Reklama

Bandyci mieniący się kibicami przekroczyli kolejną granicę

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

28 sierpnia 2023, 11:39 • 5 min czytania 195 komentarzy

Bieganie po murawie i zdzieranie koszulek z piłkarzy. Wychowawcze rozmowy prowadzone z perspektywy siły. Polowania na mieście na kibiców przeciwnych drużyn i okradanie ich z szalików. Zastraszanie zawodników w mediach społecznościowych. To już było. Bandyckie kibolstwo weszło jednak w kolejny krąg intelektualnego pustkowia – grupa kiboli Wisły Kraków spuściła manto Kewinowi Komarowi, bramkarzowi Puszczy Niepołomice.

Bandyci mieniący się kibicami przekroczyli kolejną granicę

Te wszystkie “prawilne akcje”, o których piszę wyżej, były przekraczaniem kolejnych granic. Ktoś tam się oburzył, ktoś był zniesmaczony, ale ostatecznie znalazła się pokaźna grupa osób, która na bandyterkę potrafiła przymknąć oko. Kibice rzucili do piłkarzy, że jeśli przegrają kolejny mecz, to dostaną wpierdol? No trudno, przecież to ich ukochany klub, a zawodnicy dużo zarabiają, więc jest to uzasadnione – słyszeliśmy. Twardogłowym bardzo łatwo przychodziło usprawiedliwianie przestępczych zachowań tym, że to przecież piłka nożna.

Jakby futbol był jakąś strefą życia, która funkcjonuje sobie w oderwaniu od prawa, moralności czy społeczeństwa.

Wyobraźcie sobie, że do sklepu z elektroniką przychodzi gość i mówi do sprzedawcy “słuchaj, chuju, ostatnio sprzedałeś mi słabe słuchawki, więc jeszcze raz taki numer, to przyjdę z chłopakami i sobie inaczej pogadamy”. Nie do przyjęcia, prawda? Ale wystarczy przenieść akcję na stadion piłkarski, sprzedawcę podmienić piłkarzem, klienta zastąpić kibicem i już znajdą się ludzie, którzy powiedzą – nie no, można to zrozumieć, przecież fanom po prostu zależy na wynikach!

Przesuwaliśmy sobie tę granicę. Tutaj kibole zatrzymali autobus swojej drużyny, tam spoliczkowali zawodników. Świat się kręcił dalej, Jeden czy drugi dziennikarz napisał tekst wyrażający głębokie oburzenie, klub wydał oświadczenie o treści “nie godzimy się na takie zachowania” i tyle.

Reklama

No i dotarliśmy tak do punktu, gdy kibole drużyny X spuszczają wpierdol zawodnikowi drużyny Y, bo ten zagrał przeciwko im dobry mecz kilka tygodni wcześniej. Mowa oczywiście o pobiciu Kewina Komara z Puszczy Niepołomice. Według tekstu Szymona Jadczaka manto spuszczone Komarowi miało tło sportowe – grupa fanów Wisły Kraków zlała Komara na festynie, bo ten wraz z Puszczą ograł wiślaków w barażu o Ekstraklasę. Później Komarowi grożono w szpitalu, a ostatecznie napastnicy pojawili się też pod domem młodego bramkarza. Komar tę rundę ma już z głowy, ma połamany palec.

Oczywiście zaraz znajdą się tacy, którzy powiedzą – ej, ale nie łączcie ich z kibicami! To byli bandyci! Cóż, kochani, sprawa jest prosta. Jeśli kierowca samochodu pobije na ulicy innego kierowcę, bo ten wymusił mu pierwszeństwo, to nazywa się go w mediach “kierowcą”, choć ten może być z zawodu florystą. Gdy piosenkarz po koncercie opluje ochroniarza, to mówi się o “skandalicznym zachowaniu wokalisty”, a nie “oburzającym występku łodzianina”. A gdy kibol jakiegoś klubu pobije bramkarza innego klubu, to zdanie powinno brzmieć dokładnie tak, jak napisałem. Kontekst jest jasny.

Natomiast wracając do tematu głównego – właśnie tym kończy się przesuwanie granic. Brak zdecydowanej reakcji ze strony służb. Bo to nie jest tak, że od rozbijania tych bojówek są właściciele klubów. Czy wymagamy, by Jarosław Królewski hasał po sektorze C i mówił “panowie, trochę kultury, nie bijcie ludzi”? No nie. Czy chcemy, by Piotr Rutkowski czy Dariusz Mioduski wynajmowali ludzi, którzy rozbiją gangsterkę panoszącą się po ich klubach? Również nie. Oni są pośrednimi ofiarami tego całego zjawiska kibolskiej bandyterki. Gdy dziś czytam, że Wisłę powinno się wyrzucić z ligi oraz ukarać klub… No ludzie kochani. Wyłapać bandziorów, wsadzić ich do więzień – to jest zadanie dla policji, prokuratury, sądów. My możemy jedynie dokonać społecznego ostracyzmu i dokładać swoją cegiełkę do wypleniania choćby minimalnego przyzwolenia na podobne akcje.

A drugi wątek tej sprawy jest taki, że Puszcza oraz sam Komar są w trudnej sytuacji. Klub piłkarski to firma – ma swoje cele, budżety, założenia. Nagle z planów firmy wypada pracownik, który był dość istotnym punktem założeń programowych. Z jednej strony – wykonywał po prostu dobrą robotę. A z drugiej – pozwalał firmie na to, by w sensowny sposób uniknąć finansowych konsekwencji niewypełniania założeń rozgrywek (przepis o młodzieżowcu). Jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że Puszcza nie ściąga teraz lepszego bramkarza od Komara, to wpływa na punktowanie beniaminka i ostatecznie spada z ligi. Ergo pobicie Komara może mieć finansowe konsekwencje liczone w milionach złotych.

To co, patusiarska odnogo kibolstwa? Chcecie otwierać puszkę Pandory? Naprawdę chcecie pobiciami, zastraszaniem, groźbami wpływać na tabelę rozgrywek? Pamiętajcie tylko, że to miecz obosieczny. I zaraz ktoś może wam pobić najlepszego napastnika, bo ten zakręcił się na niewłaściwym festynie.

Już pomijam sam fakt, że żal jest po prostu Komara. Pojechał na festyn, gonił go jakiś twardogłowy element, był zastraszany w szpitalu, jakaś banda przyjechała mu pod dom… Palec się zrośnie, ale takie akcje odciskają ślad na psychice. Zdrowiej, chłopaku.

Reklama

A w kwestii samej napaści… Zero tolerancji dla sprawców. I won z futbolu. Nikt was tu nie chce, psujecie wizerunek tej gry, niszczycie ludziom kariery, obrzydzacie normalnym fanom sport, zniechęcacie biznesmenów do wejścia w sponsoring. Idźcie się lać w imię wyższych wartości po piwnicach, lasach czy opuszczonych pustostanach. Żeby trafiło celniej do waszych łbów – wypierdalać.

SPROSTOWANIE PO OŚWIADCZENIU MAŁOPOLSKIEJ POLICJI

***

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

195 komentarzy

Loading...