Yannick Agnero – to właśnie dla niego Lech Poznań ustanowił nowy rekord transferowy klubu. Działacze Kolejorza postanowili wyłożyć przeszło dwa miliony euro za napastnika, który nieźle sobie ostatnio radził w Halmstads BK, słabeuszu szwedzkiej ekstraklasy. Agnero za talent sporego kalibru uchodzi już jednak od dość dawna – jako wychowanek afrykańskiej akademii Right to Dream oraz FC Nordsjaelland przeszedł ten sam szlak bojowy co na przykład Mohammed Kudus, za którego wielką kasę płacił już Ajax Amsterdam, West Ham United, a ostatnio także Tottenham Hotspur. I wydaje się, że to właśnie dlatego Lech musiał sięgnąć głębiej do kieszeni, by pozyskać Agnero.

Nie chodziło tu jedynie o imponującą motorykę, sporą łatwość odnajdywania się w sytuacjach bramkowych czy wreszcie – dziewięć goli zdobytych w Szwecji dla nisko notowanego zespołu. Ważna w przypadku Agnero jest także jego przeszłość. Jeżeli piłkarz szkolił się pod okiem trenerów z Right to Dream i Nordsjaelland, europejscy skauci po prostu muszą go mieć na oku. Choć trzeba uczciwie zaznaczyć, że Agnero na razie nie wygląda na gracza o potencjale porównywalnym do Kudusa.
Ostatecznie La Masia w CV również nie oznacza, że mamy do czynienia z kolejnym Messim, Xavim czy Fabregasem. Jednak marka RTD i Nordsjaelland jest już na tyle mocna, że ich pieczątka na karcie zawodniczej naprawdę sporo dziś w europejskim futbolu znaczy. I wpływa na kwoty transferowe.
Right to Dream Academy – to tam szkolił się Yannick Agnero
Mel Yannick Joel Agnero przyszedł na świat 20 lutego 2003 roku w Wybrzeżu Kości Słoniowej, ale to nie w tym kraju rozwinął się jako zawodnik. W wieku jedenastu lat trafił bowiem do Ghany i związał się – jako się rzekło – z tamtejszą akademią piłkarską Right to Dream. I może zatrzymajmy się przy niej na chwilę, bo to bardzo ciekawy ośrodek piłkarskiego szkolenia. Założył go w 1999 roku Tom Vernon, który wcześniej działał jako skaut Manchesteru United na kierunku afrykańskim. Pierwsi piłkarze, którzy zapisali się do akademii, zamieszkali razem z nim w jego mieszkaniu w Akrze. Jak opowiadał potem Anglik na łamach ESPN, trafili do niego chłopcy w większości będący analfabetami i wywodzący się z rodzin, których dochód wynosił mniej niż jednego funta dziennie. Vernon poczuł zatem, że ma w Ghanie ważną rolę do odegrania. Nie chodziło nawet o wychowanie przyszłych zawodowych piłkarzy, ale – po prostu – zapewnienie podopiecznym lepszego standardu życia.
Śmiała inicjatywa piłkarsko-edukacyjna zaczęła więc w szybkim tempie nabierać rozmachu.
Right to Dream doczekało się poważnych partnerów w Europie i Stanach Zjednoczonych, a Vernona w jego dziele zaczęli też wspierać liczni wolontariusze. Około 2010 roku akademię wymieniano już w gronie najważniejszych i najbardziej innowacyjnych na świecie, a w 2021 roku gigantyczny egipski konglomerat Mansour Group przejął kontrolę nad Right to Dream i od razu zainwestował w dalszy rozwój organizacji około 120 milionów dolarów.
„RTD było świetnym środowiskiem. Układano nam kapitalny, zbalansowany plan dnia. Uczyliśmy się i graliśmy w piłkę na znakomitych obiektach. Infrastruktura akademii nie odbiegała od poziomu europejskiego”
Ibrahim Sadiq z AZ Alkmaar na łamach The Athletic
Wśród najsłynniejszych wychowanków akademii należy wymienić przede wszystkim wspomnianego na wstępie Mohammeda Kudusa, który niedawno przeniósł się z West Hamu United do Tottenhamu Hotspur za 55 milionów funtów. Pierwsze szlify zbierał w niej również znany z polskich boisk Yaw Yeboah.
Grałem w piłkę, żeby zapomnieć o głodzie. Jak mogłem marzyć o Manchesterze City?
