Siedmiu różnych mistrzów w siedmiu kolejnych sezonach najlepszej ligi koszykówki. Chodzi o NBA? Nie tylko! Także w Polskiej Lidze Koszykówki będziemy mieli siedmiu różnych zwycięzców z rzędu. To polski rekord w dyscyplinach drużynowych, ale nie najlepszy wynik na świecie. Najpotężniejsze ligi globu robią wszystko, by osiągnąć jak największą zmienność na szczytach tabeli, a u nas wychodzi to ot tak – samo z siebie.
Mistrzostwo Polski zdobędzie w siedmiu kolejnych sezonach siedem różnych klubów koszykarskich
2019 Anwil Włocławek
2020 Zastal Zielona Góra
2021 Stal Ostrów Wielopolski
2022 Śląsk Wrocław
2023 King Szczecin
2024 Trefl Sopot
2025 Start Lublin lub Legia Warszawa
Sześć ostatnich mistrzostw Polski w koszykówce zdobyło sześć różnych klubów, a siódmy zaraz będzie świętował triumf, bo w finale mierzy się Start Lublin z Legią Warszawa. Żaden z nich nie był zwycięzcą ligi w ostatnich latach.
Ostatni raz zespół z Warszawy lub położony na wschód od niej zdobył mistrzostwo Polski w koszykówce w… 1975 r., gdy najlepszym klubem w kraju została Resovia. Start Lublin może zostać najbardziej na wschód położonym mistrzem w koszykówce w historii.
Przesunięcie na wschód jest mocno widoczne w polskich sportach zespołowych. Dopiero co debiutanckie mistrzostwo w piłkę nożną zdobyła Jagiellonia Białystok, a tym roku tytuł siatkarski wywalczył LUK Lublin z Wilfredo Leonem. Tylko dwukrotnie najlepszym zespołem polskiej siatkówki zostawały kluby leżące bardziej na wschód. W 1938 i 1939 tytuł zdobywały odpowiednio: AZS Wilno i Sokół Lwów. Piłkarskim mistrzem leżącym dalej na wschód od Białegostoku była tylko Pogoń Lwów w latach dwudziestych.
Dla lubelskiego sportu drużynowego to z pewnością najlepszy sezon w historii, bo przecież Motor zdobył właśnie jako beniaminek najwyższe w historii siódme miejsce w Ekstraklasie.
Trzeba przy tym zaznaczyć, że w tym sezonie Lublin został dopiero trzynastym polskim miastem, które miało w tym samym momencie drużynę w najwyższej lidze piłki nożnej, koszykówki i siatkówki. Przed nim dokonały tego tylko: Warszawa, Szczecin, Gdańsk, Rzeszów, Kraków, Wrocław, Łódź, Radom, Wałbrzych i Sosnowiec oraz przez jeden sezon dawno temu: Katowice i Poznań.
Warto przy tym przypomnieć, że jeszcze w sezonie 2013/14 tamtejsi siatkarze grali na czwartym szczeblu rozgrywek, koszykarze – na drugim, a piłkarze z trzeciego spadali na czwarty.
Jeżeli Start zdobędzie koszykarskie mistrzostwo, a prowadzi przecież 3:2 w finale granym do czterech zwycięstw, będzie miał tytuł w jednym roku w dwóch różnych sportach drużynowych z trzech najważniejszych w naszym kraju spośród futbolu, basketu i siatkówki.

Byłby to historyczny wyczyn, bo ostatni raz miało to miejsce w… 1990 roku, gdy Lech został mistrzem piłkarskim i koszykarskim. Wcześniej Kolejorz dokonał tego samego w 1984 i 1985 roku.
Siedmiu rożnych mistrzów NBA
Za najbardziej wyrównaną ligę świata uznawana jest obecnie NBA, gdzie w tym roku – tak jak u nas – siódmy raz z rzędu tytuł zdobędzie inny zespół. W 2019 roku najlepsi byli Toronto Raptors, następnie Lakersi, Milwaukee, Golden State, Denver, rok temu Boston, a w niedzielę okaże się, czy mistrzem będzie kolejny: Oklahoma albo Indiana.
