– W Formule 1 widzowie słyszą rozmowy kierowcy z zespołem. Przełóż to na realia piłkarskie. Powtórka rzutu karnego, słyszysz co Kuciak krzyczał do Josue, w jaki sposób próbował go zdekoncentrować. Myślę, że dla widza to byłaby świetna sprawa. Stawiam, że pierwsi będą sędziowie, a później przyjdzie czas na zawodników – mówi Maciej Klimek, reżyser seriali dokumentalnych “Sędziowie na podsłuchu” oraz “Piłkarze na podsłuchu”. Ten drugi ma premierę dziś – 19 listopada.
Czy piłkarzy Ekstraklasy trudno było namówić na to, by podłączyć im mikrofony? Jak będzie wyglądała telewizja przyszłości? Czy piłkarze dużo bluzgają na boisku? Z czym był problem przy podpinaniu zawodnikom mikrofonów i mikroportów? Czy seriale dokumentalne o sporcie to przyszłość dziennikarstwa telewizyjnego? O tym więcej w rozmowie.
Pomysł na to, by założyć piłkarzom Ekstraklasy mikrofony i zrobić z tego serial dokumentalny, to odprysk zeszłorocznego projektu “Sędziowie na podsłuchu”? Odbiór tamtego dokumentu był dość pozytywny, więc uznaliście “panowie, idziemy za ciosem, teraz czas na zawodników”?
Ten pomysł powstał już kilka lat temu. Pierwszy raz podsłuchiwaliśmy Szymona Marciniaka przed Euro 2016, czyli sześć lat temu. Już wtedy pomyślałem, że jeśli można podejść bliżej, to tylko poprzez założenie mikrofonów piłkarzom i podzielenie się tym z widzami. Problemem była tylko technologia. Nie mieliśmy tak małych mikroportów, które nie uwierałyby zawodników. Poza tym te kamizelki GPS, w których dzisiaj grają piłkarze, nie były jeszcze tak powszechne. No i widzieliśmy, że odbiór takich materiałów jest dobry, kibice chcą – mówiąc w przenośni – wejść na boisko. Nagraliśmy kilku sędziów, stworzyliśmy serial, robiliśmy “Ligę od kuchni” i nagrywaliśmy tam reakcje ludzi na ławkach rezerwowych. Patrzyliśmy na reakcje widzów i widzieliśmy, że oni czegoś takiego chcą. Więc to wszystko złożyło się na “Piłkarzy na podsłuchu”. Wiedziałem, że jeśli coś ma przebić sędziów pod względem temperatury materiału, to tylko piłkarze. Opowiadamy mecz oczami i ustami zawodników.
Serial o sędziach był odebrany w redakcji jako sukces?
Nawet nie w redakcji, a w całej stacji. Sam pewnie wiesz, że często my, ludzie od sportu, w dużych korporacjach jesteśmy gdzieś na uboczu. A gdy rok temu wrzuciliśmy “Sędziów” w aplikacje i ludzie oglądali to jak serial na Netflixie, to okazało się, że w podsumowaniu pierwszego kwartału wykręciliśmy drugi najlepszy wynik. Mówię tutaj o całym zestawieniu – filmy, seriale fabularne, seriale dokumentalne, programy. Lepsza była tylko “Furioza”. Widzę, że zaangażowanie ze strony stacji czy działu marketingu jest większe, bo zobaczyli, że dział sportowy też mogą zaciekawić czymś widzów poza pokazaniem meczu czy pogadaniem o tym w studiu.
Na Zachodzie już chyba się o tym przekonali. “Drive to survive” o Formule 1 jest hitem Netflixa, dobre wyniki wykręcają seriale z cyklu “All or nothing” Amazona o Manchesterze City, Tottenhamie czy Arsenalu. Teraz ma powstać też dokument o reprezentacji Niemiec na mundialu.
