas próbował coś wykreować, był Baena i przy nim się zatrzymamy. W deszczowe popołudnie w Stoke w Łodzi, już po przerwie, dał radę wywalczyć rzut karny, a to już coś! Jak dla nas ta jedenastka była nieco miękka, nie mamy wrażenia, że Kacper Urbański jakoś spektakularnie ciągnął Angela za koszulkę, no ale niech będzie, sędzia Patryk Gryckiewicz gwizdnął, Bergier trafił do siatki, coś konkretnego się wreszcie – dzięki Bogu! – zadziało.
WIDZEW PROWADZI! 🔥
Bergier pewnie zamienia rzut karny na bramkę 🔥
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/yIikxKRCVV
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 2, 2025
Widzew mógł w tym czasie prowadzić już 2:0, ale strzał po kontrze duetu Fornalczyk – Alvarez świetnie zablokował rzeczony Urbański. Tuż po niej Visus postanowił nawiązać do Citki z najlepszych lat i próbował przelobować z połowy boiska Tobiasza! Niestety dla łódzkich fanów, Ricardo to nie Marek, więc nie skończyło się tak spektakularnie, jak lata temu w meczu Ligi Mistrzów z Atletico.
Gambit królewski Astiza dał Legii remis!
I kiedy wydawało się, że łodzianie wreszcie pokonają Legię, Iniaki Astiz wykonał swój gambit królewski. Poświęcił pionka (Chodynę), by wprowadzić na murawę Krasniqiego. Kibic Wojskowych mógł w tym momencie tylko wzruszyć ramionami, wiedział bowiem, że Kosowianin nie dał w tym sezonie zespołowi ŻADNYCH konkretów. Ale na tym to wszystko powinno polegać – zwykły fan musi widzieć mniej niż trener, nawet jeśli ogląda wszystkie mecze ukochanej drużyny.
Hiszpan uznał, że Ermal może odwrócić losy tego spotkania (albo po prostu miał farta, ale z tego się śmiać nie będziemy, w życiu szkoleniowca jest on często ważniejszy niż umiejętności) i co, sprawdziło się, że hej!
Krasniqi zadziwił nas już w 70. minucie, gdy wykonał udany, spektakularny drybling, po którym Legia oddała – uwaga! – pięć strzałów i nie zdobyła bramki, co w sumie zszokowało jeszcze bardziej niż kiwka Kosowianina, ale nieważne.
Istotne z punktu widzenia fana Legii jest co innego – Ermal się nie zatrzymał, ba, można powiedzieć, że chłop się nawet rozkręcił, w efekcie po ładnej wrzutce Vinagre’a nawinął klasycznym, chłopskim zwodem na zamach Akere, a potem dał gościom wyrównującą bramkę! Imponująca akcja, ciekawi jesteśmy, czy to jednorazowy wyskok, czy jednak kosowianin uwierzy po niej w siebie i od tej pory będzie innym piłkarzem.
SIŁA SPOKOJU! 🔥
Krasniqi daje remis Legii! ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/TFTPFKHAQN
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 2, 2025
Tu trzeba dodać, że jego uderzenie było niesamowicie precyzyjne, wobec czego obrońcy Widzewa nie zdołali go zablokować, chociaż wcześniej jeździli na tyłkach aż miło, zatrzymując strzały legionistów w stylu godnym serialu Kapitan Tsubasa.
Ten jeden raz nie dali rady, więc mecz skończył się wynikiem, który zapewne wkurzył obie strony, choć patrząc na jego scenariusz – Wojskowych ten remis zdenerwował pewnie nieco mniej.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Burza w Białymstoku! Siemieniec komentuje przerwanie meczu
- Raków wygrał w Białymstoku, ale stracił ważnego zawodnika
- Raków goni czołówkę. Jagiellonia szumiała, ale nie strzelała
- Mecz Jagiellonii z Rakowem przerwany! Obraźliwy transparent
fot. Newspix