To duża odmiana, szczególnie po tym, jak w latach 2015-2018 w czterech kolejnych finałach… zawsze grały te same zespoły – Golden State i Cleveland. Amerykańskie ligi profesjonalne podejmują specjalne starania o to, by poziom był jak najbardziej wyrównany. Wprowadzają salary cap, by nikt nie mógł wydawać na pensje drastycznie więcej od rywali, a także draft, który pozwala co roku najsłabszym drużynom korzystać z najlepszych młodych zawodników.
W polskiej koszykówce zmienność wynikła tak po prostu – sama z siebie, bez jakichś specjalnych działań władz ligi, a bardziej dzięki temu, że najlepsza drużyna tego okresu – Anwil Włocławek, który w siedmiu z ostatnich dziesięciu sezonów zasadniczych kończył w pierwszej trójce, tylko czterokrotnie przebrnął potem przez ćwierćfinał play-off.
Nie dla play-offów w futbolu
Wokół piłki nożnej zdarzają się czasem nierozsądne głosy postulujące wprowadzenie play-offów. Wiele europejskich lig (w tym Ekstraklasa) wycofały się już nawet z podziału ligi na grupę mistrzowską i spadkową. Liga koszykówki pokazuje, że play-offy mogą doprowadzić do bardzo niespodziewanych wyników i choć dodają mnóstwo emocji, to niekoniecznie wyłaniają rzeczywiście najlepszą drużynę w kraju.
Mało tego – przegrany w tegorocznym finale – niezależnie czy będzie nim Legia, czy Start, będzie (jako wicemistrz) jednym z naturalnych kandydatów do mistrzostwa także za rok, a jego triumf oznaczał będzie… ósmy kolejny sezon z innym triumfatorem. Choć jako wałbrzyszanin wiem, że to nastąpi, ale dzięki mistrzostwu Górnika, który w tym roku zrobił furorę nie tylko zdobywając jako beniaminek piąte miejsce, ale przede wszystkim wygrywając Puchar Polski. Nawiasem mówiąc te rozgrywki mają… sześciu różnych zwycięzców w ostatnich sześciu latach (Anwil, Zastal, Stal, Trefl, Legia, Górnik).
Górnik Wałbrzych zdobył Puchar Polski 2025 w Sosnowcu
Zmienność polską domeną
Zmienność drużyn na szczycie jest domeną polskiego sportu wynikającą przede wszystkim z polskiej demografii i geografii. Mamy bowiem aż siedemdziesiąt miast średnich – liczących więcej niż pięćdziesiąt, a mniej niż dwieście tysięcy mieszkańców. Mieszka w nich aż sześć i pół miliona ludzi, czyli więcej niż w dziesięciu największych miastach kraju. Wszystkie takie miejscowości mają potencjał do tego, by stworzyć klub, który może nie będzie dominował przez dekady, ale jest w stanie wskoczyć przynajmniej na podium w którymś z głównych sportów drużynowych.
W Czechach takich miast jest tylko piętnaście, na Węgrzech – siedemnaście, na Słowacji – osiem, w Austrii – siedem, w Chorwacji – sześć, a w Słowenii… jedno. Tylko Rumunia ma podobną strukturę, co nasz kraj, bo są w niej aż trzydzieści trzy takie miejscowości, choć to wciąż o połowę mniej niż u nas.
Efekt jest taki, że mistrzostwo Czech zdobyło jak dotąd łącznie… pięć różnych klubów: USK Praga, Brno, Opawa, Kunin i Nymburk, czyli tyle, ile u nas przez ostatnie pięć lat. W dodatku z ostatnich dwudziestu sezonów, dziewięciokrotnie wygrywał klub z Nymburka. Na tym tle polska liga wygląda niezwykle atrakcyjnie.
