Reklama

Messi: – Nie sądzę, żebym zagrał na następnych MŚ. Finał będzie pożegnaniem

redakcja

Autor:redakcja

14 grudnia 2022, 15:28 • 2 min czytania 19 komentarzy

Leo Messi błyszczał w meczu z Chorwacją i wprowadził Argentynę do finału mistrzostw świata w Katarze. Po spotkaniu Argentyńczyk w rozmowie z magazynem Ole przyznał, że będzie to jego ostatni akcent w historii występów na mundialach.

Messi: – Nie sądzę, żebym zagrał na następnych MŚ. Finał będzie pożegnaniem

Tak, z pewnością niedzielny finał będzie moim ostatnim meczem. Do następnego mundialu zostało wiele lat i nie sądzę, żebym na nim zagrał. Bardzo się cieszę, że udało mi się to podsumować dotarciem do finału. Wygranie go byłoby najlepszym możliwym zakończeniem. Wszystko, czego doświadczyłem na tym mundialu, było niesamowicie ekscytujące. Powtarzam kibicom, aby nam zaufali. Ten skład jest niesamowity, zagramy jeszcze jeden mecz i wszyscy będziemy się cieszyć – zapowiedział 35-letni Messi.

Gwiazdor PSG pochwalił za występ z Chorwacją Juliana Alvareza, który wywalczył rzut karny na 1:0 i zdobył dwie następne bramki. – Dzisiaj Julian wyróżniał się ponad wszystko. Utorował nam drogę, walczył, biegał, walczył ze wszystkimi. Był dla nas bardzo ważną postacią na mundialu i zasłużył na to, co go spotkało – docenił Messi.

Wrócił też do porażki z Arabią Saudyjską na początek rywalizacji w fazie grupowej. – Pomimo faktu, że wtedy przegraliśmy, byliśmy przekonani, że ta drużyna sobie poradzi. Wychodząc z bardzo trudnej sytuacji, czuliśmy się pewni siebie. Wiedzieliśmy, że w tym składzie możemy wiele osiągnąć. 

WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA W KATARZE:

Reklama

Fot. Newspix

Najnowsze

Suche Info

Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
2
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz
Polecane

Kowal: Może przesadziłem, gdy powiedziałem, że Celtic zgwałci Legię

Paweł Paczul
26
Kowal: Może przesadziłem, gdy powiedziałem, że Celtic zgwałci Legię

Komentarze

19 komentarzy

Loading...