Reklama

Tak wygląda mistrz Hiszpanii

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

14 maja 2023, 23:17 • 3 min czytania 107 komentarzy

To jest piękna podróż Roberta Lewandowskiego. Dwanaście mistrzostw kraju na czternaście możliwych do zdobycia, licząc od wygrania ligi z Lechem Poznań. Osiem triumfów w klasyfikacji najlepszych goleadorów rozgrywek, niedługo najpewniej dojdzie dziewiąta korona króla strzelców. Jedenaście kampanii z przynajmniej dwudziestoma wbitymi ligowymi golami, tylko o dwie kampanie mniej niż Cristiano Ronaldo i Leo Messi, czyli rekordziści tego wieku w ligach tzw. TOP 5. Taka jest prawda, jedyna prawda i najświętsza prawda: Lewy rządzi w Europie od końca sezonu 2009/2010 i wyjazdu z Polski.

Tak wygląda mistrz Hiszpanii

Imponujące.

Naprawdę imponujące.

Barcelona wygrywa mistrzostwo Hiszpanii

Od dziewięciu sezonów Robert Lewandowski jest gwarantem mistrzostwa kraju dla swojego klubu. Wygrywał w Bayernie, wygrywa w Barcelonie. Historia pokazuje też, że Polak zazwyczaj najsłabiej liczbowo wypada w inicjacyjnych sezonach. 2010/11 w Borussii Dortmund – osiem goli. 2014/15 w Bayernie – siedemnaście bramek. 2022/23 w Barcelonie, na trzy kolejki przed końcem La Ligi – dwadzieścia jeden trafień. Jest nieźle, naprawdę nieźle, a powinno być jeszcze lepiej. I w krótszej, i w dłuższej perspektywie.

Barcelona została mistrzem Hiszpanii. Espanyol zmiotła z powierzchni ziemi. Na skrzydełku czarował Alejandro Balde, który kapitalnie asystował Lewandowskiemu i wykończył ładne dośrodkowanie Pedriego. Zgrabnie nogi dokładał wspomniany Lewy – najpierw do centry 19-letniego Hiszpana, następnie do mierzonego podania Raphinhii. Ronald Araujo posłał kilka fenomenalnych crossów, Frenkie de Jong zabawił się w Sergio Busquetsa przy golu na 4:0, Gavi dawał sygnał do zmasowanego pressingu. Na ekipę Xaviego naprawdę przyjemnie się patrzyło. Piłeczka chodziła, agresji nie brakowało.

Reklama

Espanyol ma pięćdziesiąt cztery punkty mniej.

Pięćdziesiąt cztery.

Serio.

Zaraz spadnie z ligi, jego kibice nawet nie fetowali honorowych bramek Javiego Puado czy Joselu. Znaczy: fetowali, krzyczeli coś do kamery, ale cholera wie, ile było w tym realnej radości, ile ironii, ile przekory, a ile jeszcze zupełnie czegoś, czego nie jesteśmy w stanie pojąć, nieważne. Ciut też żałosne, że po wszystkim część z nich wtargnęła na murawę, żeby rozgonić fetującą ekipę Dumy Katalonii. Brak klasy. Cóż, jeszcze raz, już głośniej: Barcelona została mistrzem Hiszpanii.

Dziwny to był sezon w jej wykonaniu. Długie serie meczów bez porażek w La Lidze, wygrany Superpuchar Hiszpanii, ale też bolesne porażki z Bayernem Monachium i Interem Mediolan w Lidze Mistrzów, z Manchesterem United w Lidze Europy czy z Realem Madryt w Pucharze Hiszpanii. Koniec końców jednak Xavi znów się broni. Rozwija zespół, przeprowadza wymianę pokoleniową, unowocześnia styl i wygrywa trofea. Tak być powinno.

A Lewandowski?

Reklama

Lewandowski wciąż strzela i wciąż wygrywa, to jest najważniejsze.

Espanyol Barcelona 2:4 FC Barcelona

Puado 73′, Joselu 90+2 – Lewandowski 11′, 40′, Balde 20′, Kounde 53′

Czytaj więcej o FC Barcelonie:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

107 komentarzy

Loading...