Rekord Polski
Siedmiu różnych mistrzów Polski z rzędu w koszykówce to rekord polskich dyscyplin drużynowych. W rugby najdłuższa taka seria miała miejsce w latach 1969-72, gdy tytuł zdobywały kolejno Skra, Lechia, Polonia Poznań i AZS AWF Warszawa. W piłce ręcznej rekordem jest także czterech różnych zwycięzców z początku lat osiemdziesiątych: Hutnik, Śląsk, Anilana i Wybrzeże.
W siatkówce przed i po drugiej wojnie światowej mieliśmy sześciu różnych triumfatorów: Polonię Warszawa, AZS-y: Wilno, Warszawa i Wrocław, Sokół Lwów i Społem Warszawa. W piłce nożnej podobną serię mieliśmy między 1976 a 1981 rokiem, gdy Ekstraklasę wygrywały kolejno: Stal Mielec, Śląsk, Wisła Kraków, Ruch, Szombierki i Widzew.
Zresztą w ostatnich siedmiu sezonach mieliśmy w Polsce pięciu różnych mistrzów kraju w piłkę nożną: Piasta, Raków, Jagiellonię oraz dwukrotnie Legię i Lecha. Gdy rok temu podsumowywałem Ekstraklasę, wskazywałem, że Jagiellonia jest dwudziestym polskim klubem z tytułem mistrzowskim. Najwięcej klubów zdobyło mistrzostwo w Niemczech – aż trzydzieści, jednak tylko piętnaście z nich dokonało tego po II wojnie światowej.
Niezwykła liczba mistrzowskich drużyn wystąpiła w Finlandii i Holandii: aż dwadzieścia dziewięć. 25 klubów wygrywało rozgrywki w Rumunii, a 24 w Anglii. To jedyne kraje, które mają więcej klubów z mistrzostwem od Polski. Tyle samo mają Szwecja, Szwajcaria oraz Dania. Są to jednak kraje, w których rozgrywki generalnie zaczęły się znacznie wcześniej niż u nas. Więcej różnych klubów z tytułem po I wojnie światowej było jedynie w Holandii, Niemczech, Finlandii i Anglii.
Wtedy także zauważyłem, że pod względem liczby różnych klubów (pięć) zdobywających mistrzostwo w poprzednich sześciu sezonach, dorównują nam jedynie San Marino i Armenia. Tymczasem w Portugalii przez dziewięćdziesiąt lat tytuł zdobyło zaledwie osiem różnych klubów.
Przez lata zmienność piłkarskiej czołówki odbijała nam się czkawką w europejskich pucharach, do których przystępowały coraz to nowe zespoły z niskim rankingiem UEFA, które jako nierozstawione musiały stawiać czoło (i odpadać) ze znacznie mocniejszymi rywalami.
Dziś odbudowaliśmy swoją pozycję w hierarchii i za chwilę sprawdzimy, czy wysłanie zestawu czterech (a za rok nawet pięciu) naprawdę mocnych zespołów pozwoli nam wskoczyć do europejskiej czołówki.
W koszykówce jest nieco inaczej. O tym, ile klubów zagra w których europejskich rozgrywkach decydują ich władze w sposób niezbyt transparentny. W przyszłym sezonie w koszykarskiej Lidze Mistrzów wystąpi najlepsza Polska drużyna, a wicemistrz zagra w kwalifikacjach. Co ciekawe, dwumilionowa europejska metropolia nie ma hali z prawdziwego zdarzenia, więc Legia ewentualne spotkania będzie musiała rozgrywać w… Radomiu.
W FIBA Europe Cup zagra brązowy medalista – Trefl, a wczoraj ogłoszono, że w EuroCup, czyli słabszych rozgrywkach organizowanych przez Euroligę wystąpi jak gdyby nigdy nic… dziewiąty w tabeli Śląsk. W zeszłym sezonie Trefl wygrał w tych rozgrywkach jeden mecz na… osiemnaście rozegranych, a w Lidze Mistrzów Śląsk i King razem wzięte wygrał jedno z dwunastu spotkań. Nieco lepiej szło w FIBA Europe Cup Spójni i Anwilowi, który przeszedł do drugiej fazy grupowej.
