Patrząc tylko na wynik końcowy każdego z setów, trzeba przyznać, że to był bardzo wyrównany mecz. Na szczęście dla nas, wygrany. Polki pokonały mistrzynie świata sprzed trzech lat, co jeszcze tydzień temu nie byłoby takie oczywiste. Okazało się, że jak już jesteśmy na fali, potrafimy ograć wszystkich, nawet Serbki, które były gospodarzem turnieju.
Co równie niesamowite, a może nawet bardziej warte docenienia, mamy do tej pory 7 zwycięstw na 8 meczów w tegorocznej Lidze Narodów. Ostatnio na pierwszym turnieju w Pekinie mieliśmy bilans 3-1, a teraz 4:0. Wygraliśmy z Holandią 3:2, USA 3:1, Niemcami 3:0 i teraz z Serbią 3:1. Czas na dwutygodniową przerwę i powrót na kolejną część w Japonii (9-13 lipca), a na koniec finał w Polsce (23-27 lipca).
Polki wygrały z Serbkami. 4:0 w turnieju
Patrząc na to, co Polki pokazały w Serbii (i na tle Serbek), możemy być naprawdę optymistycznie nastawieni. Mimo że nasze siatkarki średnio weszły w dzisiejszy mecz, bo przegrywały w pewnym momencie 5:11, wróciły do rywalizacji przy stanie 20:20. Ostatecznie pierwszego seta przegrały, ale to pokazało, że drużyna Stefano Lavariniego jest mocna mentalnie.
Zresztą pokazała to w następnych trzech setach. Owszem, byliśmy lepsi maksymalnie o kilka punktów w każdej “rundzie”, ale przecież to też wystarcza do zwycięstwa. Ba, to lepiej smakuje, zwłaszcza patrząc na przebieg czwartego seta, w którym Polki miały pięć punktów straty (10:15). Gdy wydawało się, że dojdzie do tie-breaku, udało się wrócić na 21:21 i wygrać. Była to szalona, bardzo ciekawa pogoń.
Inna sprawa, że Serbki rozegrały fatalny domowy turniej. Polki zajęły teraz pierwsze miejsce, a nasze rywalki ostatnie. Wygrały bowiem tylko jeden mecz (z trzecią od końca Turcją) i kończą z różnicą 3:10 w setach.
Jak już wspomnieliśmy, 9 lipca Biało-Czerwone rozpoczną trzeci turniej w ramach Ligi Narodów. W Japonii zmierzą się z Koreą Południową, Brazylią, Japonią i Bułgarią.
Czytaj więcej o siatkówce:
- Polacy bezbłędni! Pierwszy turniej Ligi Narodów kończą bez porażki
- Druga próbka potwierdziła. Siatkarz reprezentacji na dopingu
- “Jeszcze żyję. Ale jest ciężko”. Liga Mistrzów siatkarzy, czyli umieralnia [REPORTAŻ]
- Marcelo Mendez: “Miałem 39 lat i nie było mnie stać na kawę”
Fot. Newspix