Aleksander Balcerowski jest jednym z największych bohaterów polskiej reprezentacji, która wczoraj awansowała do półfinału mistrzostw Europy. Porozmawialiśmy z jego ojcem, Marcinem, na co dzień trenerem kadry Polski w koszykówce na wózkach. Opowiada nam o hejcie, którego doświadczył Olek, oraz wielkich emocjach po pokonaniu Słowenii. I zdradza, że podkoszowy Biało-Czerwonych urósł i ma już… 220 cm wzrostu.
KACPER MARCINIAK: Jak każda osoba ze środowiska pewnie nie jest pan w stanie uwierzyć w to, co się wczoraj stało.
MARCIN BALCEROWSKI: Powoli to do mnie dociera. To piękny sukces całej dyscypliny. Przed tymi mistrzostwami nikt nie wierzył w chłopaków. A teraz udowodnili swoje z dużą nawiązką. Dotrzeć do półfinału mistrzostw Europy w koszykówce jest tak samo trudno jak w piłce nożnej.
I znacznie trudniej niż w przypadku paru mniej globalnych dyscyplin.
Tak, ja nigdy nie umniejszam sukcesów siatkarzy. Ale tak jak każdy wie – w siatkówce na świecie jest dziesięć liczących się drużyn. A w koszykówce czy piłce nożnej mamy ich kilkadziesiąt. Dobicie do topu to więc znacznie większe wyzwanie. Wielki szacunek dla naszej drużyny.
Reakcja polskiej ekipy była bardzo emocjonalna, polały się łzy. W tym łzy Olka.
W przypadku Olka emocje na pewno sięgały zenitu. W czwartej kwarcie wypadł za pięć fauli i wiedział, że już nie pomoże kolegom na boisku. Tym bardziej poczułem ulgę, że wygrali. Bo inaczej byłoby trochę obwiniania Olka. Za czwarte i piąte przewinienie. Jedyne co można powiedzieć to, że sędziowie się nie popisują. Bo czwartego faulu, tego ofensywnego, nie było. A kiedy ma się już cztery, to trudno trzymać nerwy na wodzy. Ale najważniejsze, że skończyło się szczęśliwie, pięknie. I chłopaków czekają teraz jeszcze przynajmniej dwa mecze.
W wywiadzie pomeczowym Olek podkreślał rolę Mateusza Ponitki. Mówił, że bez niego nie byłby w tym miejscu, w którym jest.
Z Mateuszem dużo rozmawiał po drafcie czy w czasie eliminacji do Eurobasketu 2025. Wiemy, że Olka bardzo mocno hejtowali. Mieli pretensje o to, jak gra. Sam jako ojciec wiedziałem, że ma te umiejętności. Tylko trzeba to wszystko poskładać, mieć odpowiednią drużynę. Nigdy w niego nie wątpiłem. Wiedziałem, że prędzej czy później da radę. Tylko w Polsce jest taka sytuacja, że jak ktoś próbuje marzyć, ma jakiś cel – tak jak Olek mówił o NBA – to się go wyśmiewa. To nasza polska przywara. Cieszyć teraz trzeba się tym, że Olek i reszta kadry wszystkim zamknęli buzię.
Olek wspominał też, że “wziął się za siebie”. Miał na myśli jakieś dodatkowe treningi, pracę nad pewnymi umiejętnościami?
Przygotowywał się przede wszystkim fizycznie, przez miesiąc w Wałbrzychu. Zmienił dietę, nawyki żywieniowe. Żeby być szybszym na nogach, żeby móc lepiej bronić niższych graczy przy zmianach krycia. To tylko tyle. A umiejętności typowo koszykarskie? Wiadomo, że pracuje nad nimi na kadrze, wie, w czym ma braki, co musi poprawić. Ale to nie tak, że wcześniej o tym nie pamiętał. Pracuje ciężko cały czas. Nie można się zatrzymywać.
Postawa Olka na Eurobaskecie jest świetna. Wysoka skuteczność – ona się przede wszystkim rzuca w oczy.
No co można powiedzieć? Dużo akcji kończy “z góry”, dużo blisko obręczy. Kluczowe jest to, że nabiera pewności siebie. On przecież rozegrał dwa pełne sezony w seniorskiej koszykówce. Wcześniej występował w juniorach i miał jakieś epizody w pierwszej drużynie. Teraz w reprezentacji spędza ponad dwadzieścia minut na boisku i udowadnia, że potrafi grać.
Ważne jest chyba to, że coraz lepiej wykorzystuje swoje warunki fizyczne. Nie boi się pójść w górę, zakończyć akcji wsadem, nawet kiedy obrońca jest niedaleko.
To cieszy. Musi wykorzystywać warunki fizyczne, a także swoją dobrą koordynację. Olek ma 220 cm wzrostu. Nie 215 czy 218, jak podają wszystkie źródła. Jest może dwóch, trzech innych zawodników na świecie, którzy przy takich gabarytach się tak sprawnie poruszają. To jest jego wielkim atutem.
Ma 220 cm w butach czy bez butów?
Bez butów.
No to jeszcze wyskoczył w górę. Idąc dalej, częste faule – to musi poprawić?
Oczywiście, choć wiadomo, jak to jest. Przy pierwszym przewinieniu zostanie gdzieś złapany, przy drugim sędziowie się pospieszą. Na pięć fauli wczoraj prawidłowe były może dwa-trzy. No ale też nie można zwalać wszystkiego na sędziów. Musi uważać. W nowoczesnej koszykówce jest pełno zmian w obronie i – jak to można zaobserwować w drużynie Igora Milicicia – wysocy zawodnicy grają “na topie”, bronią niskich graczy. Łatwo zatem o faule. Olek na pewno z wiekiem nabierze rutyny, doświadczenia. Nie martwiłbym się zatem zbytnio, ważne, żeby się dalej rozwijał.
Z dalszym rozwojem przyjdzie czas na kolejny krok w koszykówce klubowej. Znalezienie mocnego klubu, w którym będzie odgrywał znaczącą rolę.
Dwa lata temu, kiedy występował w Gran Canarii, też odgrywał pewną rolę. Grał piętnaście, szesnaście minut w każdym meczu. Później trafił do Belgradu, coś tam nie wypaliło. Ale też nie można powiedzieć, że to był zmarnowany czas. Nabierał umiejętności i uczył się szkoły bałkańskiej koszykówki. Tak więc: krok po kroku.
W piątek polscy koszykarze zagrają w półfinale z Francją. Pod koszem zobaczymy ciekawe starcie: Olek Balcerowski kontra Rudy Gobert, trzykrotny najlepszy defensor NBA.
Gabaryty podobne, doświadczenie inne. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać. Olek swoje potrafi, może rzucić za trzy, “wyciągnąć” Goberta spod kosza. Oczywiście Francja to wisienka na torcie. Wszystkie mecze, które są przed nami, to już dodatkowa nagroda. Ale medal byłby fajny. Na pewno chłopaki będą walczyć. Francuzi pokazali już natomiast, że potrafią odwracać przegrane mecze. Z Turcją, z Włochami. To ich siła.
Mateusz Ponitka mówił, że teraz tylko iść po złoto.
No tak, przecież już w ósemce Eurobasketu nie było złych drużyn. Jeszcze po awansie do ćwierćfinału ktoś mógłby powiedzieć: a, to tylko Ukraina, pomogło losowanie. Ale nieprzypadkowo się wygrywa tyle meczów i jest się w najlepszej czwórce mistrzostw Europy.
ROZMAWIAŁ KACPER MARCINIAK
Czytaj także:
Fot. Newspix.pl