Zdecydowanie tak. Ludzie tego chcą, my to widzimy po wynikach, widzimy to po reakcjach kibiców. Fani szukają dostępu do treści, których na co dzień nie pokazuje się w telewizji. Dlatego tak dobrze niosą się nagrania z szatni. I liczymy, że rozmowami z boiska też ich zaciekawimy.
Jak sobie poradziliście z technologią?
Z pomocą przyszły nam wspomniane kamizelki dotyczące pomiarów motorycznych. Dzisiaj gra w nich prawie każda drużyna w lidze. Każda taka kamizelka ma z tyłu kieszonkę, gdzie wsadza się nadajnik. Problemem było to, że żaden trener nie zgodzi się, żebyśmy wyciągnęli ten nadajnik i wsadzili tam nasz mikroport. Znaleźliśmy zatem starszy model takich kamizelek, pomogli nam trenerzy przygotowania motorycznego – trener Goliński z Legii i trener Kasprzak z Widzewa. Wymyśliliśmy to tak, by w tej kieszonce zmieścić nadajnik GPS i mikroport, który waży 120g i jest wielkości pudełka zapałek. Nasz dźwiękowiec Mirek Rok wycinał kieszonki, jeździł do krawcowej, szyliśmy na nowo, metodą prób i błędów jakoś się udało.
A mikrofony? Nie baliście się, że przy rzucie rożnym ktoś komuś ten mikrofon po prostu wyrwie?
Zdarzało się i tak, więc cudowaliśmy jak te kable owinąć wokół piłkarzy. Ktoś kogoś szarpnie za koszulkę i jest problem. Nie byliśmy w stanie przygotować się na wszystko, choćby Łukasz Sekulski w trakcie meczu z Legią oblał się wodą i po chwili jego mikrofon padł. Będzie widać to w serialu. Przez to nie wiemy, jak wyglądała jego rozmowa z Josue, o czym zrobiło się głośno. Ale wracając – tak naprawdę gotowy komplet kamizelek mieliśmy dopiero na ostatnie cztery kolejki. Pół-żartem, pół-serio – chyba powinniśmy to opatentować, bo zaraz ktoś będzie próbował zrobić coś podobnego.
Mbappe, Neymar i Messi na podsłuchu w PSG?
A czemu nie? Wszystko w tym przypadku będzie kwestią pieniędzy.
Ponoć już w centrali Canal+ zainteresowali się tym, jak to zrobiliście.
Michał Kołodziejczyk był we Francji na targach i opowiadał im, że podpięliśmy piłkarzom mikrofony i zrobiliśmy z tego serial dokumentalny. Podobno zrobili duże oczy i pytali, jak to się udało. Zresztą zobacz na Hiszpanię – tam każdy piłkarz zasłania usta, bo celują w nich kamerami i później dają to specjalistom od czytania z ruchu ust. Tutaj po prostu musieliby wywalczyć zgodę na takie nagrywanie, znaleźć chętnych. Mam takie przekonanie, że to może być telewizja przyszłości. Może nie od razu tak, że wybierzesz sobie ścieżkę boiskową w komentarzu i zamiast komentatorów będziesz słyszał to, co piłkarze mówią do siebie na żywo.
Ale już tak jak w Formulę 1? Tam po chwili puszczają widzom komunikat, jaki kierowca dostał od zespołu przez radio.
Na przykład. Przełóż to na realia piłkarskie. Powtórka rzutu karnego, słyszysz co Kuciak krzyczał do Josue przed rzutem karnym, w jaki sposób próbował go zdekoncentrować. Myślę, że dla widza to byłaby świetna sprawa. Stawiam, że pierwsi będą sędziowie, a później przyjdzie czas na zawodników.
Gdy zaczynaliście ten serial, to myśleliście, by nagrywać tylko jednego piłkarza. Rozwinęło się to do po trzech zawodników na zespół w trakcie spotkania. Dlaczego tak?
