Jeśli Dawid Szwarga miałby zostać w sztabie Marka Papszuna, bardzo bym się mu dziwił. To byłaby trochę jak sytuacja z trzydziestolatkiem, który nie chce wyprowadzić się z domu rodziców.
Jesteś pierwszym trenerem przez rok i nagle skazujesz się na asystenturę? Szczerze – nie pamiętam podobnej sytuacji. To znaczy trenerzy ligowi przechodzili do reprezentacji, by pomagać tam, ale na poziomie klubu? I to jeszcze tego samego?! Absurd.
Wiadomo, że jak asystujesz, to nie jesteś szefem, ale jednocześnie nie jesteś dla piłkarzy kolegą i musisz mieć u nich jakiś autorytet. A na jaki teraz może liczyć Szwarga? Zawodnicy będą widzieć, że facet próbował nimi rządzić, a teraz nosi pachołki za Papszunem.
W tym zawodzie trzeba być odważnym i podejmować trudne decyzje, natomiast zostanie w wygodnym ciepełku to żadna odwaga, tylko pójście na łatwiznę. Niech rynek Szwargę zweryfikuje, niech weźmie klub, gdzie nie ma podane wszystkiego pod nos. No, ale to jest trudniejsze – pójść do drugiej ligi i tam coś zbudować. Wiadomo, że najfajniej pracować w bogatym klubie i walczyć co roku o mistrzostwo.
Tylko co to przyniesie trenerowi? Czego może się jeszcze nauczyć w Rakowie? Przecież z Papszunem się doskonale zna, wie, co będzie robił, czego się spodziewać. Niczego nowego już z tej roboty nie wyciągnie, po prostu straci rok czy więcej. Oczywiście – może być też tak, że chce być zawodowym asystentem. Ale wtedy po co zawracał ludziom głowę przez mijający sezon? Zresztą jeszcze niedawno mówił w Canal Plus, że nie zgadza się z decyzją o zwolnieniu, więc co, nagle mu się odmieniło? Nie wierzę w to. Dalej chce być pierwszym trenerem, ale nie ma jaj, by zrobić krok naprzód.
Szczerze – taka decyzja przypominałaby Raków tego trenera. Czyli zespół strachliwy, bez inicjatywy i zdecydowania. Powoli zaczynam rozumieć dlaczego ta drużyna wyglądała tak, a nie inaczej.
Trenerze, odwagi. Raków to nie jest jedyny klub w Polsce, przystanek tramwajowy niedaleko, można jeszcze wsiąść i odjechać.
*
Jutro finał. Mimo wszystko życzę Jagiellonii wzięcia tytułu – nikt w tej lidze nie był równy (no ŁKS był, ale nie w tę stronę), natomiast jeśli ktoś był jakkolwiek blisko równości, to właśnie Jaga. Chciałbym, żeby mistrz Polski kojarzył się z radosnym, ofensywnym futbolem. A ekipa Siemieńca taka jest. Zatem, panowie, nie odwalcie gangsterski. Przegrać tytuł z Wartą to byłby już wstyd.
A przecież Wojtek Hadaj musi jutro posypać głowę popiołem!
CZYTAJ WIĘCEJ: