Reklama

Raków ma podwójną osobowość. Tym razem mistrz Polski był skuteczny

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

13 marca 2024, 20:28 • 4 min czytania 36 komentarzy

Narzekaliście, że działacze Rakowa nie potrafili ściągnąć odpowiedniej klasy napastnika? No to Ante Crnac w trzeciej minucie meczu z Koroną idealnie przyłożył zza pola karnego. Gol – stadiony świata. Pisaliście, że Raków nie umie grać na wyjazdach? W Kielcach nie minęło sześć minut, a Władysław Koczergin, po akcji rozegranej jak na PlayStation, podwyższył na 2:0. Na trybunach szok, niedowierzanie. Ten wynik utrzymał się już do końca, choć goście znów kończyli mecz w dziesiątkę i zafundowali sobie nerwówkę.

Raków ma podwójną osobowość. Tym razem mistrz Polski był skuteczny

W Kielcach po kilku minutach wydawało się, że może być po meczu. „Co wy robicie?! Naszą Koronę hańbicie!” – ryknęły trybuny już po 10 minutach meczu. Spotkanie przez większość pierwszej połowy wyglądało, jakby grupa przestraszonych, do tego przypadkowo zebranych kolegów z osiedla zmierzyła się z kumplami, którzy gdzieś regularnie trenują.

Korona nie potrafiła zrobić dosłownie nic. Dwa podania, strata. Trzy proste podania, strata. Do tego dwaj defensywni pomocnicy szybko dostali żółte kartki po bezsensownych faulach. Raków grał na luzie, a Crnac wręcz się bawił, zakładając rywalom „siatki”. Jakby chciał powiedzieć wszystkim wokół: „Hej, Raków jednak ma klasowego napastnika”. Gdy jeszcze w pierwszej połowie przyjął sobie piłkę, ruszył z nią lewą stroną, zostawiając za sobą piłkarzy Korony i groźnie podał do znajdującego się w polu karnym Yeboaha, Crnac przy obrońcach zespołu z Kielc wyglądał jak Robert Lewandowski za najlepszych lat.

Jak Doktor Jekyll i pan Hyde

W przerwie Marcel Pięczek z Korony odważnie deklarował w wywiadzie, że w drugiej części gry trzeba strzelić Rakowowi dwa albo trzy gole. Niedługo później na stadionie w Kielcach puszczono wielki przebój zespołu Feel „Pokaż, na co cię stać”. Piękne słowa mówią wszystko, lecz nie zmienią nic – fragment tego utworu można było odnieść do odważnej wypowiedzi piłkarza gospodarzy. Wszyscy oczekiwali czynów, podjęcia walki, zmiany wyniku. W drugiej połowie Korona szarpała, próbowała, ale brakowało jej konkretów. A Raków grał na luzie, momentami dalej się bawił i miał swoje okazje, lecz żadnej z nich nie wykorzystał.

Nerwowo dla mistrza Polski zrobiło się w ostatnich 20 minutach, gdy kapitan Rakowa Zoran Arsenić dostał drugą żółtą kartkę (choć mamy wątpliwości, czy słusznie). Ale Korona, choć zwłaszcza na początku nacierała, nie wykorzystała gry w przewadze.

Reklama

Raków chce obronić mistrzostwo Polski i ciągle ma na to szanse, mimo że w dziesięciu kolejkach, poprzedzających spotkanie z Koroną, zdobył ledwie 14 punktów, wygrywając zaledwie trzy razy. Raków ciągle może zdobyć tytuł, mimo że przed meczem w Kielcach tylko dwukrotnie wygrywał na wyjeździe, a ostatni raz uczynił to 8 października, ogrywając 2:1 Legię w Warszawie. Zespół z Częstochowy ciągle może powtórzyć sukces sprzed roku, choć wcześniej nie potrafił ograć w Krakowie Puszczy Niepołomice. Można by tak długo wyliczać, pokazując jakim wyścigiem żółwi jest w tym sezonie Ekstraklasa.

Ale Raków tym razem pokazał swoje lepsze oblicze. Oglądanie zespołu z Częstochowy w tym sezonie to swego rodzaju obraz podwójnej osobowości, jak w znanej noweli „Doktor Jekyll i pan Hyde”. Raków albo jest nudny i słaby, albo świetny i pewny siebie. Dziś zobaczyliśmy tę drugą facjatę: mistrz Polski zdecydowanie bardziej przypominał zespół, który ograł 4:0 Lecha Poznań, niż ten, który ostatnio skompromitował się w meczu z Puszczą (1:1). Nawet grając w końcówce w osłabieniu, mistrz Polski zachowywał się na boisku bardzo mądrze.

W poprzednim sezonie Korona ograła 1:0 Raków, przybliżając się do utrzymania, znakomitą sytuację dla gości zmarnował Fran Tudor, a drużyna z Częstochowy, dopiero wracając autokarem z Kielc, mogła cieszyć się z mistrzostwa Polski. Tym razem gospodarze schodzili z boiska smutni, a goście mogli cieszyć się jeszcze na murawie.

Kibice Korony coraz bardziej niepokoją się, czy ich zespół utrzyma się w lidze. Trudno im się dziwić, bo drużyna Kamila Kuzery ma tyle samo punktów, co znajdująca się w strefie spadkowej Puszcza. Ostatnie dwanaście kolejek to tylko jedna wygrana kielczan. Tak „punktująca” Korona może obudzić się w I lidze.

A Raków, jeżeli dalej będzie grał tak, jak dzisiaj, ma prawo myśleć o wygraniu tak wyglądającej ligi.

Reklama

 

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Michał Stańczyk/Newspix

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

36 komentarzy

Loading...