Nie wiedzieliśmy, jakiej reakcji piłkarzy się spodziewać. Wyszliśmy z założenia, że skoro sędzia był jeden, to piłkarz jeden też wystarczy. Przetestowaliśmy to na Bartku Pawłowskim, który wypadł fajnie, ale było za mało treści. Zaczęliśmy pytać piłkarzy, ich reakcja była pozytywna, chcieli brać w tym udział. Podpięliśmy zatem dwóch, później trzech, ostatecznie mieliśmy po trzech z obu zespołów. To dawało nam dużo materiału. My nie wiedzieliśmy w ogóle, czy dany piłkarz zagra, bo dogadywaliśmy się przed spotkaniem, jeszcze zanim poznaliśmy składy. Dlatego mamy na przykład czterech gości na boisku, a po jednym na każdej z ławek. Większa liczba podpiętych zawodników sprawiała, że minimalizowaliśmy ryzyko typu: “jedziemy na mecz, nasz jedyny piłkarz wchodzi na 20 minut z ławki i mówi na boisku trzy zdania”.
Czyli zawodników było łatwo namówić?
Jeździliśmy do klubów z tymi kamizelkami i dawaliśmy im je na treningi, by zobaczyli, że to nie uwiera, nie przeszkadza, kabel nie wchodzi pod pachę, a mikroportu nie trzeba szukać na boisku, bo akurat wypadł. Więc było dobrze, byłem pozytywnie zaskoczony. Ale uciekał nam czas, bo na dobre zdjęcia zaczęliśmy we wrześniu, a runda kończyła się w połowie listopada. Ostatecznie jednak mamy sporo materiału, który – taką mam nadzieję – fajnie zmontujemy.
To ile macie podsłuchanych meczów?
20 albo 21. Chcemy dawać po dwa lub trzy mecze na odcinek, więc ostatecznie myślę, że uszyjemy osiem-dziewięć odcinków.
Jest przy tym sporo pracy?
Policzmy razem. Sześć scieżek dźwiękowych po 90 minut. Cztery kamery wycelowane w “naszych” piłkarzy do tego obraz z transmisji meczu. Musisz wyciągnąć wypowiedzi z tych sześciu ścieżek. Połączyć to w dialogi. Spiąć z wideo. Wypracowaliśmy sobie jednak dobry system, więc idzie to już sprawnie, ale materiału do obróbki jest sporo.
Dużo było zamkniętych drzwi w klubach? Czy wręcz przeciwnie – piłkarze byli chętni na to, by wziąć udział w waszym projekcie?
Przeważały reakcje pozytywne. Na przykład Dawid Szulczek od razu powiedział “super pomysł, wchodzimy w to!”. Dodał, że chciałby mieć coś takiego na co dzień, bo dla niego – trenera – taka komunikacja boiskowa jest ciekawa pod względem szkoleniowym. – Chciałbym wiedzieć, co oni tam między sobą gadają – mówił. Bo tutaj dostajesz całkiem inną perspektywę funkcjonowania zespołu. Wiesz, kto jest liderem, jak funkcjonuje drużyna po stracie bramki, dobra komunikacja twoich zawodników może dać ci przewagę nad przeciwnikiem. Dla mnie jednym z odkryć, skoro już mówimy o Warcie, był Dawid Szymonowicz. Ciągle w kontakcie, ciągle podpowiada, typ lidera. Więc jeśli pytasz o to, które reakcje przeważały, to te pozytywne.
A odmowy nagrywania czym były argumentowane?
“Nie ten moment”, “przegraliśmy trzy mecze, wygramy jakiś, to będziemy rozmawiać”, “może na wiosnę”. Ale ja się nie obrażam, wkalkulowaliśmy to. Tak czy siak – spotkaliśmy się z otwartością. Jedynie żałuję, że tak mało ograliśmy Lecha. Piłkarze byli mega otwarci. Chyba tylko Mikael Ishak był sceptyczny, ale on powiedział “słuchajcie, jestem kapitanem, czasem bywam konkretny na boisku i nie jestem dumny z tych słów”. Z powodu sceptycznego nastawienia trenera van den Broma z Lechem udało nam się złapać dopiero pod koniec sezonu. Kosta Runjaić też był otwarty, powiedział wprost: – Ja nie mam nic przeciwko i jeśli piłkarze są otwarci, to nie widzę problemu.
