Reklama

Ponitka robi przerwę, Slaughter gra dalej? Jak będzie wyglądać kadra koszykarzy?

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

28 października 2022, 13:12 • 9 min czytania 7 komentarzy

Przeprowadzenie zmiany pokoleniowej było jednym z początkowych celów Igora Milicicia. Jednak jeszcze podczas wrześniowego Eurobasketu selekcjoner w dużej mierze opierał swój zespół na weteranach. Ale teraz jeden z nich – Aaron Cel – skończył kadrową karierę, a drugi – Mateusz Ponitka – zdradził się z planem zrobienia sobie przerwy od gry z orzełkiem na piersi. Zastanówmy się zatem, jak może wyglądać koszykarska reprezentacja Polski. Za parę tygodni, ale też za parę lat.

Ponitka robi przerwę, Slaughter gra dalej? Jak będzie wyglądać kadra koszykarzy?

Życie po Eurobaskecie

Od wspomnianych słów Ponitki minęły dwa dni. Zawodnik Panathinaikosu co prawda nie powiedział niczego wprost – sugerując bardziej, że odpoczynek od kadry jest bardzo prawdopodobny. Ale i tak wygląda na to, że polscy koszykarze przez jakiś czas faktycznie będą radzić sobie bez swojego 29-letniego lidera.

Na opublikowane dwa dni temu liście powołań trenera Milicicia Ponitka się nie znalazł. Selekcjoner postawił zresztą na wiele nowych twarzy. Oto zawodnicy, którzy mogą zagrać w listopadzie przeciwko Chorwacji i Szwajcarii w preeliminacjach do następnego Eurobasketu:

  • Łukasz Kolenda, WKS Śląsk Wrocław
  • Andrzej Pluta, Trefl Sopot
  • AJ Slaughter, Gran Canaria (Hiszpania)
  • Jakub Garbacz, BM Stal Ostrów Wielkopolski
  • Michał Michalak, Manisa Buyuksehir Belediye (Turcja)
  • Mateusz Szlachetka, Tauron GTK Gliwice
  • Michał Kolenda, Trefl Sopot
  • Jakub Nizioł, WKS Śląsk Wrocław
  • Michał Sokołowski, Nutribullet Treviso Basket (Włochy)
  • Aleksander Dziewa, WKS Śląsk Wrocław
  • Szymon Wójcik, Enea Zastal BC Zielona Góra
  • Jarosław Zyskowski, Trefl Sopot
  • Aleksander Balcerowski, Gran Canaria (Hiszpania)
  • Dominik Olejniczak, Gravelines Dunkierka (Francja)

– Powołujemy zawodników, którzy brali udział w ostatnim Eurobaskecie – w miarę ich dostępności i zajęć klubowych. Równolegle nadal sprawdzamy młodych koszykarzy, perspektywicznych, którzy mogą nam pomóc w przyszłości. Mamy przed sobą dwa mecze, w których chcemy zwyciężyć. Naszym celem jest nieustanny rozwój – powiedział trener Milicić. Dziewięciu z czternastu koszykarzy było w składzie Polaków faktycznie już podczas wrześniowego turnieju, na którym nasza drużyna zajęła czwarte miejsce. Nowością jest obecność Wójcika, Nizioła, Szlachetki, Pluty oraz Michała Kolendy (którego na Eurobaskecie nie było, ale grał w kadrze wcześniej). Co możemy powiedzieć o tych graczach?

Reklama

W dużym skrócie: wszyscy nieźle spisują się w niedawno rozpoczętych rozgrywkach Polskiej Ligi Koszykówki. Szlachetka na dodatek…. został niedawno mistrzem świata do lat 23 w koszykówce 3×3. To zatem ciekawe, że Milicić widzi go również w swoim zespole. Nie ma jednak co ukrywać, że w oczy rzucają się szczególnie dwa nazwiska.

