Od grudnia ubiegłego roku kilka razy pisaliśmy na Weszło o tym, że przepis o młodzieżowcu ma zniknąć z Ekstraklasy. Chce tego 16 z 18 klubów. Usunięcie tej regulacji ma za sobą pociągnąć szereg innych reform i to nie tylko w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale również w I lidze. Środowisko klubów jest zgodne co do konieczności przeprowadzenia zmian. Mimo to, prezes Cezary Kulesza cały czas odsuwa w czasie podjęcie decyzji. W ostatnich dniach udzielił wywiadu, w którym zaczął „strzelać” dość absurdalnymi i populistycznymi hasłami, udając, że nie zna tematu…
Chodzi o rozmowę z redaktorem Maciejem Białkiem, dziennikarzem Polskiej Agencji Prasowej, w której prezes PZPN wypowiedział m.in. w sprawie dotyczącej usunięcia przepisu o młodzieżowcu z Ekstraklasy.
„W miarę upływu sezonu, a na pewno po jego zakończeniu, powrócą rozmowy na temat przepisu o młodzieżowcu w ekstraklasie. Większość klubów jest za zniesieniem obecnego przepisu. A PZPN?
Cezary Kulesza (prezes PZPN): Ja wiem, że kluby chciałyby grać bez żadnych obciążeń. Ale co w zamian? Każdy przepis można zdjąć, tylko za chwilę może być tak, że nie zobaczymy w drużynie żadnego Polaka. Dlatego oczekujemy konkretnej deklaracji, co zamiast tego przepisu. Oczywiście, trzeba rozmawiać. Słuchamy, co mówi piłkarskie środowisko klubowe. Prezesi i zwłaszcza trenerzy nie chcą mieć ograniczeń. A my wiemy, że jeśli tego przepisu nie będzie, to stracą na tym nasze reprezentacje młodzieżowe”.
Przeciąganie tematu młodzieżowca. Chodzi o kasę?
Panie prezesie, deklaracja o chęci zniesienia przepisu o młodzieżowcu w Ekstraklasie była jednym z… pańskich haseł wyborczych. To miało panu zapewnić większość głosów ekstraklasowiczów w trakcie wyborów w PZPN w sierpniu 2021 roku. Tak się stało, co doprowadziło m.in. do tego, że kieruje pan związkiem.
„Co w zamian?” Takie pytanie ze strony szefa związku można odczytywać wielorako. Zniesienie przepisu o młodzieżowcu w obecnej formie doprowadzi do tego, że PZPN nie dostanie pieniędzy, wynikających z kar, które kluby Ekstraklasy będą musiały zapłacić za brak rozegrania regulaminowych 3000 minut przez młodzieżowców. Po poprzednim sezonie 2 mln zł zapłacił Raków. W obecnych rozgrywkach wygląda na to, że ponownie karę zapłaci częstochowski klub, ale również kilka innych. W tym gronie jest m.in.: Pogoń Szczecin, Ruch Chorzów i Radomiak. Być może z konieczności płacenia wykpią się jeszcze: Górnik Zabrze, Legia Warszawa i Stal Mielec, o ile w końcówce sezonu częściej będą wystawiać młodzież.
minuty młodzieżowców w ESA po rozegraniu 24. serii gier i meczów zaległych. pic.twitter.com/TwJ7gdo9DO
— Daniel Trzepacz (@d_trzepacz) March 13, 2024
Może w tym wszystkim właśnie chodzi o kasę? Brak odpowiedniej liczby minut rozegranych przez młodzieżowców ma się równać wpływom do budżetu związku. Pieniądze mają trafiać na szeroko rozumiane szkolenie, ale może warto byłoby powiedzieć, na co te środki faktycznie są przeznaczane. Na jaki dokładnie cel idą? Jeżeli karę zapłaci cztery lub pięć klubów, to zrobi się z tego nie 2 mln zł, jak przed rokiem, ale suma zbliżona do 7-8 mln. Niezła kasa.
Przypomnijmy jak wyglądają widełki kar w stosunku do rozegranych minut przez młodzieżowców w Ekstraklasie:
- 3 mln zł – w przypadku udziału w rozgrywkach dowolnej liczby zawodników młodzieżowych w łącznym wymiarze czasu gry 999 minut lub krótszym;
- 2 mln zł – w przypadku udziału w rozgrywkach dowolnej liczby zawodników młodzieżowych w łącznym wymiarze czasu gry od 1000 do 1999 minut;
- 1 mln zł – w przypadku udziału w rozgrywkach dowolnej liczby zawodników młodzieżowych w łącznym wymiarze czasu gry od 2000 do 2499 minut;
- 0,5 mln zł – w przypadku udziału w rozgrywkach dowolnej liczby zawodników młodzieżowych w łącznym wymiarze czasu gry od 2500 do 2999 minut.
Kluby zarabiały i zarabiają najwięcej na młodych Polakach
Argument, że „nie zobaczymy niedługo w drużynie żadnego Polaka” to czysty populizm i zakłamywanie rzeczywistości, bo modyfikacja z lipca 2022 roku już na to pozwala i teoretycznie każdy zespół w Ekstraklasie mógłby grać w składzie złożonym z jedenastu obcokrajowców, a mimo to kluby nadal częściej wystawiają młodych Polaków, niż tego nie robią.