Chyba Dawid Abramowicz zapytany w Lidze+Extra o to, czego kibice mogą spodziewać się po tej komunikacji na boisku, odpowiedział, że niczego. Że to nic ciekawego. Podczas przesłuchiwania tych taśm miałeś takie myśli typu “cholera, tutaj nikt nic ciekawego nie mówi”?
Ani razu. Myślę, że wynikało to z tego, że dla nich komunikacja boiskowa to jest coś normalnego. Zwykły kibic nie słyszy tego, więc zobaczy inną perspektywę. Taki Dawid Abramowicz gada non stop, naprawdę. Do siebie, do rywali, do sędziego, do kolegów w zespołu. Po polsku i po angielsku. Są tacy, którzy odzywają się rzadziej, a są tacy, którzy zapełnili nam całą taśmę. Zatem przy kilku zawodnikach nie ma szans na to, że będziemy mieli “pusty” odcinek. Jeszcze tak a propos – pewnie niektórzy kibice będą zdziwieni, że piłkarz mówi do sędziego na “ty”. Ale oni widzą się co kilka tygodni, są właściwie znajomymi z pracy, więc to normalne. Zwłaszcza, gdy to sędzia pierwszy skraca dystans – jak np. Tomek Kwiatkowski.
A zauważyłeś, że ktoś “gra” pod mikrofon? Kacper Tobiasz nawet zwrócił się do was bezpośrednio “możecie to puścić w Canal+”, co pokazaliście w zajawce serialu.
Chyba nie. Nie wiem, jak oni zachowują się bez mikrofonów, więc nie mam też punktu odniesienia. Ale rozmawiałem z tymi doświadczonymi piłkarzami i oni twierdzą, że jeśli wychodzisz na boisko, to przy tej adrenalinie nie zwracasz uwagi – na mikrofon, na kibiców. Nie dostałem od nikogo sygnału typu “blokowałem się, źle mi się grało, bo gryzłem się w język”. Więcej było tych “Maciek, musisz trochę powycinać, bo w piątej minucie się odpaliłem…”.
Sporo bluzgów mieliście do wycięcia?
Myślałem, że będzie gorzej. Jakieś obrażanie rodzin, stek przekleństw – tego nie było. A gdy ktoś jest zirytowany, w nerwach pod nosem na pięć słów rzuci cztery bluzgi, to nie ma sensu tego puszczać, bo co to wnosi? Ale nie wycinaliśmy tych przekleństw masowo, bo aż tak źle nie było.
Przy sędziach mieliście warstwę narracyjną, jechaliście do nich do domów, opowiadaliście o przygotowaniach do meczu, o ich życiu. A tutaj?
Tu nie. Nie ma sensu. Kibice mogą włączyć sobie wywiad z Imazem na YouTube, przeczytać rozmowę z Amaralem u was na Weszło. “Piłkarze na podsluchu” mają być nową warstwą. Moglibyśmy pójść z Mladenoviciem na żurek i pogadać, pewnie byłoby to ciekawe, ale nie wniosłoby nic nowego do serialu. Miałem marzenie, by zrobić serial bez żadnej “setki” nagrywanej gdzieś poza boiskiem i to się udało. Będzie tam wyłącznie boisko.
Mieliście listę zawodników, którzy koniecznie muszą być podsłuchani? Takich, o których wiadomo, że będą ciekawi dla widza?
Tak.
Kto na niej był?
Dusan Kuciak, Filip Mladenović, Artur Jędrzejczyk, Lukas Podolski – z nim się nie udało, ale nie dlatego, że nie chciał być podsłuchiwany. Po prostu jako jedyny w drużynie nie gra w kamizelce GPS. Dalej Taras Romanczuk, jemu akurat nie zadziałał mikrofon, a później doznał urazu i już nie było możliwości ponownego nagrania. Kucharczyk, Rzeźniczak, Murawski, Furman, Petrasek. Tak mniej więcej z dziesięciu zawodników miałem na tej liście i się nie myliłem, bo wszyscy ci piłkarze wypadli świetnie.
