Trudno wyciągać jakieś daleko idące wnioski po starciu Finlandii z Holandią, w którym ci pierwsi stanowili raczej tło dla gwiazd europejskiej piłki. Da się oczywiście wyczuć, że w kraju naszych najbliższych rywali wcale nie panuje żaden specjalny optymizm przed meczem z Polską – widzą słabości swojego zespołu, dostrzegają problemy pojedyncze i strukturalne. Mają też jednak poczucie, że ten jeden mecz w Helsinkach może być punktem zwrotnym, który pozwoli przywrócić ich kadrę narodową na właściwe tory. Szczególnie wobec problemów, jakie mamy z naszą kadrą… Mimo różnych opinii panujących wśród fińskich piłkarzy, trenerów, dziennikarzy i ekspertów, w jednym zgodni są wszyscy. Biało-Czerwonych da się ugryźć.
– Odważyliśmy się grać i wykorzystać wszystko, co mogliśmy. Oczywiście, większych szans na zwycięstwo nie było, ale jestem dumny z tego, jak zagraliśmy. To dobrze wróży na wtorek, z meczu z Holandią możemy wyciągnąć wiele dobrego – mówił na gorąco po spotkaniu z Holandią kapitan fińskiej kadry Lukas Hradecky. Wynik rywalizacji z jedną z najlepszych reprezentacji narodowych na Starym Kontynencie nie powinien być o wiele lepszy, ale też mógł być zdecydowanie gorszy. Finowie nie mieli za wiele do powiedzenia, lecz uniknęli lania i w kilku momentach pokazali, że pod wodzą nowego trenera chcą na dobre otworzyć nowy rozdział.
Zresztą właśnie ów trener, Jacob Friis, nie próbował nawet specjalnie ukrywać, że jest w stanie pochwalić swój zespół za niektóre elementy gry. – Walczyliśmy dzielnie, staraliśmy się stwarzać okazje. Tak, wyciągnęliśmy z tego pewne pozytywne rzeczy w kontekście następnego meczu – wtórował Hradecky’emu selekcjoner. Może i jest to jakaś gra psychologiczna i próba przypudrowania rzeczywistości.
A może nie.
Finlandia gotowa na najważniejszy mecz eliminacji. “Mam nadzieję, że wygrają z Polską”
Ewentualny sukces Finów byłby też niemałym prezentem dla ekipy Oranje, która po ewentualnej porażce Polaków będzie już raczej grała bez większej presji i z bardzo wysoką pewnością siebie. Wszelkie wyliczenia oparte na rachunku prawdopodobieństwa wskazują jasno, że to Biało-Czerwoni mają największe szanse na zajęcie drugiej lokaty w grupie, ale też tylko nasza reprezentacja może ewentualnie zagrozić Holendrom w walce o miejsce pierwsze. Szczególnie po niedawnej porażce Finów.
Polska na poziomie Uzbekistanu. Co mówi nam wynik meczu Finlandii z Holandią? [SPRAWDŹ]
– Mam nadzieję, że wygrają z Polską we wtorek. To by nam dobrze zrobiło – powiedział na pomeczowej konferencji Ronald Koeman cytowany przez portal Satakunnan Kansa. Wcześniej mówił jednak też o różnicy klas pomiędzy ekipami Holandii i Finlandii, a także… dobrej obronie rywali i kilku okazjach, które sobie stworzyli. Prawda jest taka, że to nie był tylko grzecznościowy ukłon w stronę gospodarzy. Finowie zostawili po sobie cień niezłego wrażenia na tle mocnego przeciwnika. W meczu, który nijak ma się do tego, co czeka ekipę z północy Europy w rywalizacji z Polską, zaznaczmy raz jeszcze.
Finlandia może nas zaskoczyć? A jest ktoś, kto nie może?
Inne będą założenia wyjściowe i inny będzie na pewno przebieg spotkania, które może zdefiniować całą rywalizację w grupie G. Choć podobne zdawać się może defensywne podejście gospodarzy. Finom, po remisie z Litwą, zwycięstwo może nagle dać wielkie nadzieje na baraże o mundial, więc pragmatyzm nie będzie powodem do wstydu.
Jeden zawodnik zasłużył na wyróżnienie. “Byliśmy trochę zaskoczeni”
Mimo wszystko niewiele jest takich większych atutów, na których mogliby się opierać Jacob Friis i jego piłkarze. Mecz z Holandią całkiem nieźle wyszedł Oliverowi Antmanowi, który na co dzień gra w Holandii. Piłkarz ekipy Go Ahead Eagles ma za sobą naprawdę udany sezon w Eredivisie (wrażenie robi na pewno aż piętnaście asyst) i Ronald Koeman, może nie do końca wprost, zdaje się wysyłać sygnały Michałowi Probierzowi, że to właśnie na tego gracza powinniśmy uważać dziś najbardziej.
