Reklama

Czas typować, kiedy ŁKS spierdzieli się z ligi [Kozacy i badziewiacy]

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

30 października 2023, 16:09 • 6 min czytania 24 komentarzy

Kolejny tydzień, kolejni kozacy i badziewiacy. Chcielibyśmy powiedzieć, że jest dużo nowości, ale nie będziemy was oszukiwać: pewne rzeczy, tak jak w Łodzi, po prostu się nie zmieniają. Z drugiej strony, znów pozytywnie zaskoczył Górnik Zabrze, co oczywiście musieliśmy docenić. A także Stal ograła na Łazienkowej Legię, obok czego też nie można przejść obojętnie.

Czas typować, kiedy ŁKS spierdzieli się z ligi [Kozacy i badziewiacy]

Ciekawostka: w kozakach nie wyróżniliśmy żadnego piłkarza z obecnej topowej szóstki. Gdyby się dało, uwierzcie, zrobiliśmy to. Ale, lekko mówiąc, 13. kolejka po prostu nie była mocno wyróżniającą się serią gier dla wielu większych nazwisk.

Kozacy. Górnik Zabrze is on fire

Tydzień temu pokonali Raków, a teraz ogolili ŁKS. Co prawda jedno wyzwanie nierówne drugiemu, ale porównując skalę uszkodzeń rywala, Górnika i tak należy pochwalić. Dwa gole z Rakowem to już coś, a pięć z beniaminkiem ustawionym ultra defensywnie to tylko potwierdzenie, że ekipa trenera Urbana przeżywa bardzo dobry czas. Na siłę można by jeszcze dorzucić remis ze Śląskiem, który w najnowszych realiach powodem do wstydu absolutnie nie jest. Sumując to wszystko, ale oczywiście biorąc pod uwagę przede wszystkim wyjazd do Łodzi, poszczególnych piłkarzy – na czele z Daisuke Yokotą – musieliśmy wstawić do grona kozaków.

Japończyk dokonał czegoś, co nawet w przypadku rasowych strzelców Ekstraklasy zdarza się bardzo rzadko. Z tygodnia na tydzień ustrzelił dwa dublety, a wydawało się, że już ten pierwszy z Rakowem to, wiecie, taki występ od święta, który zdarzy się raz na rok. Ale nie – Yokota nas zaskoczył i stał się najlepszym strzelcem Górnika. A to nie jedyny bohater weekendu w drużynie zabrzan, bo do jedenastki załapał się jeszcze Kryspin Szcześniak i Damian Rasak. Obaj są zupełną nowością, ba, Szcześniak na początku sezonu uprawiał swój zawód w tak beznadziejny sposób, że trzy razy wylądował w badziewiakach. Ale później, o dziwo, chłopak się ogarnął. W dodatku teraz strzelił bramkę.

Kozacy. Stal Mielec bardzo lubi grać na Łazienkowskiej…

Po powrocie do Ekstraklasy Stal trzy razy wygrała na stadionie Legii! 3:2 w 2020 roku, 3:1 w 2021 i teraz 3:1 w 2023. Cztery mecze, trzy zwycięstwa, jedna porażka. Bilans bramkowy: 9-6. Niesamowite. Owszem, teraz można tłumaczyć, że warszawiacy przeżywają kryzys i w defensywie uprawiają kabaret. Ale nie zrzucajmy wszystkiego na tę nieporadność, bo mielczanie zrobili sporo, żeby te trzy punkciki do siebie zabrać. Szczególnie Szkurin, który ostatnią bramkę strzelił 18 września, a teraz popisał się nie tylko z golem, ale też dwoma asystami.

Reklama

Do tego kluczowi w meczu z Legią okazali się także Kochalski z Matrasem. Pierwszy wybronił cztery strzały, a drugi miał trochę kluczowych interwencji w polu karnym. Legia, mimo wszystko, była wyzwaniem, jeśli chodzi o starcie z taką siłą ofensywną. I to wyzwanie Stal Mielec przeskoczyła, tracąc tylko jednego gola w samej końcówce.

Większy oddech dla Kamila Kieresia? Na pewno. Po czterech porażkach lepszego przełamania niż na Legii być nie mogło.

Kozacy. La zabawa w Kielcach

Piątek, godzina 18:00, spotkanie Korony z Puszczą otwierające 13. kolejkę. Z całym szacunkiem: to nie brzmiało jak zachęta do oglądania Ekstraklasy na tle innych potencjalnych aktywności w piątkowy wieczór. Ale kto wybrał ten mecz, ten nie mógł żałować. Cholera, padło przecież osiem goli, z czego pięć autorstwa piłkarzy Korony. Byliśmy w szoku, choć dziś szokować nikogo nie może obecność “Scyzorów” w jedenastce kozaków. Absolutnie na to zasłużyli.

