Na Dolnym Śląsku problemy w raju. Niby spoko, bo województwo ma dwa kluby w Ekstraklasie i dwa na zapleczu, ale jakby spojrzeć na każdy z osobna, daleko tam do zadowolenia. Ba, myśleliśmy, że tytuł pośmiewiska sezonu dawno wygrał Śląsk Wrocław, ale ostatniego słowa do tej pory nie powiedziało Zagłębie Lubin.

W Chrobrym Głogów słabo, ale stabilnie. W Miedzi Legnica walczą o awans do elity, ale właśnie zmienili trenera i potykają się o własne nogi. W Śląsku Wrocław wiadomo – kiła i mogiła. Natomiast w Lubinie… no, w Lubinie po staremu. Mieli mapy do kopalni, ale najwyraźniej tych do prowadzenia klubu jeszcze nie odnaleziono.
Strategia na lata? Tylko w wywiadach z prezesem. Plan na akademię? Tylko dopóki zgadzają się wyniki. Wizja na konkretnego trenera? Prędzej dwubiegunowość. Raz jest taki, raz inny. W Lubinie ewidentnie nie mogą się zdecydować, a konsekwencją tego chodzenia od ściany do ściany będzie zatrudnienie trzeciego szkoleniowca w ciągu jednego sezonu.
Umówmy się: to kompromitacja.
Zagłębie bez trenera. Marcin Włodarski zwolniony
Dni trenera Włodarskiego tak naprawdę były policzone jeszcze w lutym, ale Zagłębiu chyba głupio było za szybko zwalniać kogoś, na kim jesienią oparło się „przyszłość”. Miało być fajnie w pracy z młodzieżą, miało być ofensywnie, świeżo i ładnie dla oka. Po ostatniej fazie współpracy z Waldemarem Fornalikiem dało się wyczuć, że w klubie chcą czegoś zupełnie nowego.
Ale przecież nie tak to powinno wyglądać, że opierasz swoje decyzje na ciągłych zmianach trendu i impulsach, które są później ubierane w dobrze brzmiące słówka. Zagłębie robi to któryś raz z kolei i dostarcza kolejny dowód, że kompletnie nie uczy się na własnych błędach. Mowa tu o przede wszystkim o nowym-starym prezesie Jeżu, który po powrocie miał gwarantować stabilność, a na razie robi z siebie niepoważnego, niesłownego gościa.
Okej, Włodarski w 2024 roku mógł być kuszącą opcją i niektórzy z nas uważali zresztą, że jeśli gdzieś ma zacząć karierę klubową, dobrze, żeby był to klub pokroju Miedziowych. Ale te same osoby (w tym ja) jednocześnie zapalały lampkę ostrzegawczą i mówiły, że ryzyko jest przecież spore, a może wręcz za duże. Nie było tutaj opcji pośredniej – Zagłębie mogło albo wyprzedzić innych potencjalnych pracodawców wizjonerskim podejściem, albo totalnie zawalić sprawę, powierzając pracę w trudnym środowisku świeżakowi.
Sam prowokowałem trenera do dyskusji, gdy obejmował stanowisko. Pytałem, czy nie obawia się tej mieszanki: braku doświadczenia i miejsca, w którym szkoleniowców potrafi się ścinać dość szybko. Wtedy, jeszcze we wrześniu, odpowiedział: – Czytałem taki artykuł w kontekście Zagłębia, tytuł “Cmentarzysko trenerów”. Rozumiem, ale to może się zmienić. Zmieniły się władze, prezes ma cierpliwość i chce budować akademię, z której ma korzystać pierwsza drużyna. Oczywiście to nie jest proste, bo potrzebujemy też zawodników doświadczonych. No i punktów, szczególnie teraz. One na samym końcu liczą się najbardziej.