Andrzej Pluta oraz Szymon Wójcik to potomkowie legend polskiej koszykówki. Pierwszy od trzech lat pełni rolę zadaniowca w klubach Energa Basket Ligi. Z racji, że wciąż ma dopiero 22 lata, można liczyć, że z czasem podobnie jak ojciec stanie się prawdziwym specjalistą od rzutów trzypunktowych. Szymon Wójcik to natomiast nieco inny przypadek. A kiedy mówimy o nim, warto też wspomnieć o jego bracie, bo ich drogi się do dzisiaj przecinają.

Bliźniacy Janek i Szymon, będący synami Adama, na radarze polskich trenerów i fanów znajdują się od paru dobrych lat. Gracze z rocznika 1999 w wieku nastoletnim występowali we Francji, a potem przenieśli się za ocean, aby spróbować swoich sił w amerykańskiej lidze akademickiej. Szło im tam jednak średnio. Jan opuścił USA już w 2020 roku. Szymon natomiast kilka miesięcy temu, rezygnując z ostatniego, czwartego sezonu, w którym mógłby grać w koszykówkę jako sportowiec-student.

Wójcikowie odziedziczyli po ojcu warunki fizyczne. Mierzą w okolicach 204 centymetrów wzrostu. Obaj imponują też atletyzmem, szczególnie Jan, któremu swego czasu w wewnętrznych testach zmierzono najlepszy wyskok dosiężny ze wszystkich zawodników Śląska Wrocław. I cóż – jeśli chodzi o niezaprzeczalne atuty, na tym możemy skończyć.

Bo Wójcikowie w ciągu ostatnich kilku sezonów po prostu “nie robili liczb”. Szymon nie przebił się w żadnym zespole NCAA, a Jankowi we Wrocławiu miało brakować przede wszystkim zawziętości, determinacji w tym żeby przeskakiwać kolejne szczeble i walczyć o minuty w pierwszym zespole.

Reklama

Światełko w tunelu pojawiło się niedawno. Bliźniacy trafili do Stelmetu Zielona Góra i w ciągu pierwszych pięciu spotkań PLK prezentowali się naprawdę przyzwoicie. No i właśnie – Szymon zapracował nawet na uwagę Igora Milicicia.

Liczymy na jego dalszy progres. Podobnie jak innych graczy, którzy zostali wczoraj po raz pierwszy powołani do reprezentacji Polski.

Kto będzie nowym liderem?

Nie ma jednak co ukrywać, że żaden z omawianych przez nas wyżej zawodników nie wejdzie w rolę lidera kadry. A ktoś będzie musiał to zrobić – jeśli Mateusz Ponitka ominie nie jedno, a kilka okienek reprezentacyjnych. Jakich mamy zatem kandydatów?

Podczas Eurobasketu graczem, który potrafił – podobnie jak Mateusz – błyszczeć po obu stronach parkietu, był Michał Sokołowski. To jednak koszykarz, który jest niespełna rok starszy od Ponitki i ma jasno określone zadania. W ekipie Milicicia pełni rolę najlepszego obwodowego obrońcy, poluje też na punkty w kontratakach i rzuca za trzy, kiedy ma dogodną pozycję. Nie ma jednak wielkich zadatków na kreatora gry.

Wiele dobrego wnosił do drużyny też Aleksander Balcerowski, który wreszcie – wydaje się – postawił kolejny krok również w klubowej koszykówce. Gran Canaria ma w tym sezonie z niego pożytek. Jak mówił nam jego ojciec, Olek zaczął nabierać pewności siebie na boisku. – Musi wykorzystywać warunki fizyczne, a także swoją dobrą koordynację. Olek ma 220 cm wzrostu. Jest może dwóch, trzech innych zawodników na świecie, którzy przy takich gabarytach się tak sprawnie poruszają. To jest jego wielkim atutem – opowiadał Marcin Balcerowski.

Trudno mieć wątpliwości, że zawodnik z rocznika 2000 będzie przez wiele lat fundamentalną częścią reprezentacji Polski. Inna sprawa, że nie wejdzie w rolę Ponitki, bo jest innym zawodnikiem, poniekąd uzależnionym od podań i kreowania gry przez niższych graczy. Takich jak… AJ Slaughter.