– Grałem w szkole na turniejach międzymiastowych. Wtedy mnie wypatrzyli ludzie z akademii. Zagaili: „Ej, jesteś dobry, możemy widzieć się z twoim tatą?” – opowiadał na łamach Weszło były piłkarz Wisły Kraków. – Przedstawili mu, że chcą wziąć mnie ze sobą do akademii w Akrze. Tata się przestraszył. Nie znał tam nikogo, sam byłem bardzo mały, miałem opuścić dom tak szybko… Tata mówił, że nie ma pieniędzy, by zapewnić mi taką akademię. Ustaliliśmy, że puści mnie na kilka miesięcy i zobaczymy. Jeśli będę chciał zostać, zostanę, jeśli wrócić, wrócę. Nie mówiłem wtedy w ogóle po angielsku. Nie byłem przyzwyczajony do życia w mieście. Chłopaki z akademii mieli swoje telefony, a ja nie. Każdy miał też buty do grania. Ja nie miałem nic. Przywiozłem ze sobą tylko buty, które kupiłem w wiosce. Po miesiącu potrzebowałem już nowych. Dostałem od akademii buty Nike, które sprowadzono z Europy. Musieli mi je dać, bo nie miałem żadnych innych.
– Kładłem je na łóżku, koło poduszki. Spałem z nimi. Wpatrywałem się myśląc: „wow, jakie piękne”. Nie mogłem się doczekać, by móc wyjść w nich potrenować. Chciałem, by to się stało jak najszybciej. Kiedyś nawet nie mogłem sobie czegoś takiego wymarzyć. A tu piękne, nowe buty Nike. Szalone uczucie – wspomina Yeboah.
Wielu wychowanków RTD dzieli się podobnymi wspomnieniami.
– Dorastałem w miejscu, gdzie każdego dnia trzeba było się budzić z nastawieniem, by walczyć o przetrwanie – przyznał Yannick Agnero klubowym mediom Halmstads BK.

Mohammed Kudus
FC Nordsjaelland – „afrykański” klub w Danii
Dziś pod szyldem Right to Dream funkcjonują szkółki w Ghanie, Egipcie, Stanach Zjednoczonych i Danii. Od jakiegoś czasu akademia zacieśnia jednak również więzy z konkretnymi, profesjonalnymi klubami w innych częściach świata. Jeśli chodzi o rynek amerykański, RTD blisko współpracuje z ekipą San Diego FC, która niedawno zadebiutowała w Major League Soccer, a jej współwłaścicielem jest Mohamed Mansour. Za jego sprawą doszło również do połączenia sił z egipskim FC Masar. Jeśli zaś chodzi o Stary Kontynent, to kluczową przystanią dla Right to Dream stało się FC Nordsjaelland (wicemistrzowie Danii sprzed dwóch lat).
Tom Vernon stanął na czele grupy inwestorów, która przejęła Nordsjaelland dokładnie przed dekadą. Klubowy stadion nosi dziś nazwę Right to Dream Park, a wspomniany już Mohammed Kudus wylądował właśnie w duńskiej ekstraklasie po przejściu programu szkoleniowego w Ghanie.
– Wiele europejskich klubów penetruje afrykański rynek. Kupują tamtejsze kluby i implementują w nich europejską filozofię w każdym aspekcie działania. Europa ma być wzorem dla szkolenia. My staramy się odwrócić ten proces i eksportować to, co najlepsze w kulturze Ghany. Nie musimy zawsze nauczać w Afryce, sami też możemy się tu czegoś dowiedzieć. Natura współczesnego futbolu promuje hiper-indywidualizm, a Afryka może być rozwiązaniem tego problemu. Wiele afrykańskich doświadczeń może mieć charakter formacyjny również dla duńskich piłkarzy: budowanie charakteru, odporności. To wielkie wyzwania – tłumaczył kilka lat temu Vernon w materiale BBC. – Naszym priorytetem jest kształtowanie charakteru. To istotniejsze od rozwoju akademickiego. Nasi wychowankowie będą podążali ścieżkami, gdzie ich sukces będzie zależał bardziej od charakteru niż, ujmijmy to, elitarnego wykształcenia. Zapytajcie zresztą dowolnego trenera młodzieży na świecie, a każdy odpowie to samo: przebijają się zawsze ci piłkarze, którzy mają najlepsze charaktery.
