Dla większości ligowców grających w Ekstraklasie i na jej zapleczu styczeń jest okresem urlopów oraz przygotowań do drugiej części sezonu. Zdarza się jednak i tak, że w tym okresie trzeba wybrać się na mistrzostwa kontynentu z drużyną narodową. Ali Gholizadeh z Lecha Poznań oraz Iban Salvador z Miedzi Legnica powalczą o medale w Azji i Afryce. Jak będą wyglądały przygotowania do ligowej wiosny w ich wykonaniu?
Lech Poznań latem postanowił zaryzykować. Ali Gholizadeh wciąż leczył poważną kontuzję, gdy Kolejorz zdecydował się wyłożyć za niego 1,8 miliona euro. Decyzja władz Lecha miała plusy — w optymalnej formie Gholizadeh mógłby być poza ich zasięgiem — ale miała i minusy — od początku wiadomo było, że Irańczyk straci część rundy, a że rehabilitacja się wydłużała, stracił ją niemal w całości. Na dodatek gdzieś w tle wisiało widmo potencjalnego wyjazdu Gholizadeha na Puchar Azji, co zwiastowało kolejne tygodnie bez wychowanka Saipy w Poznaniu.
Mimo długiej absencji skrzydłowy faktycznie znalazł zaufanie w oczach selekcjonera Amira Ghalenoeiego i pojedzie na turniej rozgrywany w Katarze. Jak poradzi sobie z tym Lech Poznań?
Błyskotliwy drybler po przejściach. Jakim piłkarzem jest Ali Gholizadeh?
Ali Gholizadeh zagra w Pucharze Azji. Kiedy wróci do Lecha Poznań?
Ali Gholizadeh zadebiutował w barwach Kolejorza 31 października w meczu z Zawiszą Bydgoszcz w Pucharze Polski. Od tamtej pory Irańczyk zaliczył łącznie 220 minut na murawie. Co można o nich powiedzieć? Cóż, ciężko o konkrety. W spotkaniu z Zawiszą mógł zanotować asystę, ale jego podania nie wykorzystał Filip Wilak. W kolejnych meczach wypracował kolegom tylko jedną okazję bramkową — z Widzewem po jego dośrodkowaniu niecelny strzał oddał Dino Hotić. On sam o uderzenie pokusił się dwa razy, marnując świetną okazję w meczu na śniegu z Koroną Kielce (“StatsBomb” wycenia jej xG na 0,28).
Nie będziemy się jednak rozdrabiać i przyglądać każdemu dryblingowi i podaniu Aliego. Zrobimy to po sezonie, gdy materiał do analizy nie będzie ograniczony do skrawków minut. A przynajmniej taką mamy nadzieję.
Wyjazd Aliego Gholizadeha jest dla Lecha Poznań pewnym problemem. Zgrupowanie Kolejorza w Turcji rozpocznie się 15 stycznia i potrwa do 26 stycznia. Trzy dni wcześniej mecz ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi zakończy fazę grupową w wykonaniu Iranu. Poza ZEA rywalami ekipy Amira Ghalenoeiego będą Hongkong i Palestyna. Czyli brak awansu do kolejnej rundy byłby olbrzymią sensacją. W niej na Iran będzie czekał trzeci zespół z jednej z trzech grup, czyli:
- Katar, Chiny, Tadżykistan lub Liban
- Australia, Uzbekistan, Indie lub Syria
- Arabia Saudyjska, Tajlandia, Oman lub Kirgistan
Gdyby każda z grup rozstrzygnęła się tak, jak wskazuje ranking Elo, Iran trafi na Tadżykistan, Syrię lub Tajlandię. Idąc tym samym tropem pierwszym rywalem, który ma spore szanse na wyrzucenie Iranu za burtę turnieju, będzie zwycięzca pary Korea Południowa — Irak, z którym Ali i spółka zmierzą się w ćwierćfinale.
