Nigdy nie mów nigdy. Nigdy nie jest za późno na debiut w barwach narodowych i dzisiaj wszyscy się o tym przekonaliśmy. 32-letni Joselu dostał szansę od nowego selekcjonera reprezentacji Hiszpanii Luisa de la Fuente i wykorzystał ją w najlepszy możliwy sposób. Dwie bramki w dwie minuty i mocno wymęczone zwycięstwo zamieniło się w totalny demontaż. Norwegowie na kolanach. Erling Haaland nie był potrzebny, żeby kibice na Estadio La Rosaleda zobaczyli wybitny występ napastnika.
Jeżeli jakiś piłkarz wzbudza obecnie wielkie emocje wśród kibiców piłkarskich w całej Europie, to bez wątpienia jest nim Erling Haaland. Norweg ekspresowo doskoczył do poziomu popularności Kyliana Mbappe i być może dziś wywołuje swoimi popisami więcej zamieszania niż gwiazdor PSG. Lider strzelców Premier League pokazał już nie raz, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych i żadem strzelecki rekord nie jest dla niego wyzwaniem.
W Norwegii jest już czymś więcej niż tylko gwiazdą, bo pobudził w swoich rodakach nadzieję na jakikolwiek sukces reprezentacji, która już od lat znajduje się na marginesie europejskiego futbolu. Z Euro 2020 się nie udało, z mundialem w Katarze również, więc na Euro 2024 już udać się musi.
Niestety dla norweskich kibiców Haaland na kilka dni przed startem eliminacji mistrzostw Europy doznał kontuzji i opuścił zgrupowanie. Niezwykle ważne starcie z Hiszpanią oglądał przed telewizorem i pewnie był zaskoczony. Wyszło tak, że ktoś zrobił furorę na Estadio La Rosaleda za niego. Szkoda tylko, że nie był to ktoś z reprezentacji Norwegii.
Hiszpania – Norwegia 3:0. Wejście smoka a la Joselu
Kibice zgromadzeni na stadionie w Maladze nie mieli okazji oglądać popisów Erlinga Haalanda, ale obejrzeli popis innego fantastycznego napastnika – Joselu. Powiedzieć, że to historia niezwykła, to jakby nie powiedzieć nic. 32 lata musiał przeżyć na tym świecie urodzony w Niemczech napastnik, żeby zadebiutować w barwach narodowych.
W swojej karierze zjeździł kawał Europy, bo oprócz LaLiga grał jeszcze w Bundeslidze i Premier League. Wszędzie miał problem z zagrzaniem miejsca na dłużej i choć wszyscy widzieli w nim potencjał, to ten nie potrafił go uwolnić. Miewał lepsze i gorsze okresy. Potrafił strzelać bramki regularnie, ale przez bardzo krótki czas. Zaraz po takim wzlocie następował długi i bolesny upadek.
Wydaje się jednak, że Joselu znalazł w końcu swoje miejsce na ziemi. Trafił do Barcelony, ale nie na Camp Nou, a na Cornella-El Prat. Zadania łatwego nie miał, bo musiał wejść w buty Raula de Tomasa, który w ostatnim czasie robił prawdziwą furorę i porywał kibiców Blanquiazules. Tym razem zrobił jednak to, czego od niego oczekiwano. Zdobył 13 bramek w 27 spotkaniach w nowych barwach i dostał za to najlepszą możliwą nagrodę – powołanie do reprezentacji Hiszpanii. Niespodziewane, ale niewątpliwie zasłużone. Dostąpił tego zaszczytu dzięki jednemu człowiekowi – Luisowi de la Fuente, który razem z nim zadebiutował w kadrze w sobotni wieczór.
I to nie wszystko. Joselu sprawił, że zarówno jego debiut, jak i debiut nowego selekcjonera był jak ze snu. Norwegowie nie mieli czym postraszyć, ale dopóki napastnik Espanyolu nie pojawił się na boisku, coraz mocniej dociskali. Hiszpanie osiedli na laurach po bramce Olmo i mogli nadziać się na jakąś norweską kontrę. Jednak w końcówce 32-latek wszedł i zdobył dwie bramki w… minutę. Wiedział, co robić. Ekspresowo porozumiał się z nowymi kolegami i wprawił w euforię kibiców zgromadzonych na Estadio La Rosaleda.
Hiszpania – Norwegia 3:0. Udany, ale nerwowy debiut de la Fuente
Można gdybać, co by było gdyby Joselu nie pojawił się na placu gry i nie dokonał czegoś niemożliwego. Hiszpanie grali trochę jakby w trybie wakacyjnym. Dość szybko udało im się strzelić bramkę i to nieco przypadkową, choć trzeba im oddać, że mocno przeważali od pierwszych minut. Norwegom ewidentnie brakowało Haalanda, bo hiszpańscy obrońcy nie mieli przed kim czuć respektu.
Niestety Hiszpanie po zdobytej bramce całkowicie spuścili z tonu. Oddali piłkę Norwegom, z którą ci radzili sobie całkiem nieźle. Udało im się kilkukrotnie stworzyć zagrożenie, ale na posterunku był Kepa. Gdyby nie bramkarz Chelsea, mogłoby się skończyć różnie. Gospodarze naprawdę prosili się o bramkę wyrównującą i naprawdę nie było do niej daleko. Gdyby zdołali strzelić, sprawa trochę by się skomplikowała i de la Fuente nie byłby z pewnością zbyt zadowolony ze swojego debiutu. W dodatku naraziłby się na zmasowane ataki hiszpańskich mediów, które niespecjalnie przepadają za kolejnymi selekcjonerami.
Dotychczasowemu opiekunowi hiszpańskiej młodzieżówki trzeba jednak oddać, że miał nosa i powołał na swoje pierwsze zgrupowanie odpowiednich ludzi. Joselu sprawił, że całego obrazu sobotniego spotkania nikt nie będzie pamiętał, a wszyscy będą mówić głównie o nim. 32-latek odwdzięczył się więc selekcjonerowi w najlepszy możliwy sposób.
Przed de la Fuente sporo pracy, ale pomimo wątpliwości start ma nieco lepszy niż inni debiutujący w tej kolejce selekcjonerzy…
Hiszpania – Norwegia 3:0 (1:0)
Olmo 13′, Joselu 84′, 85′
Czytaj więcej o zagranicznej piłce:
- Zło ciszy. Białoruś oszukuje piłkarski system
- Czcij Leo Messiego przed nadchodzącą apokalipsą
- Trela: Nostalgia za letnią baśnią. Po co Niemcom organizacja Euro 2024?
Fot. Newspix