Trener Cracovii na pomeczowej konferencji prasowej nie krył rozczarowania decyzją sędziów z końcówki spotkania, kiedy nie odgwizdano rzutu karnego za zagranie ręką Pawła Wszołka. Szkoleniowiec Pasów chwalił również postawę swojej drużyny i ocenił postawę niektórych zawodników.
Zdaniem Dawida Kroczka, decydujące dla losów meczu były błędy w defensywie, ale za to o grze ofensywnej zespołu miał do powiedzenia sporo dobrego.
– Przyjeżdżając do Warszawy na mecz z Legią, jeżeli chcemy zdobyć trzy punkty, musimy być bardzo dobrzy przez całe spotkanie, w każdej fazie meczu. W szczególności w obronie pola karnego, a tego nam zabrakło. Straciliśmy bramki na własne życzenie, po prostu błędach – zgubieniu krycia, struktury, kontroli zawodnika za plecami. Legia ze swoją jakością to wykorzystała. Musimy sobie zdawać sprawę, że to element, nad którym trzeba ciężko pracować, jeśli chcemy być w górze tabeli Ekstraklasy. Dziś to było za mało, żeby wywieźć trzy punkty, to jest fakt i mocno nad tym ubolewamy. Na plus jest nasze zachowanie po straconych bramkach, w szczególności w drugiej połowie, organizacja gry, dążenie do sytuacji, liczba wejść w pole karne. Byliśmy bardzo blisko wyrównania, ale to było za mało – ocenił 35-latek.
Kroczek wypowiedział się także na temat kontrowersji z końcówki spotkania. Sędziowie nie dopatrzyli się wówczas przewinienia w zagraniu ręką Pawła Wszołka.
– Nie odnoszę się do pracy arbitrów, bo to nie moja rola. Natomiast w 96. minucie Wszołek dotknął piłkę ręką. Usłyszałem od sędziów po meczu, że była ręka, a nie podyktowano rzutu karnego. Nie jest to dla mnie żadne usprawiedliwienie przegranej, ale jeśli słyszę, że jest ręka, a karny nie jest podyktowany, to jest to niesprawiedliwość w stosunku do nas. Nie proszę, żeby ktoś dawał nam jakąkolwiek przewagę, tu rozmawiamy o fakcie. To bolesne, bo wykonujemy ciężką pracę, zespół przeszedł transformację. Ta decyzja powinna być inna, nad tym też mocno ubolewamy. Ale taka jest piłka, najpierw musimy zacząć od siebie, od rzeczy, które możemy poprawić i na które mamy wpływ. Musimy być gotowi, żeby wygrać przed własną publicznością z Zagłębiem i utrzymać się w górze tabeli – stwierdził trener Cracovii.
Szkoleniowiec został również zapytany, czy nie ma pretensji do piłkarzy za zbyt szybką stratę trzeciego gola.
– Mamy wszyscy do siebie pretensje. Strzelamy bramkę kontaktową, łapiemy płynność i tworzymy kolejne sytuacje, a potem dostajemy bramkę na 3:1. To zabija cały plan działania i możliwość doprowadzenia do wyrównania. Dużo błędów, byliśmy ukierunkowani tylko na piłkę, a nie na zawodnika, który wbiega za nami. To rażący błąd pod kątem naszej organizacji w obronie. Musimy to poprawić – stwierdził Kroczek.
Mimo że Cracovia wraca z Warszawy bez punktów, trener docenił postawę swoich zawodników.
– Jestem trenerem, który chce wygrywać. Najważniejsze są punkty. Możemy grać pięknie, ale jeśli nie będzie punktów, to będą problemy. Natomiast z postawy zawodników, tego jak realizowali zadania, mogę być dumny. Było wiele dobrych momentów, szczególnie w drugiej połowie graliśmy naprawdę dobrą piłkę. Ale mecz trwa 90 minut, a w pierwszej połowie popełniliśmy tak rażącą liczbę błędów, że nie zdołaliśmy odwrócić losów meczu. Kolejna sprawa to fakt, że bardzo atakowaliśmy w drugiej części spotkania, ale musimy pamiętać, że dwie, trzy kontry Legii powinny zostać zamienione na bramkę, a przy życiu utrzymał nas Ravas. To było dla nas bardzo istotne, bo mogliśmy grać do ostatniej minuty o punkt.
W składzie na dzisiejszy mecz zabrakło Micka van Burena i Virgila Ghity, a na ławce usiadł Otar Kakabadze. Dawid Kroczek przybliżył sytuację zdrowotną obu zawodników.
– Van Buren i Virgil Ghita są nadal kontuzjowani. Nie są w stanie grać. Otar po powrocie z reprezentacji był bardzo zmęczony i poobijany. Na treningu przedmeczowym zgłosił uraz mięśnia dwugłowego. Wstawiając go dzisiaj, prawdopodobieństwo tego, że będzie musiał zejść wynosiło 50 na 50 i nie podjęliśmy takiego ryzyka, bo uraz mógłby się pogłębić. Nie jestem jednak trenerem jedenastu zawodników, tylko całej drużyny. Niezależnie od tego, kto jest na boisku, bierze za to odpowiedzialność. Chcę, żeby zawodnicy byli na tyle silni i w dobrej dyspozycji, że będziemy sobie radzić niezależnie od przeciwnika. Kontuzje nie pomagają, bo ta część sezonu pod kątem przebudowy drużyny, szczególnie linii obrony jest dla nas bardzo wymagająca – wyjaśnił trener Pasów.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Dramatyczna w obronie Cracovia gorsza od Legii. Gościom należał się karny…
- Czy Wszołek musi zacząć kozłować w polu karnym, żeby sędzia zobaczył rękę?
- Asystent Dawida Kroczka: Cracovia ma czołowy sztab szkoleniowy w Ekstraklasie
- Mocny transfer wewnętrzny w Ekstraklasie? Legia zainteresowana młodym obrońcą
Fot. Newspix