Próba stworzenia jedenastki Polaków grających w klubach odpowiadających poziomem składowi reprezentacji Finlandii wskazuje, że nasi rywale na bramce, w pomocy i ataku dysponują zawodnikami, którzy spokojnie mogliby się załapać do naszej kadry. Obrona to natomiast poziom dramatyczny, a trener Jacob Friis w poszukiwaniu defensorów musi grzebać w krajowych zasobach znacznie głębiej od Michała Probierza. Pełen obraz wskazuje jednak, że takiego rywala powinniśmy pokonać bez większego problemu. Pytanie jednak brzmi, czy w obliczu katastrofalnego kryzysu wizerunkowego nasze Orły wzbiją się na swoje wyżyny w walce z fińskimi Puchaczami, czy pogrążą swojego selekcjonera porażką.

Jedenastka Polaków porównywalnych do pierwszego składu Malty
Prognozując skład naszych rywali opierałem się na zestawieniu zapowiadanym przez Mateusza Dubiczeńkę – eksperta od fińskiego futbolu na portalu X, który dla portalu iGol pokusił się o prognozę tego, kogo na murawę wyśle duński trener Jacob Friis.
Zasady konstrukcji zespołu odpowiedników naszych dzisiejszych przeciwników są takie same, jak w poprzednich edycjach tej zabawy:
Szukając krajowych „sobowtórów” naszych rywali, kieruję się w pierwszej kolejności oczywiście pozycją na boisku, a poza tym przede wszystkim tym, w jak mocnym klubie i w jakim wymiarze czasowym grają na co dzień w lidze. Gdy pojawiało się kilku kandydatów, kierowałem się także wyceną graczy na portalu Transfermarkt oraz ich wiekiem, aby w miarę możliwości odpowiednikiem trzydziestotrzylatka nie był nastolatek.
Ponadto, w razie wątpliwości, decydujące znaczenie ma jakiś związek polskiego kandydata z reprezentacją. Tak wygląda mój wybór, a poniżej jego uzasadnienie.

Mocna obsada bramki
Zaczynamy od bramkarza i tu od razu duże zaskoczenie, bo na tej pozycji zazwyczaj dominujemy nad przeciwnikiem i znajduje się nawet kilkunastu polskich golkiperów grających w lepszych klubach od strażnika bramki naszych rywali. Polska bramkarzami stoi, a tymczasem dziś niespodziewanie trudno znaleźć naszego rodaka, który przez cały sezon był podstawowym bramkarzem tak mocnej drużyny, jak Leverkusen Lukasa Hradeckiego. Na szczęście w sukurs przychodzi tu Wojciech Szczęsny. Wiek ten sam, co Fin, wycena nieco niższa, ale klub jednak trochę silniejszy, więc Wojtek znów wraca z emerytury i melduje się na bramce. Hradecky po Euro 2020 przejął opaskę kapitańską od Tima Sparva. Uprzedzając pytania: nastąpiło to bez większych ekscesów.