Rysujemy prawdopodobny scenariusz, żeby łatwiej nakreślić potencjalną datę powrotu Gholizadeha do Poznania. Pierwsza runda pucharowa zakończy się 31 stycznia. Ćwierćfinały czekają nas 2 i 3 lutego, półfinały 6 i 7 lutego, a finał 10 lutego. Według naszych ustaleń sztab szkoleniowy Lecha jest w ciągłym kontakcie z Alim i reprezentacją Iranu. Zawodnik ma za sobą urlop, na który udał się po ostatnim meczu rundy jesiennej. Od kilku dni przebywa na zgrupowaniu, łapie rytm meczowy.
To nie to samo, co przygotowania z zespołem, ale zawsze coś.
Dokładna data powrotu Aliego Gholizadeha do Lecha nie jest znana. W teorii wróci on do Polski od razu po odpadnięciu Iranu z turnieju. W praktyce nie oznacza to jednak, że dzień po pożegnaniu z mistrzostwami Irańczyk będzie już trenował z zespołem. Z tego co słyszymy, sztab wyklucza dodatkowy urlop dla skrzydłowego, ale możliwe, że pojedyncze dni wolnego mu się przydadzą. Wszystko zależeć będzie od tego, jaka będzie jego rola w drużynie narodowej — ile rozegra minut na turnieju, jak poradzi sobie z obciążeniami, które po długim rozbracie z piłką wciąż będą dla niego nowością.
Iban Salvador z Miedzi Legnica pojedzie na Puchar Narodów Afryki
W łatwiejszej sytuacji związanej z wyjazdem swojego zawodnika na mistrzostwa kontynentu jest Miedź Legnica. Pierwszoligowiec rozpoczyna obóz przygotowawczy w Turcji dopiero 29 stycznia i będzie w Belek do 9 lutego. Iban Salvador, reprezentant Gwinei Równikowej, który dołączył do Miedzi w trakcie sezonu, znalazł się w kadrze na Puchar Narodów Afryki, który rusza 13 stycznia. Gwinea trafiła do niezwykle wymagającej grupy, w której zmierzy się z:
- Wybrzeżem Kości Słoniowej
- Nigerią
- Gwineą Bissau
Gwinea Równikowa nie jest jednak totalnym kopciuszkiem. Według rankingu Elo jest tylko o 73 punkty słabsza od Nigerii, wyprzedza Gwineę Bissau. To oznacza, że Iban Salvador i jego rodacy mogą pokusić się o niespodziankę, a jeśli nie, wciąż mogą mieć szansę na awans do fazy pucharowej na podstawie rankingu drużyn z trzeciego miejsca.
W wersji, która zakłada odpadnięcie Gwinei w grupie, dla Salvadora będzie “po zawodach” już 22 stycznia, a więc tydzień przed wylotem Miedzianki na zgrupowanie. Jeśli jego zespół wyjdzie z grupy, mecze kolejnej rundy są zaplanowane od 27 do 30 stycznia. Ćwierćfinały rozstrzygną się 2 i 3 lutego, półfinały zostaną rozegrane 7 lutego, a mistrzostwa zakończą się 11 lutego.
Według naszych informacji klub z Legnicy planuje dodatkowe dni wolne dla Ibana Salvadora po zakończeniu turnieju. W zależności od tego, kiedy wróci do Polski, dostanie od trzech do siedmiu dni na dojście do siebie. Tak jak w przypadku Aliego Gholizadeha istotne będzie, ile minut Salvador w ogóle zagra i jak zniesie obciążenia. Skrzydłowy długo leczył kontuzję mięśnia czworogłowego. Dopiero w okolicach Nowego Roku zakończył rehabilitację i indywidualne treningi.
Sztab szkoleniowy bierze pod uwagę to, że Salvador przyszedł do Legnicy, żeby wywalczyć miejsce w kadrze na Puchar Narodów Afryki i spełnić swoje marzenie, dlatego podchodzi do tej sytuacji ze zrozumieniem. Jeśli jednak pojawi się szansa na to, żeby Iban przez kilka dni poćwiczył z zespołem na obozie, Miedź jest gotowa sprowadzić go do Turcji.
WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:
- „Berlin, mamy tu diament”. Piątkowski podejmuje ryzykowną misję ratunkową Granady
- Zagłębie Lubin liderem Ekstraklasy – wystarczyło obliczyć procent i wyrzucić dwa zespoły!
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix