System grupowy w WTA Finals powoduje, że można awansować triumfując w jednym spotkaniu – jak Agnieszka Radwańska, gdy ostatecznie wygrywała cały turniej – a można odpaść, kiedy zwycięży się w dwóch meczach. I ten drugi scenariusz przytrafił się dziś Idze Świątek.
Polka wygrała na otwarcie turnieju, w meczu z Barborą Krejčíkovą i dziś, w starciu z rezerwową Darią Kasatkiną. Z Czeszką straciła jednak seta, a z Coco Gauff – przedwczoraj – przegrała w dwóch. I to powodowało, że w małej drabince, gdyby wszystkie miały po dwie wygrane, lepsze od niej okazałyby się i Barbora, i Coco. Scenariusz na to, by Polka awansowała był więc jeden: komplet zwycięstw Amerykanki w fazie grupowej.
Wydawało się zresztą, że to bardzo możliwe. Coco ograła Jessicę Pegulę na otwarcie turnieju, a potem poradziła sobie w dwóch setach z Igą. Krejčíkova przedwczoraj była lepsza od starszej z Amerykanek, ale ta – jak potem się okazało – grała z urazem. Z kolei z Igą przegrała, choć była o krok od triumfu i wydawało się, że ma problemy przede wszystkim z przygotowaniem fizycznym, nie wytrzymała trudów tamtego spotkania na dłuższym dystansie.
CZYTAJ TEŻ: DEMOLKA. IGA ŚWIĄTEK BEZ PROBLEMÓW OGRAŁA KASATKINĘ
Dziś jednak Barbora rozgrywała świetne zawody. A Coco – wręcz przeciwnie. Od początku była nieregularna, popełniała dużo niewymuszonych błędów, ale też nie wykorzystywała szans, które sobie wywalczyła. W całym meczu wypracowała 12 break pointów, a wykorzystała… jeden. Czeszka? Miała cztery szanse na przełamanie, skorzystała z trzech. Gdy przychodziło do rozgrywania najważniejszych punktów, była bardzo spokojna, opanowana i skuteczna. Z Gauff było zupełnie inaczej.
I to okazało się kluczem do porażki Coco w obu setach. Od razu jednak napiszmy: nie ma co podejrzewać Amerykanki o odpuszczenie tego spotkania. W efekcie jej porażki w dwóch setach to ona trafi bowiem w półfinale na liderkę światowego rankingu, Arynę Sabalenkę. Barbora Krejčíkova zagra za to z Qinwen Zheng. I to któraś z tej czwórki zostanie nową mistrzynią WTA Finals. Nową, bo żadna z tych zawodniczek nie miała jeszcze okazji zatriumfować w tym turnieju.
A Iga? Może teraz przygotować się do Billie Jean King Cup, bo ma wystąpić w tym turnieju w barwach reprezentacji Polski. I kto wie, być może pomoże osiągnąć jej historyczny wynik.
Iga Świątek – Daria Kasatkina 6:1, 6:0
Coco Gauff – Barbora Krejčíkova 5:7, 4:6
Fot. Newspix
Czytaj więcej o tenisie: