Poprzednia kampania polskich klubów w europejskich pucharach była nadzwyczaj udana, ale nie ma żadnych powodów, by zakładać, że kolejna będzie gorsza. W sezonie 2025/26 wyślemy bowiem do Europy galowy zestaw przedstawicieli Ekstraklasy. Lech Poznań, Raków Częstochowa, Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa to ekipy, od których należy oczekiwać solidnej postawy w międzynarodowych rozgrywkach i naprawdę pokaźnej porcji dodatkowych punktów do rankingu UEFA.

Żadnych tanich wymówek, żadnych opowieści o „zawsze groźnych” rywalach ze Słowacji, Luksemburga czy Łotwy.
Ten potencjał należy po prostu wykorzystać.
Mocna reprezentacja Polski w rozgrywkach UEFA. Pójdziemy za ciosem?
Kiedy latem 2024 roku wysyłaliśmy na podbój Europy pierwszoligową Wisłę Kraków, niespodziewanych mistrzów Polski z Jagiellonii Białystok, równie nieoczekiwanych wicemistrzów ze Śląska Wrocław i na dokładkę Legię Warszawa z niesprawdzonym Goncalo Feio na ławce trenerskiej, można było się obawiać, że czeka nas jedna z najgorszych pucharowych kampanii wszech czasów. W tym przypadku strach miał jednak wielkie oczy. Wisła na arenie europejskiej zaskoczyła pozytywnie, Śląsk nie przyniósł wstydu, a Jaga i Legia zrobiły furorę w Lidze Konferencji Europy, kończąc zmagania dopiero w ćwierćfinale tych rozgrywek.
Przełożyło się to na niebagatelne zyski Ekstraklasy, jeśli chodzi o ranking współczynników UEFA. W sumie w sezonie 2024/25 wywalczyliśmy 11,750 punktu, co stanowi jedenasty wynik na Starym Kontynencie. Polska przesunęła się dzięki temu na piętnastą lokatę w rankingu krajowym UEFA. A trzeba pamiętać, że zaledwie parę lat temu szwendaliśmy się w okolicach trzydziestej lokaty, a polskie kluby obskakiwały jeden eurowpierdol za drugim.
Do naszego aktualnego wyniku wliczają się następujące sezony:
- 2020/21 – 4 punkty
- 2021/22 – 4,625
- 2022/23 – 7,750
- 2023/24 – 6,875
- 2024/25 – 11,750
łącznie: 35 punktów
Efekt? W sezonie 2025/26 stawką rywalizacji w Ekstraklasie będą już dwa miejsca premiowane udziałem w eliminacjach do Champions League.

Mistrz Polski nie ma prawa odpaść w eliminacjach
Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia i mamy wszelkie argumenty, by latem tego roku oczekiwać jeszcze lepszej postawy reprezentantów Ekstraklasy w eliminacjach do europejskich rozgrywek. O Jagiellonii i Legii nie trzeba chyba wiele pisać – jedni i drudzy pokazali już klasę w międzynarodowych zmaganiach, teraz muszą ją po prostu potwierdzić i po raz kolejny awansować co najmniej do fazy grupowej Ligi Konferencji. Tego samego wypada oczekiwać od Rakowa Częstochowa, gdzie Marek Papszun dysponuje drużyną zbudowaną za naprawdę niemałe pieniądze. W tym kontekście porażka w eliminacjach LKE byłaby wielką wpadką.
No i zostaje nam Lech. Najmniej pewny, bo mający na koncie mnóstwo pucharowych grzechów i grzeszków, no ale przecież również silny kadrowo, gotowy do wzmacniania kadry, a poza tym – startujący w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, a zatem posiadający bardzo duży margines błędu w Europie. W tej chwili wręcz psim obowiązkiem mistrza Polski jest przedostatnie się minimum do fazy grupowej Ligi Konferencji. A o coś więcej wypada przynajmniej powalczyć.
Wykrystalizowała nam się na przestrzeni ostatnich lat w Ekstraklasie w miarę stabilna czołówka. Jeżeli weźmiemy bowiem pod lupę zdobyte punkty w lidze w pięciu minionych sezonach (włącznie z tym, który dobiegł końca dzisiaj), otrzymamy następujące zestawienie:
- Raków Częstochowa
- Lech Poznań
- Pogoń Szczecin
- Legia Warszawa
- Jagiellonia Białystok
Cztery z tych pięciu ekip powalczą w kolejnej odsłonie europejskich rozgrywek, a Pogoń Szczecin do ostatnich sekund finałowej kolejki sezonu walczyła o ten przywilej. Wysyłamy więc do Ekstraklasy to, co mamy w niej najlepszego.
Wykorzystajmy ten potencjał.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Sousa bohaterem Kolejorza! Lech Poznań mistrzem Polski 2024/25!
- Raków swoje zrobił, choć nie bez nerwów. Wicemistrz w Częstochowie
- Pogoń bez planu B. Jagiellonia obroniła najniższy stopień podium i zagra w Europie!
- Prezes Lecha patrzy w przyszłość. “Odbierałem gratulacje, a już pytali o Ligę Mistrzów…”
- Bramkarz Lecha o nerwowej końcówce meczu: Życie mi przeleciało mi przed oczami
fot. FotoPyk