Trzy punkty. Tyle po dzisiejszym Grand Prix dzieli w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix Bartosza Zmarzlika i Brady’ego Kurtza. Prowadzi Polak, ale w ostatnich trzech rundach to Australijczyk konsekwentnie odrabiał – wygrał bowiem we wszystkich tych trzech przypadkach. Może więc to on stoi na pole position do tytułu?

Bartosz Zmarzlik czwarty w Grand Prix Łotwy
Niesamowity jest Brady Kurtz. Grand Prix Łotwy zaczął dziś od zera, zresztą ścigając się między innymi z Bartoszem Zmarzlikiem. W pozostałych czterech biegach zgarnął osiem punktów. Nie dało mu to awansu do finału, ale pozwoliło na występ w biegu ostatniej szansy. W nim Australijczyk był już bezkonkurencyjny. A potem ograł wszystkich w finale, trzeci raz z rzędu. Znów znakomicie wystartował, zostawił wszystkich już na pierwszym łuku, a potem spokojnie dojechał do mety.
I co w takiej sytuacji ma zrobić Bartosz Zmarzlik, dziś dodatkowo przyblokowany przez rywali?
Polak przecież też był w każdym z tych finałów, w których Brady triumfował. W dwóch ostatnich – drugi. Teraz dopiero czwarty. Niezmiennie przegrywa w tych najważniejszych biegach ze swoim najgroźniejszym rywalem na starcie, niezależnie od tego, z którego pola by nie ruszał do rywalizacji (Kurtz dziś w finale nie miał prawa wyboru, to rywale wybrali mu pole), nawet jeśli wcześniej w Grand Prix jeździ lepiej. Bo dziś jeździł. Wygrał trzy biegi, poza tym dowiózł dwa i jeden punkt. Łącznie 12 oczek, bardzo dobra forma. Nie musiał jechać play-offu, od razu wszedł do finału.
Wszystko wyglądało dobrze. A potem przyszedł finał i znów Kurtz był lepszy. W dodatku kolejna runda Grand Prix – już przedostatnia – odbędzie się we Wrocławiu. Niby w Polsce, ale na torze, na którym na co dzień jeździ Kurtz. Zmarzlik musi się więc mieć na baczności, bo po raz pierwszy od dawna ma wielkiego rywala. Obaj wygrali po trzy rundy w tym sezonie. Obaj wystąpili w siedmiu z ośmiu finałów Grand Prix. Obaj jeżdżą niezwykle równo. Bartek częściej był lepszy w pierwszej części sezonu – teraz wygrywa Brady. A Zmarzlika dodatkowo wyprzedzili dziś też Fredrik Lindgren i, sprawiający radość gospodarzom, Andrzej Lebiediew.
Jeśli to się nie zmieni, to na koniec sezonu mistrzem zostanie Australijczyk. Z drugiej strony kto, jak nie pięciokrotny mistrz świata, może utrzymać nerwy na wodzy i poradzić sobie wobec takich okoliczności? W Bartka po prostu wypada wierzyć.
Bo może dziś się (znowu) nie udało. Ale do końca sezonu jeszcze dwie rundy. I tam Zmarzlik z pewnością da z siebie wszystko.
TOP 10 Grand Prix Łotwy:
- Brady Kurtz (Australia)
- Fredrik Lindgren (Szwecja)
- Andrzej Lebiediew (Łotwa)
- Bartosz Zmarzlik (Polska)
- Jack Holder (Australia)
- Daniel Bewley (Wielka Brytania)
- Robert Lambert (Wielka Brytania)
- Anders Thomsen (Dania)
- Max Fricke (Australia)
- Dominik Kubera (Polska)
Fot. Newspix