No właśnie – 35-latek otrzymał kolejne powołanie od Igora Milicicia. Rozgrywający, który początkowo miał w polskiej drużyny spędzić trzy lata, ani myśli się z nią rozstawać. Co oczywiście powinno nas tylko cieszyć. Z racji jednak, że celem Igora Milicicia jest długoplanowe budowanie drużyny, Slaughter powinien być krótkoterminowym rozwiązaniem.

AJ Slaughter

W 2025 roku, kiedy w Polsce odbędzie się Eurobasket, AJ będzie liczył już 38 wiosen. Mało prawdopodobne, żeby w tym wieku wciąż grał na tak wysokim poziomie co obecnie. O ile zatem podczas nadchodzących meczów z Chorwacją i Szwajcarią ten gracz będzie wciąż niezwykle ważną postacią kadry, trzeba rozglądać się za alternatywami.

A czy ktoś poza AJ-em, Balcerowskim i Sokołowskim może przy nieobecności Ponitki być pierwszoplanowym zawodnikiem reprezentacji? Być może Łukasz Kolenda, który świetnie rozpoczął tegoroczny sezon. W Śląsku Wrocław zdobywa prawie 15 punktów na mecz na niezłej skuteczności. Spodziewajmy się, że Milicić będzie dawał mu więcej okazji do gry niż dotychczas.

Jak zastąpić Slaughtera. I kiedy?

Pula amerykańskich talentów jest oczywiście horrendalnie szeroka. W Europie zdają sobie z tego sprawę wszyscy. Podczas wrześniowego Eurobasketu z opcji gry z naturalizowanym Amerykaninem, korzystały nie tylko – w teorii – słabsze zespoły. Ale też Hiszpania (Lorenzo Brown), Francja (Terry Tarpey), Słowenia (Mike Tobey) czy Turcja (Shane Larkin). Pierwsze dwie ekipy stanęły na najwyższych stopniach podium turnieju.

Jeśli FIBA pozwala sobie pomagać, to czemu z tego nie korzystać. Z takiego założenia wychodzi od wielu lat również reprezentacja Polski, w której wcześniej grali David Logan czy Thomas Kelati. A od 2015 roku AJ Slaughter. Tylko no właśnie: w związku z wiekiem rozgrywającego, powoli zaczyna się mówić o tym, kto może go zastąpić. W ciągu ostatnich miesięcy przewijały się tak naprawdę cztery kandydatury.

Pierwszą stanowi Jonah Mathews. To gracz, który w Polsce spędził sezon 2021/2022 jako zawodnik Anwilu Włocławek. I radził sobie na tyle dobrze, że szybko znalazł lepszą ofertę z zagranicy. Obecnie jest graczem francuskiego ASVEL Basket. Po jego stronie stoi wiek – ma zaledwie 24 lata, niedawno opuścił amerykańską uczelnię. W teorii mógłby zatem grać w biało-czerwonych barwach przez wiele sezonów. Docenić możemy też fakt, że Matthew “posmakował” już gry w polskiej lidze. Obecnie trwają pracę nad przyznaniem mu obywatelstwa.
Podobnie sprawa przedstawia się u Willa Cummingsa. Starszego, bo 30-letniego zawodnika, który w PLK nigdy nie występował. Gra jednak na tej samej pozycji co Slaughter, w przeciwieństwie do Matthewsa (to “rzucający obrońca”). Oficjalnie Polakiem natomiast jest już Geoffrey Groselle. Przyznanie mu obywatelstwa bardziej pomoże jednak Legii Warszawa, której otwiera się nowe miejsce dla gracza z zagranicy. Reprezentacja Polski natomiast niekoniecznie potrzebuje akurat środkowego. Inna sprawa, że, owszem, Milicić ma go już do dyspozycji.
Zdecydowanie najlepszym Amerykaninem, o którym mówiło się w kontekście gry w naszej kadrze, jest natomiast Malcolm Brogdon. To od wielu lat gracz NBA. I to nie byle jaki. Obecnie pełni rolę kluczowego rezerwowego Boston Celtics, wcześniej był podstawowym rozgrywającym Indiany Pacers, a w 2017 roku otrzymał nawet nagrodę dla debiutanta roku najlepszej ligi świata.
Co łączy Brogdona z naszym krajem? Jego żona – Victoria, z domu Janowski – ma polskie korzenie. A w 2021 roku była z mężem na wakacjach w Polsce (koszykarzowi zdarzyło się potrenować wspólnie z Pawłem Leończykiem). To oczywiście wykreowało efekt domina. W pierwszej połowie 2022 roku spekulowało się, że Brogdon też jest na liście potencjalnych kadrowiczów.
Możemy wywnioskować, że PZKosz nie chce zamykać się na żadne opcje. I choć Amerykanin w kadrze może występować tylko jeden –  to dokładane są wszelkie starania, żeby Milicić miał w czym wybierać. Najlepiej byłoby jednak, żeby pozyskany zawodnik mógł grać w reprezentacji Polski nie tylko podczas wielkich turniejów. A również w kwalifikacjach do nich. Tak jak obecnie Slaughter. Nasza kadra ma już w końcu jednego gracza, który – z powodu napiętego terminarza NBA – nie będzie zawsze do jej dyspozycji.