Legia gra mecze ligowe na hali, która jest dawnym… hangarem dla helikopterów
Różni mistrzowie świata
Seria siedmiu różnych zwycięzców jest dość niespotykana w światowym sporcie. Tylko w pięciu dyscyplinach olimpijskich miała miejsce seria sześciu różnych mistrzów. Mistrzyniami świata w piłce ręcznej były w latach 1993-2003 Niemki, Koreanki, Dunki, Norweżki, Rosjanki i Francuzki, zaś w męskiej odmianie w latach 1997-2007: Rosjanie, Szwedzi, Francuzi, Chorwaci, Hiszpanie i Niemcy. Tytuł w kobiecym curlingu w latach 2008-13 zdobywały Kanadyjki, Chinki, Niemki, Szwedki, Szwajcarki i Szkotki, a w koszykówce 3×3 między 2014 a 2023: Amerykanki, Czeszki, Rosjanki, Włoszki, Chinki i Francuzki.
Jedynym sportem, który może mieć dłuższą serię, jest… męska piłka nożna. Ostatnie sześć tytułów zdobyły bowiem: Brazylia, Włochy, Hiszpania, Niemcy, Francja, a ostatnio Argentyna. Gdyby w 2026 w Ameryce Północnej udało się to Anglikom, Portugalczykom, Urugwajczykom czy Holendrom, mielibyśmy rekord świata i ósmego różnego mistrza świata!
Całą dekada różnych mistrzów
W ligach krajowych obecne wyczyny koszykarskie w NBA i Polskiej Lidze Koszykówki nie są jednak rekordami. Szczególnie szczycą się tym Amerykanie, którzy od zawsze starali się dbać o to, by ligi nie były zdominowane przez jedną drużynę. W latach 2009-2016 mistrzami ligi futbolu amerykańskiego NFL było dziewięć różnych zespołów.
Nie tak dawno wynik ten wyrównała hokejowa NHL z dziewięcioma różnymi mistrzami z rzędu:
2003 New Jersey Devils
2004 Tampa Bay Lightning
2005 lockout
2006 Carolina Hurricanes
2007 Anaheim Ducks
2008 Detroit Red Wings
2009 Pittsburgh Penguins
2010 Chicago Blackhawks
2011 Boston Bruins
2012 Los Angeles Kings
Jeszcze ciekawiej było w baseballowej lidze MLB, w której przez dekadę tytuł zdobyło dziesięć różnych zespołów. Byli to:
1978 New York Yankees
1979 Pittsburgh Pirates
1980 Philadelphia Phillies
1981 Los Angeles Dodgers
1982 St. Louis Cardinals
1983 Baltimore Orioles
1984 Detroit Tigers
1985 Kansas City Royals
1986 New York Mets
1987 Minnesota Twins
O zmienność na szczycie starają się najlepsze ligi świata. W Polskiej Lidze Koszykówki ma ona miejsce nie tyle dzięki, co mimo działań jej władz. Zobaczymy do jakiego wyniku dobije liczba kolejnych różnych mistrzów Polski w koszykówce w następnych sezonach.
CZYTAJ WIĘCEJ O KOSZYKÓWCE NA WESZLO:
- Oszukani. Jak Seattle SuperSonics stali się Oklahoma City Thunder
- Będzie Game 7! Indiana Pacers wyrównali stan rywalizacji w Finałach NBA
- Los Angeles Lakers zostaną sprzedani. Rekordowa kwota!
- Radosław Piesiewicz i absurdy polskiej koszykówki
- „Make Basketball Great Again”, czyli wielkie plany PZKosz
Fot. Newspix.pl