Hoskonen, Ivanov i Hradecky w meczu Finlandii z Holandią
Przeciętne boki obrony
W obronie na szczęście następuje prawdziwe tąpnięcie, a zespoły, w których grają defensorzy Suomi, są bliższe raczej rezerwom Bayeru niż pierwszej drużynie. Na prawej obronie występuje Nikolai Alho z Asterasu Tripolis, czyli greckiego przeciętniaka. Trzydziestodwuletnim prawym obrońcą wycenianym na maksymalnie pół miliona euro jest też Bartosz Bereszyński, ale jednak jego Sampdoria to poziom znacznie wyższy. Nawet Paweł Wszołek byłby tu za mocny, a Tomasz Mokwa z Piasta Gliwice – za słaby. Robert Gumny (dwadzieścia siedem lat) jest nieco młodszy od Alho i gra w znacznie lepszym Augsburgu, ale „gra” to w tym przypadku nieco za duże słowo. Zaledwie dwieście sześćdziesiąt osiem minut w Bundeslidze pozwala mi na użycie defensora z Poznania w mojej jedenastce.
Na lewej obronie występuje trzydziestoletni Jere Uronen z AIK-u. Nie jest to klub słaby, ale Uronen od przyjścia tam zimą z Charlotte gra zaledwie mniej niż jedną trzecią minut. Zaliczył tylko dwa pełne spotkania ligowe. Brałem tu pod uwagę Miłosza Kalahura, ale jest za młody, a Lechia to jednak zbyt słaby klub, a także Patryka Kuna, ale on z kolei gra jeszcze mniej od Fina. Musiałem więc wybrać Arkadiusza Recę, choć zaliczył więcej minut w lepszym klubie (Spezia). Zdecydował wiek i identyczna wycena. Nie ukrywam jednak, że bardzo kusiło mnie, by do drużyny odpowiedników Puchaczy, jak nazywana jest fińska kadra, powołać Tymoteusza Puchacza.
Stoperzy z przeszłością w Ekstraklasie
Środek obrony to trzydziestoletni Robert Ivanov grający w Brunszwiku (znany z Warty) i dwa lata młodszy Arttu Hoskonen z Cracovii. Jest to poziom niższy od Bochniewicza, Kędziory, Wieteski czy Wiśniewskiego, ocierających się o naszą kadrę. Ostateczny wybór był bardzo trudny. W grę wchodzili między innymi Michał Helik z Oxfordu, Lukas Klemenz z GKS-u Katowice, Wojciech Golla z Puskas Akademii, Damian Michalski z Zagłębia i Adam Dźwigała z Sankt Pauli. Zzdecydowałem się na Mateusza Żyrę z Widzewa oraz Miłosza Trojaka przechodzącego z Korony do Ulsan, który dzięki temu transferowi zagra na klubowych mistrzostwach świata.

Robert Ivanov walczy z Mateuszem Żyro w meczu Warta – Stal Mielec
Pomoc na całkiem dobrym poziomie
W pomocy poziom klubów, w jakich grają Finowie, oraz ich wartość wzrastają dość drastycznie. Bardzo dobrze wygląda dwudziestosześcioletni zawodnik praskiej Sparty Kaan Kairinen, choć ostatnio był kontuzjowany. Wycena i jakość klubu wskazuje na Mateusza Bogusza z Cruz Azul, a wiek i pozycja na Jakuba Piotrowskiego. Decyzja w tym przypadku jest chyba najtrudniejsza. Wybieram Bogusza tylko dlatego, że Jakub pasuje też do innego pomocnika rywali. Chodzi o dwudziestodziewięcioletniego Glena Kamarę. Znamy go z Rennes, ale obecnie występuje w znacznie słabszym arabskim Asz-Szabab. Zarówno wiek, wycena, jak i poziom zespołu wskazuje właśnie na piłkarza z Ludogorca. Choć bardzo korciło mnie, by powołać Grzegorza Krychowiaka.
Od dawna trzydziestodwuletni Robin Lod występuje w Minnesocie. Jest to klub nie byle jaki, bo obecnie zajmuje trzecią lokatę w Konferencji Zachodniej MLS. Polski pomocnik wyceniany na około dwa miliony euro w tym wieku? Wybór musi paść na Karola Linettego z Torino, który jest przeze mnie chyba nadmiernie eksploatowany. Znalazł się już bowiem w jedenastce Polskich odpowiedników Walii oraz Litwy, a zatem „gra” u mnie częściej niż u Probierza.
Wśród pomocników w grę wchodzili także Damian Szymański, Bartosz Kapustka, Bartosz Slisz czy Michael Ameyaw.
Groźne skrzydła
Interesująco wyglądają skrzydła Puchaczy. Wartość dwudziestotrzyletniego Olivera Antmana rośnie jak na drożdżach i osiągnęła już sześć milionów euro. Z Go Ahead Eagles zdobył sensacyjnie Puchar Holandii. Zarówno pod względem wieku, jakości zespołu, jak i wyceny zdecydowanie najbardziej pasuje tu Jakub Kamiński z Wolfsburga dystansując Adriana Benedyczaka z Parmy.