Sochan to dosłownie gracz turniejowy

Wiemy, jak wyglądają realia NBA. Zawodnicy najlepszej ligi świata zaczynają sezon w październiku i kończą go najwcześniej w połowie kwietnia. Ale mogą równie dobrze w czerwcu. Przez ten czas nie są dostępni dla trenerów reprezentacji. Zazwyczaj występują zatem tylko na mistrzostwach Europy, świata oraz igrzyskach. W wyjątkowych sytuacjach zdarza im się zagrać w kadrze w maju lub czerwcu. Tak jak w 2021 roku Luka Doncić, który zanim poleciał do Tokio, wraz ze Słowenią przedarł się przez olimpijski turniej kwalifikacyjny.
Nie możemy zatem oczekiwać, że Jeremy Sochan będzie grał w reprezentacji Polski specjalnie często. Z racji, że nasz zespół nie zakwalifikował się na mistrzostwa globu w 2023 roku, następnym wielkim turniejem, na którym pojawi się zawodnik San Antonio Spurs, może być wspomniany Eurobasket w 2025 roku (choć pozostają jeszcze igrzyska w Paryżu).
To jednak w Sochanie w dużej mierze nadzieja na to, że polska kadra będzie w tej dekadzie rywalizować jak równy z równym z najlepszymi zespołami. Koszykarski skaut, Bronisław Wawrzyńczuk, zdradził nam swego czasu, że w kolejnych rocznikach wchodzących na seniorską scenę – 2004, 2005 czy 2006 – raczej nie kryją się młodzi Polacy, którzy też mogą trafić do NBA. Choć pojedyncze talenty, mniejszego kalibru, oczywiście się przewijają.
17-letni Szymon Nowicki wyróżniał się w młodzieżowej reprezentacji i niedawno trafił do Realu Madryt. We wrześniu miał nawet okazję zadebiutować w meczu sparingowym w seniorskim zespole “Królewskich”. Wiele pożytku w przyszłości możemy mieć też z grającego w Stanach Anthony’ego Wrzeszcza czy Jakuba Urbaniaka (do niedawna występującego jako Coulibaly), który nawet otrzymał parę miesięcy temu powołanie do szerokiej kadry Milicicia.
Wspomniani zawodnicy to oczywiście melodia przyszłości. Inna sprawa, że selekcjoner reprezentacji Polski musi mieć ich na uwadze. Sam podkreśla, że “celem jest rozwój”, a także rozumie, że budować kadrę powinien pod kątem “polskiego” Eurobasketu w 2025 roku. Na bieżąco powinniśmy zatem poznawać kolejne odpowiedzi. Na pytania o przyszłość Ponitki, kwestie Slaughtera i innych Amerykanów, obecność lub absencje Sochana, czy też to którzy młodzi koszykarze faktycznie przebiją się i będą regularnie grać z orzełkiem na piersi.
Jedno jest pewne – przed Igorem Miliciciem sporo pracy i tematów do analizy.

Fot. Newspix.pl

Czytaj także:

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
8
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Inne sporty

Komentarze

7 komentarzy

Loading...