Marcin Włodarski: Jesteśmy najlepsi albo stajemy się dziadami [WYWIAD]
W tym samym czasie prezes Jeż w taki sposób argumentował mi decyzję o szansie dla Włodarskiego: – Kompletnie się nie obawiam. Trener Włodarski od dłuższego czasu szykował się do tej roli. Jestem przekonany, co do jego warsztatu i chcę podkreślić, że to nie jest wybór z ostatniego tygodnia. My jako klub obserwowaliśmy karierę trenera od wielu, wielu miesięcy. Analizowaliśmy profile trenerów, bo uważam, że każdy klub powinien mieć alternatywę, tzw. plan B.
Powiem wprost: nie rozmawiałem z innymi trenerami. Osobiście byłem zdecydowany na trenera Włodarskiego w momencie, gdy podjęliśmy decyzję o rozstaniu z trenerem Fornalikiem. Oczywiście boisko zweryfikuje wszystko, natomiast jesteśmy w sytuacji, w której trzeba nowego impulsu i nowoczesnego spojrzenia, a trener Włodarski, człowiek z kwalifikacjami i bagażem w postaci dziesiątek stażów w topowych klubach Europy, nam to daje. To jest warsztat, którego Zagłębie dzisiaj potrzebuje. Zagłębie oparte na wprowadzaniu młodzieży do pierwszego zespołu. To nasz model działania. Czerpiemy z niego korzyści sportowe i finansowe, właśnie poprzez promocję młodych zawodników, którzy później trafiają do kadry.

Paweł Jeż
Wszystkie te słowa, łącznie z promocją uzdolnionej młodzieży, można teraz wyrzucić do kosza. Nie dość, że źródełko w Lubinie najwyraźniej wyschło i najlepsi wychowankowie w skali polskiego futbolu zaczęli być po prostu przeciętni (to temat na osobny artykuł), to jeszcze każdy kolejny trener ze „świeżym spojrzeniem” dwa razy zastanowi się przed wzięciem oferty z Lubina. Ktoś taki na przykładzie Włodarskiego będzie musiał żyć ze świadomością, że jak wyniki nie będą się zgadzać, całe te wartości ponoć wyznawane przez klub szlag trafi. Nie po kilku latach, a po kilku miesiącach.
W każdym razie Włodarski poległ i został brutalnie zweryfikowany. Moim zdaniem powinien zacząć spokojniej, choćby jak Daniel Myśliwiec, który nie porywał się od razu na prowadzenie klubu Ekstraklasy, tylko najpierw wypracował sobie status w niższych ligach. To powinna być droga Włodarskiego, któremu zalecamy dzisiaj krok w tył, nie w bok.
Natomiast co do Zagłębia – panowie, dobrze płacicie i zawsze znajdziecie chętnego do pracy. Ale cały ten projekt prowadzony w tak amatorskim stylu zaczyna zakrawać na absurd, a przy odrobinie nieszczęścia w końcu doprowadzi do spadku z ligi. Doświadczony trener zawodzi i niechętnie korzysta z młodzieży? Cyk, w trakcie rundy bierzemy młodego, żeby to naprostować. Młodzież gra więcej, ale drużyna zaczyna wpadać w tarapaty i dupa się pali? Cyk, wracamy do poprzedniej opcji, bo przecież cele się zmieniły.
Mamy pomysł: dajcie polskiej piłce prawdziwy przykład wizjonerstwa, zatrudnijcie dwóch trenerów o przeciwnych sobie filozofiach i w zależności od sytuacji nimi rotujcie. Przynajmniej nie będziemy was osądzać o tworzenie pozorów, że budujecie przyszłość klubu zgodnie z jakąś mapą. Nie, wy jej w Lubinie nie macie, a w takich warunkach brakuje naprawdę niewiele, żeby po omacku wejść do innej siedziby ligowej, pod innym szyldem.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Piłkarz Zagłębia Lubin zimą negocjował zagraniczny transfer [NEWS]
- Nowa rzeczywistość w Koronie! Piłkarze dostali pensję przed czasem
- Bruno Fernandes: Zawsze będę kibicował Radomiakowi
- Pożegnanie stadionu przy Bukowej. Kowal wspomina, jak o nim śpiewano
fot. Newspix