Słowo Neymar i oskarżenia występują razem zdecydowanie zbyt często. Tak samo jest i tym razem, bowiem Brazylijczyk ponownie musi się tłumaczyć. W roli głównej: była pracownica.
Zatrudniona przez piłkarza kobieta pracowała u niego w okresie od stycznia 2021 do października 2022, podczas kiedy mieszkała w jego luksusowym domu pod Paryżem. W tym czasie, jej zdaniem, zawodnik dopuścił się wielu nieprawidłowości.
Miał przykładowo wykorzystywać jej trudną sytuację materialną, która zmuszała ją do podjęcia jakiejkolwiek dostępnej pracy. Sama praca nie była w żaden sposób regulowana, bo odbywała się na czarno. Z tym wiąże się następny zarzut kobiety: niechroniona żadnym prawem pracowniczym uważa, że Neymar oferował jej niegodne warunki pracy. Szczegółów jednak jak dotąd brak.
Bardzo konkretny zarzut, i prawdopodobnie najpoważniejszy jak dotychczas, pada jednak w kwestii potraktowania kobiety w końcowym okresie ciąży. Miała wtedy zostać wyrzucona z domu na kilka dni przed przedwczesnym porodem, gdy skarżyła się na ból. Według prawników opiekujących się kobietą, doszło do oczywistego naruszenia przepisów prawnych dotyczących ochrony macierzyństwa. Jak kontynuują jej adwokaci, po skierowaniu sprawy do sądu pracy rozważane jest nadanie tej sprawie konsekwencji karnych.
Alternatywą dla konsekwencji prawnych pozostaje ugoda i odszkodowanie. To oczekiwane przez nią ma wynosić 368 tysięcy euro.
Sprawę można jednak określić jedynie jako rozwojową – nie wiemy aktualnie nic o dokładniejszym przebiegu zdarzeń, o tym czy wysuwane roszczenia mają uzasadnienie, czy może to jedynie bajki, stworzone i napisane na kolanie. Faktem jednak jest, że zarzuty się pojawiły, i jeżeli można coś powiedzieć z całą pewnością, to że ostatnie słowa jeszcze nie padły.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Rok w kryzysie. Czas przywyknąć do słabszej wersji Lewandowskiego? [ANALIZA]
- Dlaczego Bułka czy Grabara nie mogą rywalizować z Drągowskim na uczciwych zasadach?
- Cygan: Raków w Lizbonie wcale nie „przeszedł do historii polskiego futbolu”
fot. Newspix