Diabeł tkwi w szczegółach, czyli duńska metoda na sukces
Ważnym członkiem sztabu szkoleniowego FC Nordsjaelland jest Michael Essien – swego czasu gwiazda Olympique’u Lyon czy Chelsea i legenda reprezentacji Ghany. Na przestrzeni ostatnich lat Duńczycy sprzedali za niebagatelne kwoty wielu wychowanków Right to Dream Academy:
- Ernest Nuamah w 2023 roku do RWDM Brussels / Olympique’u Lyon za 25 milionów euro
- Ibrahim Osman w 2024 roku do Brighton za 19,5 miliona euro
- Kamaldeen Sulemana w 2021 roku do Rennes za 17 milionów euro
- Mohammed Kudus w 2020 roku do Ajaxu za 9 milionów euro
- Simon Adingra w 2022 roku do Brighton za 8 milionów euro
- Mohamed Diomandé w 2024 roku do Glasgow Rangers za 5 milionów euro
- Isaac Atanga w 2021 roku do Cincinnati za 3,6 miliona euro
- Lasso Coulibaly w 2024 roku do Auxerre za 2 miliony euro
– Wciąż widzę w mediach, że FC Nordsjaelland to partner Right to Dream. Nie, Right to Dream KUPIŁO ten klub. Wydaje mi się, że dla ludzi Zachodu jest to psychologiczne trudne do zaakceptowania. Przez ostatnich 500 lat działo się przecież odwrotnie. Dlatego jesteśmy dumni z naszych osiągnięć na dwóch poziomach. Po pierwsze, z uwagi na naszych wychowanków. I po drugie, bo udało nam się wyeksportować do Europy afrykańską filozofię – twierdzi Tom Vernon.

Piotr Rutkowski, Yannick Agnero, Tomasz Rząsa
Yannick Agnero miał być rekordem transferowym Halmstads BK
Jak nietrudno się zatem domyślić, Yannick Agnero przygodę z europejskim futbolem zaczął właśnie w FC Nordsjaelland. Jego nazwiska nie dopiszemy jednak do listy piłkarzy korzystnie sprzedanych przez duński klub. Prawda jest bowiem taka, że Iworyjczyk za wiele w pierwszej drużynie Nordsjaelland nie pograł. Złapał przetarcie w zespołach młodzieżowych, wypożyczano go do ekip z niższych lig, gdzie nie zrobił furory, a w sierpniu 2024 roku przeniósł się do szwedzkiego Halmstads BK.
Spędził na boisku ledwie pół godziny w duńskiej ekstraklasie.
„Yannick ma olbrzymi potencjał, ale droga do pierwszego składu okazała się dla niego zbyt długa. Dla wszystkich sensownie będzie, by zmienił klub na taki, gdzie od razu dostanie szansę zaprezentowania swoich możliwości”
Søren Henriksen z Nordsjaelland w sierpniu 2024 roku
W Szwecji powiodło mu się jednak znacznie lepiej. Szybko zaklepał sobie miejsce w podstawowej jedenastce Halmstad, a w sezonie 2025 był już wiodącą postacią ekipy dowodzonej przez trenera Johana Lindholma. Strzelił pięć goli w lidze, dorzucił do tego kilka asyst. Sam szkoleniowiec już w czerwcu tego roku zapowiadał publicznie, że Agnero może wkrótce opuścić klub. – Nasze możliwości są ograniczone. To piłkarz o wielkim potencjale i trzeba zrozumieć, że interesują się nim silniejsze kluby – przyznał szkoleniowiec. Z kolei sam Agnero w jednym z wywiadów rozmarzył się, że optymalnym krokiem w jego karierze były transfer do Holandii lub Belgii. Co zapewne miało związek z zapytaniami z tego właśnie kierunku. Snajperem Halmstad interesowali się bowiem działacze Royal Charleroi i Royal Antwerp.
Nie chodziło nawet o jego wyczyny na szwedzkich boiskach, które należy doceniać, ale umówmy się – na kolana nie rzucają. Mówimy o 10 trafieniach w 33 występach dla Halmstads BK. 22-latek nadal nosi jednak łatkę wychowanka Right to Dream i FC Nordsjaelland, co niejako z automatu podnosi jego rynkową wartość.
Lech Poznań czekał na niego całe lato. To dlatego postawił na tego napastnika [KULISY]
– Nic nie jest przesądzone. Liczymy, że będzie to nasza rekordowa sprzedaż. Mam nadzieję, że tak się właśnie stanie, jeżeli pozwolimy Yannickowi na odejście. Oczywiście jeżeli oferty nie będą nas satysfakcjonowały, zawodnik z nami zostanie. To chyba jasne. Obecnie wszystko wskazuje na to, że w naszym zasięgu jest rekordowy transfer, ale zobaczymy, jak to się wszystko skończy – mówił w czerwcu Jesper Westerberg, działacz Halmstad, na łamach „Halland Posten”. Można z tej wypowiedzi wywnioskować, że Szwedzi liczyli na zarobek rzędu pięciu milionów euro (ich obecny rekord wynosi 4,5 bańki za Fredrika Ljungberga).
– Interesują się nim kluby z pięciu najsilniejszych lig w Europie. I paru mniejszych lig, ale mówimy o klubach, które zazwyczaj dobrze płacą. Oczywiście Yannick najchętniej przeniósłby się do jednej z lig TOP5. Mam nadzieję, że uda nam się sfinalizować transfer optymalnie dla każdej ze stron – mówił Westerberg.
Podobne informacje napłynęły do nas z Poznania. — Poprzedniej jesieni Yannick Agnero strzelił bramkę, która dała Halmstads utrzymanie. Wtedy nastąpił pierwszy kontakt z naszej strony, ale nie było tematu jego transferu do Polski. Kręciły się przy nim dużo większe marki, trzeba było to zrozumieć. Został w klubie, więc w kwietniu czy maju znów zapytaliśmy o to, jakie są szanse na transfer. Odpowiedź od razu brzmiała „nie”. On zresztą wtedy miał serię kilku meczów z rzędu z golem, więc wyglądało, że gra zbyt dobrze, żeby trafić do Ekstraklasy. W lipcu aktualizowaliśmy sprawę, oczekiwano pięciu milionów euro. Potem, w sierpniu, już czterech. Teraz mieliśmy sygnał, że klub ma deficyt w budżecie, nie sprzedał Bleona Kurtulusa i mamy szansę — usłyszeliśmy w Lechu Poznań.
Finalnie Kolejorz zapłacił za Iworyjczyka nieco ponad 2 miliony euro. To wciąż znaczący zarobek dla Halmstad, prawdopodobnie trzeci najdroższy transfer wychodzący w dziejach klubu. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że w szefowie ekipy z Örjans Vall liczyli na jeszcze lepszy interes.
Yannick Agnero odwdzięczy się za zaufanie?
Można zatem stwierdzić, że Lech Poznań skorzystał tu z rynkowej okazji, choć przecież transfer Yannicka Agnero to największy wydatek w historii Kolejorza.
Oczywiście trzeba pamiętać, że mówimy o piłkarzu, którzy ma za sobą relatywnie niewielkie doświadczenie w seniorskiej piłce, nie grał nigdy w europejskich pucharach, a w Szwecji bywał niekiedy krytykowany za rażącą nieskuteczność. No ale znów – to 22-latek z przeszłością w FC Nordsjaelland, mający za sobą niezły czas w Szwecji. Gdyby nie było w jego grze ewidentnych mankamentów do wyeliminowania, to przeniósłby się do jednej z topowych europejskich lig za poważną kasę, a nie do Ekstraklasy za dwie bańki z haczykiem. Dla Lecha to rekord, dla Ekstraklasy potężny transfer, ale w skali Starego Kontynentu wciąż są to drobne.
Wydaje się, że Iworyjczyk powinien zanotować relatywnie miękkie lądowanie w Poznaniu. Numerem jeden w linii ataku Kolejorza jest naturalnie Mikael Ishak, to się tak od razu nie zmieni, więc na nowego snajpera ekipy ze stolicy Wielkopolski nie spadnie z miejsca nie wiadomo jak wielka odpowiedzialność. Niemniej, narracja o rekordzie transferowym z pewnością zacznie 22-latkowi ciążyć, jeśli będzie notował liczby na poziomie – odpukać – Bryana Fiabemy.
Pozostaje życzyć nowemu zawodnikowi Lecha, by rzadziej finalizował akcje tak…
Filip Manojlović räddar straff från Halmstads Yannick Agnero! Men hur missar Agnero returen!? 🤯
📲 Se matchen på Max pic.twitter.com/KFzefIDjF5
— Sports on HBO Max 🇸🇪 (@sportshbomaxse) June 1, 2025
… a częściej tak:
Yannick Agnero! 🚀
1-0 till HBK borta mot Sirius
📲 Se Allsvenskan på Max pic.twitter.com/gJ3Xn00u1y
— Sports on HBO Max 🇸🇪 (@sportshbomaxse) April 27, 2025
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Lech wypożycza Ismaheela. Kolejorz zabezpieczy swój interes [NEWS]
- Darko Jevtić może wrócić do Ekstraklasy. „Najpierw odbędzie kilka treningów”
- Sześć wieczorów na kilka ekranów. Jesienny terminarz Ligi Konferencji
- W Lidze Konferencji najtrudniej ma Lech. Raków najmniej atrakcyjnie [KOMENTARZ]
fot. Lech Poznań (oficjalny portal), Lech TV, NewsPix.pl