Reklama

10 rzeczy, które zdarzyły się na początku sezonu, a których się nie spodziewaliśmy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

11 sierpnia 2015, 16:38 • 6 min czytania 0 komentarzy

Niecały miesiąc temu wróciła Ekstraklasa i zrobiła to w swoim, unikalnym stylu. Jak sprawdzili nasi analitycy, już co druga prognoza dotycząca nowego sezonu zdążyła wylądować w koszu, a to dopiero początek zabawy. Spośród wszystkich wydarzeń postanowiliśmy wybrać te, których zaskoczyły nas w największym stopniu. Zamknęliśmy się w dyszce. Sprawdźcie ją, a później z ręką na sercu przyznajcie – czy są na świecie rozgrywki, do których bardziej pasuje hasło „where amazing happens”.

10 rzeczy, które zdarzyły się na początku sezonu, a których się nie spodziewaliśmy

I pamiętajcie, pierwszej ligi nie bierzemy pod uwagę.

KONKURS NA PUDŁO SEZONU

Każdemu, nawet gwiazdom futbolu, może się zdarzyć. Nie trafić z kilku metrów do pustej bramki? Ot, takie życie piłkarza. Jednak z reguły, by stworzyć kompilację tego typu wpadek z jednych rozgrywek, trzeba swoje odczekać. A w Ekstraklasie… po jednym ligowym weekendzie, tym ostatnim, moglibyśmy zorganizować konkurs na najbardziej spektakularne pudło. Ewenement, tego nie mogliśmy się tego spodziewać. Dziś w Super Expressie Janusz Wójcik w swoim stylu szmaci Michała Kucharczyka. Zapewne nie doczekamy się całej serii, nie będzie następnych odcinków, w których wyśmiani zostaną Pleva, Pich i Przybyła, więc – by było sprawiedliwie – przypomnijmy, w jakich sytuacjach pudłowali.

Michał, może to marne pocieszenie, ale nie jesteś sam.

Reklama




SĘDZIA KORZYSTA Z POWTÓREK

Mariusz Złotek bardzo długo zwlekał z decyzją dotyczącą odgwizdania ewidentnej ręki Murayamy, choć wszyscy – włącznie ze stewardami odwróconymi tyłem do płyty boiska i ludźmi czekającym w kolejce do toi toia – widzieli, że Japończyk przekroczył przepisy. Tym samym sędzia: a) ryzykował życiem i zdrowiem, bo Sergiusz Prusak wyglądał na człowieka, który jest gotowy, by lada moment założyć mu dźwignię i rozpocząć duszenie, b) czekał na podpowiedź od arbitra technicznego, który na nielegalu skorzystał z pomocy powtórki.

Oczywiście nie zdziwilibyśmy się, gdyby już wcześniej nagranie video wpłynęło na którąś z decyzji arbitrów Ekstraklasy, ale to chyba pierwszy tak ewidentny przypadek. Tym samym mieliśmy okazję w praktyce zobaczyć realizację postulatu zwolenników challenge’u w piłce nożnej. Wniosek? Odpowiednio przygotowana procedura, która pozwala uniknąć błędu, mogłaby trwać może z 30 sekund. Czasami więcej czasu kradnie się przy zmianach.

BARTŁOMIEJ DRĄGOWSKI POPEŁNIA BŁĄD PRZY BRAMCE

Żaden spektakularny babol, ale po zeszłym sezonie można by odnieść wrażenie, że chłopak NIGDY nie podejmuje złych decyzji. Ku zdziwieniu wszystkich, to też człowiek (poniżej od 1:50)…

Reklama

PIŁKARZ EKSTRAKLASY WŚRÓD NAJLEPSZYCH NA ŚWIECIE

Od początku tego roku, miesiąc w miesiąc, przygotowujemy ranking najlepszych piłkarzy w skali globalnej. Czyli z samego założenia powinno być to zestawienie, które dla zawodników z Ekstraklasy jest nieosiągalne tak, jak nieosiągalna jest Liga Mistrzów dla polskich klubów. Nie ten poziom, aktorzy z Klanu nie dostają nominacji do nagrody Emmy.

A jednak, stało się.

Nemanja Nikolić swoim wejściem do ligi przypomniał nam, że nie można nikogo lekceważyć na stracie. Znalazło się dla niego miejsce, choć oczywiście lipiec był miesiącem specyficznym – najpoważniejsi piłkarze albo odpoczywali, albo ładowali akumulatory przed kolejnym sezonem.

Lipcowe zestawienie możecie znaleźć TUTAJ. Czy sytuacja może się powtórzyć w kolejnych miesiącach? Szanse na to są bliskie zeru. No chyba, że nagle cała piłkarska Europa zastrajkuje i grać będzie tylko Ekstraklasa.

LECHIA GRA NAJGORSZĄ PIŁKĘ W LIDZE

Przesada? Oczywiście, że tak, tylko prowokujemy. Lechia to generalnie nieźle zorganizowana drużyna, w której barwach grają kumaci piłkarze, kilka ekip zaliczyło gorszy początek rozgrywek. Jednak w tym miejscu pojawia się magiczne „ale”. Nie tak to miało wyglądać. Jeszcze nie osiadł kurz na gazetach z początku sezonu, w których nie brakowało prognoz, że drużyna z Gdańska będzie trzecią siłą w Ekstraklasie, a Jerzy Brzęczek już siedzi na gorącym krześle.

Oglądając spotkania z udziałem Lechii, aż chce się wziąć do ręki pilot i zmienić kanał. W grze gdańszczan jest mniej więcej tyle polotu co w książce telefonicznej. Wszystko opiera się na pojedynczych zrywach, które i tak dałoby się policzyć na palcach. Zaryzykujemy stwierdzenie, że w pierwszych kolejkach więcej ciekawych akcji zespołowych od Lechii przeprowadziło Podbeskidzie, jak i Zagłębie Lubin.

Panowie, pobudka.

PRZYROWSKI CZEKA NA OBRONIENIE PIERWSZEGO STRZAŁU

Zdajemy sobie sprawę, że wśród czytelników są też ludzie młodzi, którzy mogą nie pamiętać wydarzeń sprzed kilku lat, więc na początku musimy przypomnieć fragment archiwalnego tekstu.

Wiadomo, że mamy w Polsce trzy rodzaje głupich goli – cabaje, pawełki i przyrosie. „Cabaje” to takie bramki, kiedy piłka bramkarzowi się wymyka z rąk, wpada pod pachą, przelatuje między nogami, w każdym razie golkiper kompromituje się ogólną nieporadnością. „Pawełki” – gdy futbolówkę odbija przed siebie, nie potrafi utrzymać jej po uderzeniu z dystansu. No i wreszcie „przyrosie”. „Przyroś” to odprowadzenie piłki wzrokiem, bez podjęcia próby interwencji. Piłka leci i leci, bramkarz stoi i stoi, piłka leci, bramkarz dalej stoi, aż w końcu piłka trzepocze w siatce.

No i już wiemy, że u Sebastiana wszystko po staremu. Myśleliśmy (łudziliśmy się), że wraz upływem lat zmądrzał, że tak jak wielu bramkarzy na kontynencie po trzydziestce może zaliczyć sezon życia i będzie służyć kolegom doświadczeniem. Nic z tych rzeczy. Z reguły bramkarzom liczy się minuty bez puszczonej bramki, a Przyrowskiemu mogliśmy liczyć minuty bez obronionego strzału. Minęło ponad 200, zanim udało mu się chwycić jakiegoś farfocla.

Dziś Przyrowski ma skuteczność na poziomie 30% obronionych strzałów. Nawet jeśli granicę przyzwoitości ustawilibyśmy na poziomie połowy odbitych piłek – czyli bardzo nisko – to wiele mu do niej brakuje. Spośród wszystkich bramkarzy Ekstraklasy, tylko Krzysztof Baran, który zawalił Jadze mecz w Kielcach i wrócił na ławkę, jest jego towarzyszem spod kreski.

SĘDZIOWIE PRZEZ TRZY KOLEJKI WYPACZAJĄ TYLKO JEDEN WYNIK

A zabrakło tylko dziesięciu minut, by obyło się bez żadnych pomyłek decydujących o rozstrzygnięciu na boisku. Wtedy to Mariusz Stępiński pokonał bramkarza Korony, choć sędzia powinien przerwać grę. To naprawdę byłby bilans chwały. Jeszcze kilka kolejek i moglibyśmy rozważać zlikwidowanie niewydrukowanej tabeli.

Jeśli w głowie Zbigniewa Przesmyckiego zdążyła się pojawić myśl, że skoro progres jest zauważalny, to on mógłby się postarać o podwyżkę, to niestety – już nieaktualne. W czwartej serii gier sędziowie nadrobili za poprzednie kolejki. Wszystko, co dobre, szybko się kończy. Niewydrukowana zostaje.

57-LETNI PAVOL STANO ZAPISUJE SIĘ W HISTORII

Małym zaskoczeniem był już sam fakt, że ktoś go zatrudnił. Stano przyznał w wywiadzie, że nastawia się na emeryturkę. Niby coś tam indywidualnie trenował – nie mamy powodów, by nie wierzyć, ale potraktujmy to z przymrużeniem. No i gość wraca do Ekstraklasy, do grona zawodowych piłkarzy, wyważając bramę.

Zapewnia względny spokój w tyłach i przechodzi do historii strzelając pierwszą w historii bramkę Termaliki w Ekstraklasie, która skutkuje również pierwszymi punktami beniaminka. Pokonuje bramkarza rywali już w barwach piątego klubu w naszej lidze, chyba żadnemu obcokrajowcowi taka sztuka się jeszcze nie udała.

LECH POZNAŃ NIE WYGRYWA U SIEBIE Z KORONĄ KIELCE

Co tu dużo mówić. Mistrz Polski na własnym stadionie gra z drużyną, która jeszcze kilka tygodni temu istniała tylko teoretycznie i dupa. To trochę tak jakbyście nie potrafili orżnąć w FIFĘ własnej dziewczyny, która dopiero uczy się trzymać pada.

TOMASZ HAJTO PRZYPOMINA SKŁAD KAISERSLAUTERN Z SEZONU 1997/98

Wielu rzeczy mogliśmy się spodziewać po nim za mikrofonem. Na przykład odgłos zapalniczki nie byłby wielką niespodzianką. Jechanie z Kamilem Vackiem – „ulubieńcem” Hajty – przez całe 10 minut? Spoko. Wypowiedzenie trzech zdań przez całą połowę? Też do przyjęcia.

Jednak na to byśmy nie wpadli.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...