Cztery mecze, cztery wygrane, tylko dwa stracone sety i komplet punktów. A to wszystko – trzecim garniturem, w dużej mierze złożonym z debiutantów w reprezentacji Polski. To bilans Biało-Czerwonych w pierwszym tegorocznym turnieju Ligi Narodów. Bilans wymarzony, bo lepiej rozpocząć tegorocznej edycji tych rozgrywek po prostu się nie dało.
Liga Narodów siatkarzy. Polacy z kompletem zwycięstw i punktów
A wątpliwości były. Nikola Grbić wziął bowiem do chińskiego Xi’an właściwie taki sam skład, jak ten, który występował w sparingach na początku sezonu reprezentacyjnego. Było kilku graczy z doświadczeniem – w tym Artur Szalpuk, mistrz świata z 2018 roku, i Rafał Szymura – ale w dużej mierze o sile zespołu stanowić mieli zawodnicy albo bez obycia w kadrze (niezależnie od wieku), albo po prostu debiutanci. Tych ostatnich było aż siedmiu: Kewin Sasak, Alaksiej Nasewicz (obaj atakujący), Kajetan Kubicki (rozgrywający), Jordan Zaleszczyk, Jakub Nowak, Mateusz Nowak (wszyscy środkowi), Mateusz Czunkiewicz i Maksymilian Granieczny (obaj libero).
Wszyscy oni brali też udział w poprzedzających mistrzostwa meczach towarzyskich z Bułgarią, Niemcami i Ukrainą. I wygrali wtedy… ledwie jeden mecz, z Bułgarami, po tie-breaku. A ich gra w dodatku nie wyglądała w tym okresie najlepiej.
Ale Grbić wiedział swoje, chciał testować, odpuścić też nieco tym zawodnikom, których ostatnie sezony klubowe i reprezentacyjne obciążyły najbardziej. Serb postawił więc na przegląd wojsk i wyszło mu, że zdecydowanie ma z kogo wybierać. Polacy bowiem już w pierwszych dwóch meczach – z Holendrami i Japonią – pokazali, że swoje potrafią, a na przykład Kewin Sasak udowadniał, że może stać się liderem zespołu w ataku, gdy tego trzeba. Swoje mocne strony prezentowali też choćby Michał Gierżot (przyjmujący), Jan Firlej (rozgrywający) czy wszyscy nasi libero. Z Turkami – wczoraj – było nieco gorzej, bo Grbić postawił na całkowicie nowy skład, bez liderów w postaci doświadczonych Szalpuka i Szymury. Ale też udało się wygrać i to do zera.
Dziś Polacy tylko potwierdzili, że nawet rezerwy ich rezerw, debiutanci, są w stanie wygrywać ważne mecze. I jasne, rywale też testują i eksperymentują. Ale komplet zwycięstw to coś, czego od jakiegoś czasu nie widzieliśmy u Biało-Czerwonych w żadnym turnieju Ligi Narodów.
Siatkarze lepsi od Serbów. Wygrana do zera na zakończenie chińskiego turnieju
Trener Nikola Grbić podkreślał przed tym meczem, że nie można zlekceważyć jego rodaków, bo ci lubią się zmobilizować na mecze z Polską… właśnie ze względu na selekcjonera Biało-Czerwonych. Od początku dzisiejszego spotkania było jednak widać, że podopieczni naszego trenera faktycznie lekceważyć nikogo nie mieli zamiaru. Bo początek w wykonaniu naszych reprezentantów był doskonały. Z pierwszych ośmiu punktów w meczu aż siedem poszło na konto naszej ekipy. Ale Gheorghe Cretu zmobilizował z kolei swoich zawodników i ci na dystansie zaczęli odrabiać straty, gdy w polu zagrywki stanął kapitalnie serwujący Marko Ivović.
Polacy jednak – mimo że ich przewaga zmniejszyła się w pewnym momencie do dwóch punktów – się pozbierali. Pociągnął zespół za sobą Artur Szalpuk, świetnie grali nasi środkowi, a dobrze wprowadził się na parkiet Alaksiej Nasewicz. Efekt był taki, że Biało-Czerwoni spokojnie wygrali pierwszego seta, do 21. Druga partia rozpoczęła się podobnie do pierwszej, bo znów odjechaliśmy rywalom. Z serbskim blokiem regularnie bawił się Jan Firlej, za którego pomysłami rywale nie nadążali, a nasi siatkarze mieli dzięki temu w ataku ułatwione zadanie. Dodatkowo rywale popełniali w tym okresie gry sporo błędów… ale w końcu się pozbierali i zbliżyli na ledwie jeden punkt pod koniec seta – było 20:19 dla Polski.
Kiwka Kewina Sasaka i wygrywamy drugiego seta! 👏
📺 Polsat, Polsat Sport 1
📲 Polsat Box Go#VNL2025 pic.twitter.com/3Nx9aMz7qm— Polsat Sport (@polsatsport) June 15, 2025
Nasi zawodnicy jednak odpowiednio na to zareagowali, a rywale jakby przestraszyli się możliwości wygrania seta. Zdobyli w tej partii już tylko jeden punkt, popełnili kilka kosztownych błędów i właściwie podarowali Polakom partię na złotej tacy, a partię zakończył kiwką świetny dziś Kewin Sasak. Biało-Czerwoni prowadzili więc już 2:0.
Trzecia (i ostatnia) partia była najbardziej zaciętą. Owszem, to Polacy prowadzili, a Serbowie gonili – tak jak w poprzednich setach – ale tym razem nasi zawodnicy nie byli w stanie odjechać rywalom, a przez chwilę nawet przegrywali, bo Veljko Masulović kapitalnie spisał się w polu serwisowym. Jednak tę przewagę stracili niemal od razu, a podopieczni Nikoli Grbicia nie pozwolili już sobie na chwilę dekoncentracji czy błędy. Jan Firlej znów kapitalnie rozrzucał piłki do swoich kolegów, a dodatkowym atutem Polaków było dziś to, że świetnie funkcjonowały ataki z każdej strony, więc nasz rozgrywający mógł czuć się komfortowo. I się czuł, dzięki czemu razem z partnerami z kadry doprowadził sprawę do końca.
Tak wyglądała ostatnia akcja meczu Polska – Serbia 🔥#VNL2025 pic.twitter.com/WbbQBQxzjC
— Polsat Sport (@polsatsport) June 15, 2025
Polacy wygrali seta do 23, mecz 3:0, a cały turniej Ligi Narodów w Xi’an zakończyli bez porażek. I oby tak dalej.
Polska – Serbia 3:0 (25:21, 25:20, 25:23)
Fot. Newspix