Nagraliście sędziów, teraz macie piłkarzy. Zastanawiasz się – co dalej? Kamera GoPro na klatce piersiowej piłkarza?
Przyszło mi to do głowy, ale… to nie ma sensu. Po kilku sekundach ujęcie z tej kamery jest męczące dla oglądającego. Poza tym niewiele wnosi. To byłoby fajne np. jako ujęcie przy bramce, ale jako serial “Perspektywa piłkarza” już niekoniecznie. Widziałem, że testowali takie rozwiązania w meczu Milanu z Koeln i szału to nie robiło. Jasne, warto pomyśleć, spróbować czegoś innego. Ale moim zdaniem ten podsłuch to jest najbliższa możliwa perspektywa.
Czyli jedyna opcja – zrobienie tego szybciej. Podsłuch na żywo. Komentatorzy po minucie dostają cynk z wozu, że mają reakcję Mladenovicia na żółtą kartkę i wpuszczacie to na antenę.
Też mi się tak wydaje. Telewizja przyszłości będzie to miała, jestem o tym przekonany. Zrobione zostaną dedykowane pod to kamizelki, będzie ktoś siedział nad tym w wozie transmisyjnym. Pamiętaj też, że my jeszcze nie znamy reakcji widzów na to, co my teraz wypuścimy. Sam jestem ciekaw reakcji.
Wyemitowaliście serial o sędziach, teraz rusza serial o piłkarzach, po sezonie wypuścicie serial o Widzewie. To już tendencja i będzie tego więcej w Canal+?
Serial o sędziach był dziurą w murze, przez którą teraz przechodzimy. Ja uwielbiam ten format dokumentalny i nie zamierzam się zatrzymywać. Zebraliśmy świetną ekipę realizacyjną do robienia takich rzeczy, do Michła Siejaka, z którym działamy już od jakiegoś czasu, dołączyli Adrian Duda i Daniel Mazur, mamy top dźwiękowca Mirka Roka. Oni wszyscy czują piłkę. Więc liczę, że będziemy szli tą drogą sprzedawania emocji.
Jak idzie zbieranie materiałów do serialu o Widzewie?
Jesteśmy zadowoleni. Widzew jest o tyle wdzięcznym tematem, że to klub z wielkim zapleczem kibicowskim, a nie ma tam jeszcze takich struktur i otoczki korporacyjnej, jak w Lechu czy Legii. Dlatego możemy wejść na spotkanie zarządu z kamerą. Możemy więcej pokazać, więcej drzwi jest otwartych. Jedziemy na zebranie działu skautów i pionu sportowego, mamy sześć godzin nagrania. I tego materiału będzie mnóstwo.
To tak na koniec – na który podsłuchany mecz kibice mają czekać najbardziej?
Pewnie najwięcej emocji wzbudził ten mecz Wisły Płock z Legią Warszawa, który odbił się szerokim echem, więc przypuszczam, że to będzie najgorętszy temat sezonu. Wyjaśnimy tam pewne niuansy i odsłonimy kulisy boiska. Ale spotkań ze sporym ładunkiem emocjonalnym jest mnóstwo.
Więcej o dziennikarstwie sportowym:
- Jagoda: – Nie jestem najlepszym ekspertem od Ekstraklasy, ale pokażcie mi lepszego
- Marciniak i Gleń: – Pan restauracji i chłop z baru
- Basałaj: – Mam prawo być mądralą
- Kołodzjeczyk: – Widz nie jest idiotą
- Adamus: – Selekcjoner wyciął tylko dwa fragmenty. Reszta? „Panowie, przecież tak było”
- Twarowski: – Całe moje życie to zbieg okoliczności. Jak w Przypadku Kieślowskiego
- Święcicki: – Nie umiałbym komentować reprezentacji. Mamy najgorszych kibiców świata