Reklama

Cuda w Szczecinie – Iniesta i Hajto prowadzą Pogoń do zwycięstwa

redakcja

Autor:redakcja

13 września 2015, 16:47 • 2 min czytania 0 komentarzy

Lech dostaje w papę od Podbeskidzia, Legię niemiłosiernie gniecie Zagłębie, a trzeci kandydat do mistrzostwa zbiera na wyjeździe od Pogoni. Próby odgadnięcia wyników w tej lidze mają taki sens jak szukanie grzybów w parku (pozdrawiamy Cafe Futbol!). Ekstraklasa jest ligą nieprzewidywalną do tego stopnia, że dziś w Szczecinie na boisku zameldowali się Tomasz Hajto i Andres Iniesta. „Gianni’ opędzlował się na łyso i stanął na swojej tradycyjnej pozycji, a Katalończyk zapuścił włosy, lekko je przefarbował, założył koszulkę z nazwiskiem „Murawski”, ruszył na murawę i zaprezentował asystę – dzieło sztuki. Ale skoro ktoś potrafi strzelić zwycięskiego gola w finale mistrzostw świata, to i Zwolińskiego powinien umieć odpowiednio obsłużyć.

Cuda w Szczecinie – Iniesta i Hajto prowadzą Pogoń do zwycięstwa

Objawił się Iniesta, którego – bez cienia ironii – warto zacząć rozpatrywać pod katem reprezentacji, przełamał się też szczeciński snajper. Przez 470 minut nie mógł znaleźć drogi do bramki, teraz jeszcze się rozchorował, wyszedł na mecz przeziębiony, ale zagrał swoje. Czyli tradycyjnie się poprzepychał, w dwóch kluczowych momentach wiedział, gdzie się ustawić i załadował magazynek na nowo. Pogoń grała dziś jednak tak, że przynajmniej trzech piłkarzy zasłużyło na notę równą lub lepszą od Zwolińskiego. Zachwycił zwłaszcza Hajto, który przepięknie zapakował pod ladę, dając sygnał selekcjonerowi, że jest gotowy na powrót do kadry Do kompletnego występu stoperowi Pogoni zabrakło tylko wyrecytowania składu Kaiserslautern. Poza tym było wszystko.

Wynik może być mylący, ale Piast też nie grał złego meczu. Wręcz przeciwnie – dzięki niefrasobliwości bocznych obrońców (wszyscy najlepsi się rozsypali – Frączczak, Nunes i Lewandowski) gliwiczanie wjechali w spotkanie z buta. Najpierw w słupek pyknął Badia, a chwilę później popisowo z Vackiem poklepał Zivec. Nieźle wyglądał też Radosław Murawski – jeden z sześćdziesięciu pięciu Murawskich obecnych na spotkaniu – i wydaje się, że kwestią czasu jest, kiedy do jego drzwi zapuka Lech albo Legia. Pytanie tylko, czy młody kapitan z Gliwic zdecydowałby się na krok do tyłu, bo Piast Latala nawet kiedy przegrywa, to po naprawdę niezłej, intensywnej i konkretnej grze. Po prostu – przy pewnym określonym stylu, czego absolutnie nie można powiedzieć o aktualnych pucharowiczach. Poza tym… Bądźmy szczerzy, żadna to wielka ujma przegrać z wiceliderem. Tak, dobrze czytacie, wiceliderem…

Zrzut ekranu 2015-09-13 o 17.38.42

lagWCzQ

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...