Każdy prezes i dyrektor sportowy w Ekstraklasie doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że najwięcej zarobić może na sprzedaży młodego Polaka. Pokazały to transfery Jakuba Modera (Lech Poznań) i Kacpra Kozłowskiego do Brighton (po 11 mln euro), ale nie tylko ich. W TOP50 transakcji wychodzących z Ekstraklasy jest jest zaledwie jedenastu zagranicznych zawodników. Pozostali gracze, na których nasze kluby zarobiły miliony euro, to Polacy w wieku 18-23 lata.
Źródło: Transfermarkt
To twarde dane i fakty. Zagraniczne kluby najchętniej kupują z naszej ligi perspektywicznych i młodych Polaków. Tak było przed przepisem o młodzieżowcu w Ekstraklasie i tak będzie po nim. Jeżeli jakiś prezes, właściciel czy dyrektor sportowy klubu nie będzie stawiał na polską młodzież, to powinien czym prędzej podać się do dymisji, bo będzie to jawne działanie na niekorzyść swojego klubu.
Pomysły klubów są znane: „Marchewka zamiast kija”
Obecnie kluby funkcjonują pod groźbą kary. Nikt nie lubi zakazów. Zwłaszcza takich, które ograniczają. Polskie kluby w europejskich pucharach czy w eliminacjach do nich grają z rywalami, którzy nie muszą mieć w swoich kadrach młodzieżowców. Wiek nie powinien determinować tego czy ktoś gra w zawodowym klubie na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Powinny o tym decydować umiejętności.
„Dlatego oczekujemy konkretnej deklaracji, co zamiast tego przepisu. Oczywiście, trzeba rozmawiać. Słuchamy, co mówi piłkarskie środowisko klubowe. Prezesi i zwłaszcza trenerzy nie chcą mieć ograniczeń”.
Dokładnie prezesie, trzeba rozmawiać. Skoro dziennikarze potrafią dotrzeć do propozycji środowiska klubów i poznać proponowane zmiany, to dlaczego PZPN cały czas odwleka je w czasie, a pan mówi, że czeka na „konkretną deklarację”. Przecież one są i istnieją. Po co udawać, że ich nie ma. Podawaliśmy je na Weszło opinii publicznej. Słyszeliśmy, że zarząd związku miał zająć się tematem młodzieżowca w styczniu i w lutym (to gremium może podjąć wiążące decyzje). Pan miał rozmawiać z przedstawicielami klubów. Na zarządzie nie było jednak tej sprawy w porządku obrad. Dlaczego? Znowu trzeba będzie Komisji ds. Nagłych, żeby zmieniać przepis o młodzieżowcu w Ekstraklasie na tydzień przed początkiem rozgrywek? Tak było lipcu 2022 roku. Bądźmy poważni. Trzeba podjąć męskie decyzje, a nie czekać w nieskończoność, udając że nie zna się tematu.
Jakby pan nie znał propozycji reform ze strony klubów, to przytaczamy je poniżej w przystępnej i skondensowanej formie:
- Usunięcie przepisu o młodzieżowcu w Ekstraklasie.
- Zwiększenie puli środków w Pro Junior System do z 10 mln zł do 15-20 mln, aby zachęcić kluby Ekstraklasy do stawiania na młodych Polaków (nagroda zamiast kary).
- Uproszczenie Pro Junior System – ile minut rozegranych przez młodzieżowców, tyle punktów do programu.
- Wprowadzenie określonej liczby Polaków w kadrach meczowych.
- Wyższe punktowanie w Pro Junior System za minuty rozegrane przez nastolatków (młodzieżowców w wieku 15-20 lat)
- Wprowadzenie dwóch młodzieżowców w I lidze. Od kolejnego sezonu okres przejściowy: jeden młodzieżowiec starszy (2003 rok lub młodszy), a drugi młodszy (2004 lub młodszy), żeby finalnie od sezonu 2025/26 na zapleczu Ekstraklasy było na boisku cały czas dwóch młodzieżowców, którzy na koniec rozgrywek będę mieli maksymalnie 21 lat.
Przypominamy, że obecnie najstarszymi młodzieżowcami w Ekstraklasie są goście, którzy na finiszu sezonu mają 22 lata.