Mowa konkretnie o Godinho i Deaconu. Robotę zrobił szczególnie ten drugi, bo zapakował gola najpierw przy wyniku 3:2, a potem 4:3. Ot, nie dał Puszczy dojść do remisu, choć ta skutecznie łapała bliski dystans w drugiej połowie. Ale nic więcej, bo gospodarze byli świetnie dysponowani, pomijając oczywiście pojedyncze zachowania w defensywie. Stracić trzy gole z beniaminkiem to nie jest codzienny obrazek, ba, może wręcz trochę wstyd, za który pojedyncze postacie mogłyby trafić do badziewiaków. Ale…

Słabiej zagrać na tyłach od ŁKS-u i Puszczy chyba się nie da. Potwierdzają to nawet liczby: najwięcej bramek w tym sezonie tracą właśnie te ekipy.

Reklama

Badziewiacy. ŁKS z sukcesem – mniej straconych bramek niż obrońców

Wystawiasz sześciu obrońców na mecz i dostajesz piątkę. Jeden by się załamał, drugi machnął ręką, a my pocieszymy łodzian, że mogło być gorzej. Albo mogło wcześniej, gdy tak wydawało się jeszcze przed meczem z Górnikiem Zabrze. Bo ŁKS miał już bardzo słabe mecze, w których defensywa odstawiała gangsterkę. Ale do tej pory nikt aż tak jej nie skarcił. Trójka z tyłu była “szczytem możliwości”.

Naturalnie więc zobaczycie na grafice wysyp zawodników ŁKS-u. Od obrony po atak, bo tam naprawdę nic nie funkcjonuje i niewykluczone, że do końca roku będzie trzeba zamknąć ten kram, pogodzić się z rzeczywistością i szykować kadrę na 1. ligę. Nie wiemy tylko, czy z Piotrem Stokowcem u steru, który wziął tę robotę chyba bardziej z desperacji niż wiary, że ŁKS może się utrzymać. W tej chwili to już siedem punktów straty do bezpiecznego miejsca, a różnica może rosnąć, tak jak różnica w czystej jakości piłkarskiej między beniaminkami a resztą ligowej stawki.

Kogo nominowaliśmy? Wybór był prosty: Jurić, Szeliga, Marciniak, Monsalve, Bobek. Nawet młodziutki bramkarz, którego chwaliliśmy na początku sezonu, zaczął coraz częściej dorównywać do niskiego poziomu kolegów, a szkoda. Poza tym bardzo możliwe, że ktoś z tej piątki załapie się tutaj jeszcze nie raz czy nawet nie dwa. Dziś tylko szalony optymista wróżyłby ŁKS-owi pozytywnej rewolucji w najbliższych tygodniach czy już na wiosnę.

Badziewiacy. Kirkeskov dziadem po raz pierwszy, Craciun dziadem po raz trzeci

Po tym weekendzie wpadło kilka debiutów. Wspomnieliśmy już o Bobku, a załapał się jeszcze Pekhart i przede wszystkim Kirkeskov. Oj, ten to jest dopiero agent. Dzięki jego obecności na boisku można było odnieść wrażenie, że w Lubinie wybudowali nowy odcinek autostrady. Tylko takiej dla specjalnych gości: Semedo i spółki z Radomia. To już drugi z rzędu tak słaby występ Duńczyka w barwach Zagłębia i być może nie ostatni. Trener Fornalik nie wygląda na trenera, który chciałby 32-latka ze składu wyrzucić.

Osobną kwestią jest Craciun, który na koniec sezonu może być pewnym fenomenem. Ma już bowiem trzy bramki (strzela rzuty karne) w Ekstraklasie i bardzo prawdopodobne, że z biegiem miesięcy będzie swój dorobek powiększał. A jednocześnie lądował w badziewiakach, bo obrońcą na realia tej ligi jest co najwyżej przeciętnym.

W przeciwieństwie do też bramkostrzelnego Sołowieja, który już trzy razy trafiał do ekipy kozaków, Craciun notuje trzecią obecność, ale w niechlubnej części naszego dziennika. Kto wie, może skończy rozgrywki z sześcioma trafieniami i do siatki, i do jedenastki badziewiaków. Oczywiście z zaznaczeniem, że nie moglibyśmy postawić znaku równości i w jakimś stopniu obrońcę Puszczy próbować rozgrzeszać. Te wszystkie wpadki w defensywie ważą i będą ważyć zdecydowanie więcej.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

24 komentarzy

Loading...