Górnik Zabrze przegrał na własnym stadionie 2:3 z Lechią Gdańsk. Podopieczni Jana Urbana w siedmiu kolejkach zgromadzili osiem punktów i obecnie zajmują 10. miejsce w Ekstraklasie. Zdaniem szkoleniowca Górnik poważnie podszedł do dzisiejszego meczu i przegrał przez nieuwagę przy stałych fragmentach gry.
To trzecia porażka Górnika Zabrze w tym sezonie. Biorąc pod uwagę dużą liczbę zmian w składzie trudno było spodziewać się tego, że zespół z Górnego Śląska będzie tak samo dobrze dysponowany, jak w rundzie wiosennej. Podopieczni Jana Urbana przegrali trzeci mecz w tym sezonie, a ostatnie zwycięstwo odnieśli 9 sierpnia. Mimo ostatnich wyników szkoleniowiec skupia się wnioskach, a nie narzekaniu na obecną sytuację w tabeli.
– Wyrównana pierwsza połowa, zaczęliśmy dość intensywnie i szukaliśmy bramki. Po pierwszej połowie przegrywamy jednak 0:2. Tracimy gole po dryblingu rywala i stałym fragmencie gry. Chcemy zareagować, robimy trzy zmiany. Wydaje się, że mamy bardzo dobrą sytuację, zamiast podania mamy jednak strzał lewą nogą. Złapaliśmy kontakt, później znów tracimy bramkę po stałym fragmencie gry. Niestety nie byliśmy w stanie odrobić strat. Nie mogę zawodnikom powiedzieć, że zlekceważyli przeciwnika, bo Lechia jest ostatnia. W polskiej lidze każdy nauczył się tego, że trzeba szanować każdego przeciwnika, ponieważ jest ona bardzo wyrównana – powiedział Jan Urban.
– Obawialiśmy się szybkości na skrzydłach Lechii Gdańsk, było niebezpiecznie, jakoś sobie z tym poradziliśmy. Za te stałe fragmenty gdy możemy mieć pretensje do samych siebie. Moim zdaniem Josema zbyt łatwo przegrał pojedynek z przeciwnikiem. W kryciu daje się odepchnąć i traci piłkę. Nie mamy drużyny, o której możemy powiedzieć, że jej atutem jest gra w powietrzu. Przy stałych fragmentach gry moim zdaniem większe znaczenie od wzrostu ma spryt – podsumował trener Górnika Zabrze.
Górnik Zabrze po przerwie reprezentacyjnej zmierzy się na wyjeździe z Motorem Lublin.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Stolarski wreszcie spłaca się Legii. Koncert przy Łazienkowskiej!
- LIVE: Kanonada goli przy Łazienkowskiej. Legia wygrała 5:2 z Motorem
- Lechia znów traci gole, ale tym razem też strzela i… wygrywa!