Szansa na ożywienie rynku na linii I liga – ESA
Ostatni, szósty podpunkt jest o tyle ciekawy, że stworzy z I ligi swego rodzaju poligon doświadczalny dla młodzieżowców. Na drugim poziomie rozgrywkowym w każdej kolejce będzie musiało grać obowiązkowo co najmniej 36 młodzieżowców (po dwóch w każdym z 18 klubów). Teraz w Ekstraklasie młody Polak nie zawsze musi znaleźć się w składzie, a każdy klub ma takich trzech lub czterech w kadrze. Część jest zapewne na wypadek kontuzji. Zazwyczaj gra jeden młodzieżowiec i jego zmiennik, a pozostali dwaj jeżdżą na mecze bez realnej szansy na grę. To wstrzymuje ich rozwój. Przypominamy, że swego czasu w I lidze ogrywali się: Jakub Moder (Odra Opole), Kamil Jóźwiak (GKS Katowice), Tymoteusz Puchacz (Zagłębie Sosnowiec i GKS Katowice) czy Michał Skóraś (Bruk-Bet Termalica). To wszystko zawodnicy, którzy są lub byli graczami pierwszej reprezentacji i tacy, na których solidnie zarobił Lech Poznań. Pomysł z przeniesieniem odpowiedzialności za ogrywanie młodych Polaków na poziom I ligi wydaje się też ciekawy, bo może to ożywić rynek transferowy między klubami I ligi a tymi z Ekstraklasy. Obecnie jest on w zasadzie martwy. Duża liczba ogranych młodzieżowców może sprawić, że kluby z elity chętniej będą płacić kilkaset tysięcy euro za wytransferowanie młodego Polaka z I ligi, który będzie już ograny w piłce seniorskiej.
„A my wiemy, że jeśli tego przepisu nie będzie, to stracą na tym nasze reprezentacje młodzieżowe”. Kolejny populizm. Najlepsi młodzi Polacy i tak będą grali w Ekstraklasie. Kluby będą miały zachętę w postaci większych środków z Pro Junior System, a dodatkowo doskonale wiedzą, że najwięcej zarabia się na polskich młodych piłkarzach.
Jeżeli dojdzie do proponowanych zmian, to w klubach Ekstraklasy nie będzie młodych, którzy zaliczają „puste przejazdy na mecze”, żeby tylko być w kadrze na wypadek kontuzji pierwszego lub drugiego młodzieżowca w hierarchii. Ci z pustymi przebiegami będą grać i rozwijać się w I lidze, czekając na propozycję z Ekstraklasy. Co będzie przeszkadzało selekcjonerom kadr młodzieżowych, żeby powołać zawodników grających w I lidze, zamiast tych siedzących na ławce lub na trybunach w Ekstraklasie? Zupełnie nic. Przecież i teraz są powołania do kadr juniorskich z zaplecza Ekstraklasy czy niższych lig. Na ten temat trzeba spojrzeć szerzej niż tylko na czubek własnego nosa i wpływów do związkowej kasy, wynikających z kar za niewypełnienie limitu.
Cud. Nitras i Kulesza mówią jednym głosem
W ostatnich dniach Cezary Kulesza zyskał nieoczekiwanego sprzymierzeńca w walce o pozostawienie młodzieżowca w Ekstraklasie. Został nim jego gorący przeciwnik – minister sportu Sławomir Nitras: – Nie mam na to wpływu formalnie, ale stanowczo opowiadam się za podtrzymaniem przepisu [o młodzieżowcu w Ekstraklasie – przyp. red.]. Mam też inne narzędzie. Te 20 milionów możemy rozdysponować tak, by premiować ośrodki, które na młodzież naprawdę stawiają, a nie tylko o tym mówią. Wówczas będzie to jedno z głównych kryteriów – powiedział szef ministerstwa sportu w wywiadzie dla tygodnika „Piłka Nożna”.
Ideologicznie minister Nitras hejtuje Cezarego Kuleszę oraz cały PZPN za koneksje i bratanie się z poprzednią władzą, a jednocześnie mówi z szefami związku jednym głosem w temacie młodzieżowca. Kuriozum. Wynika to z niezrozumienia tematu i niewiedzy. Utrzymanie przepisu o młodzieżowcu w Ekstraklasie jest czystym populizmem, który na pewno nie podnosi i nie podniesie poziomu naszej ligowej i reprezentacyjnej piłki. A jeżeli minister Nitras chce realnie pomóc, to może niech część z tych 20 mln zł na szkolenie, o których mówił w „Piłce Nożnej”, przekaże na powiększenie puli nagród Pro Junior System w Ekstraklasie, żeby kluby miały finansową zachętę do stawiania na młodych Polaków. A może jakaś spółka skarbu państwa zostanie sponsorem Pro Junior System? Możliwości i rozwiązań jest sporo. Czas jednak podjąć twarde decyzje, zwłaszcza że mają one wpłynąć na dwa najwyższe szczeble rozgrywek – Ekstraklasę i I ligę. Kluby muszą się do tych zmian odpowiednio przygotować. No chyba, że znowu do działania zostanie zmuszana Komisja ds. Nagłych na tydzień przed początkiem nowego sezonu.
WIĘCEJ NA TEMAT PRZEPISU O MŁODZIEŻOWCU:
- Kampania wyborcza w PZPN właśnie ruszyła
- Trela: Zniesienie przepisu o młodzieżowcu? Tak, ale trzeba inaczej budować kadry
- Życzeniowa reforma na horyzoncie
- Usunięcie młodzieżowca z Ekstraklasy może pociągnąć szereg innych zmian
- Nieoficjalnie: Znika przepis o młodzieżowcu w Ekstraklasie. Większość klubów chce zmian
Fot. Newspix