Oliver Antman (z lewej) po zdobyciu Pucharu Holandii
Po drugiej stronie – znany nam dobrze Benjamin Källman z Cracovii, który jednak w Ekstraklasie występuje na środku ataku. W kadrze gra jednak po obu stronach, a dwudziestosześcioletni skrzydłowy (bierzemy bowiem pod uwagę pozycję z kadry, nie klubu) wart około dwóch milionów euro oznacza, że musimy wybrać między Michałem Skórasiem a Przemysławem Płachetą. Pierwszy jest mocniejszy od Benjamina, drugi – słabszy, ale żeby nie umniejszać klasie naszych rywali wybieram jednak zawodnika z Brugii.
Kontrowersyjna jest oczywiście kwestia innej pozycji Källmana, którą znamy z Ekstraklasy, jednak muszę trzymać się zasady porównywania do miejsca danego zawodnika na boisku w kadrze, nie w meczach ligowych. Gracz Cracovii nie pojawia się zbyt często na środku fińskiego ataku, bo tam mocną pozycję wyrobił sobie Joel Pohjanpalo, który zimą przeszedł z Venezii do Palermo.
Nie jest zmęczony, nie musi odpocząć fizycznie ani psychicznie, mimo że rozegrał na Sycylii 98% możliwych minut. Trzydziestoletni środkowy napastnik wart około pięciu milionów euro? Mamy takich kilku na stanie: Buksa, Kownacki, Świderski. Jednak wiekiem, liczbą minut i poziomem klubu najbardziej pasuje Krzysztof Piątek z Basaksehir, choć Polak wykazuje w tym sezonie znacznie wyższą skuteczność od swojego vis-à-vis. Decyzja nieco na wyrost, ale lepiej przesadzić in plus, niż nie docenić rywali i dziś wieczorem być zaskoczonym.

Benjamin Källman i Miłosz Trojak w meczu Korona-Cracovia
Porażka z takim rywalem to koniec Probierza?
Podsumowując, Finowie dysponują świetnym bramkarzem, całkiem niezłymi pomocnikami i napastnikiem oraz fatalną obroną. Czyżby zapowiadało to wysoki wynik w Helsinkach?
Bogusz, Piotrowski, Kamiński i Piątek to zawodnicy, którzy znaleźli się w dzisiejszej jedenastce, a jednocześnie otrzymali powołanie od Probierza. To zatem kompletnie inny poziom, niż zestawienia wykonane przy okazji meczów z Litwą czy Maltą, w których żaden wybrany przeze mnie zawodnik praktycznie nawet nie ocierał się o powołanie, nawet na sparing reprezentacji Polski.
Do tego Reca, Gumny i Linetty grywali w naszej kadrze, Skóraś pewnie w niej jeszcze nie raz wystąpi, a Szczęsny – gdyby chciał, także byłby na to gotowy.
Od tego grona odstają znacząco jedynie Trojak i Żyro i przydałby się nam napastnik, który byłby w stanie strzelić przeciwko takim stoperom łatwego hat-tricka. Nawet bez Roberta Lewandowskiego jesteśmy jednak zdecydowanymi faworytami dzisiejszego starcia. U Finów nie straszy żaden Litmanen, a wiekowo jest to kadra ze średnią dobiegającą do trzydziestego roku życia oraz wynikami znacznie gorszymi od naszych, choć bliższym nam niż Litwie czy Malcie.
Po wybuchu afery opaskowej kursy na nasze zwycięstwo lecą jednak na łeb na szyję, a szanse na wygraną Polski spadły według bukmacherów o około piętnaście procent. Biorąc pod uwagę, jak kluczowy jest to mecz – wygrana praktycznie pozwoliłaby nam się przygotowywać do baraży – wygląda na to, że polska piłka zgotowała sobie na własne życzenie problemy w grupie, w której na pierwszy rzut oka nie czekało nas ani nic wielkiego (w postaci wyprzedzenia Holandii), ani katastrofa w postaci braku awansu do baraży.
CZYTAJ WIĘCEJ O MECZU FINLANDIA-POLSKA NA WESZLO:
- Nowy kapitan i potencjalny debiutant poza kadrą na Finlandię
- Fiński “umiarkowany entuzjazm”. Mają czym nas ugryźć?
POPRZEDNIE PORÓWNANIA SKŁADÓW NASZYCH RYWALI DO POLAKÓW:
- Zjawiński, Krychowiak, Przybyłko – nasza kadra, gdyby Polska była Maltą
- Puchacz, Skrzypczak i Trojak – nasz skład, gdyby Polska była Litwą
- Porównanie składów Polski i Portugalii. Wypadamy bardzo blado na tle rywala
- Jedenastka polskich odpowiedników pierwszego składu reprezentacji Walii
- Jedenastka polskich odpowiedników pierwszego składu Estonii
Fot. Newspix.pl