– Znamy tego zawodnika, bo gra w Holandii. Wiedzieliśmy, że może być niebezpieczny. Byliśmy trochę zaskoczeni, że nie grał na prawym skrzydle, a na lewym – zauważył selekcjoner reprezentacji Holandii cytowany przez MTV Uutiset. Prawonożny Antman na lewej stronie boiska trochę namieszał i ostatecznie to on oddał wszystkie celne strzały Finów w meczu z Oranje.
Wszystkie dwa. A w sumie w ogóle cztery strzały z pięciu oddanych przez Finów były jego autorstwa.
Oliver Antman to jasny punkt w ekipie trenera Jacoba Friisa.
Za mało, by mówić o jakimś specjalnym sukcesie, ale z drugiej strony wystarczająco wiele, by szukać pozytywów. Nawet jeśli samemu Antmanowi trudno przełknąć gorycz porażki. – Było kilka tych okazji, ale to nie znaczy, że jest sens wyciągać z nich same pozytywy. Nie wykorzystaliśmy swoich szans, ja ich nie wykorzystałem. Nawet w końcówce mieliśmy jedną dobrą akcję, ale tam też brakło kropki nad i – komentował na gorąco piłkarz, którego słowa przytacza Satakunnan Kansa. Nie zmienia to jednak faktu, że 23-latek jest groźny i pokazał tylko, że umie się odnaleźć pod bramką nawet tak trudnego rywala jak Holandia.
Z Polską, z natury rzeczy, powinno być mu trochę łatwiej.
Powody do obaw? Mogą jakieś być, choć Finowie są świadomi poziomu swojej kadry
Eksperci wypowiadający się w Finlandii na temat gry ich reprezentacji są raczej zgodni – za wcześnie, by jakkolwiek oceniać projekt Jacoba Friisa, który po niemal legendarnym Markku Kanervie podjął się roli reformatora fińskiej kadry. I w ogóle fińskiej piłki, która potrzebuje orzeźwienia.
“Mecze z Polakami będą dla Finów papierkiem lakmusowym pokazującym, czy ich kadra może się jeszcze rozwijać z tym, co ma, czy może jednak pozostało im czekanie na jakieś złote pokolenie. Będą też poligonem treningowym dla nowego trenera, który wkroczy do szatni z dużym kredytem zaufania i pakietem świeżego spojrzenia. Fantazją można przenosić góry, więc mimo wszystko musimy na Finów uważać. Nowe rozdanie może u nich trochę namieszać.”
Tak pisałem w dniu losowania grup eliminacyjnych i zdania nie zmieniam – Finowie naprawdę mogą skorzystać z ekscytacji, która zawsze towarzyszy nowym projektom. Z Polską zagrają pod presją, ale i bez presji. Bo u nas za porażkę będziemy mieszać kadrę z błotem, zresztą słusznie, szczególnie wobec ostatnich wydarzeń. A w Finlandii nikt nie będzie nikogo obwiniał, bo jeszcze pół roku temu nie byliby tam gotowi uwierzyć, że o mundial da się w tej grupie zawalczyć. Bo są po prostu słabi.
Mają tam jednak telewizory, oglądają mecze. Wiedzą, że reprezentacja Polski jest w teorii zdecydowanie lepsza, a w praktyce może się męczyć dosłownie z każdym.
Trener Jacob Friis ma w kraju duży kredyt zaufania.
Eksperci dają Friisowi kredyt zaufania. “Gra była w sumie bardzo słaba”
Oczekiwania w Finlandii nie są jakoś przesadnie wielkie. Wiara i nadzieja – tak, jak najbardziej. Argumenty? Tych dużo mniej. Grę reprezentacji w meczach eliminacyjnych, a za Finami już trzy takie spotkania, analizował ostatnio dziennikarz MTV Uutiset Eetu Ikola. – Gra naszej reprezentacji była w sumie bardzo słaba – pisał w swoim komentarzu po meczu z Holandią. – W tym trzecim spotkaniu zobaczyliśmy, że Finlandia umie trzymać napiętą linię obrony i wykorzystywać swoje małe okazje do kontrataków.
I w takiej grze może się sprawdzić ekipa trenera Friisa, tylko nie z takim rywalem jak Oranje. Zbyt jakościowym jak na możliwości Suomi. – Finlandia miała kilka okazji do zdobycia gola, a właściwie to powinna nawet stworzyć ich więcej – ocenił z kolei Toni Koskela, ekspert współpracujący z portalem Yle Urheilu.
Wiecie, kto jeszcze będzie najprawdopodobniej prowadził grę w meczu z Finlandią? Jest taka jedna drużyna, zaczyna się na “P”, a kończy na “olska”. Tak jak my dostaliśmy teoretycznie dobre przetarcie przed meczem z niżej notowanym rywalem – sparing z Mołdawią, już abstrahując od tego, czy udało się go pod względem piłkarskim dobrze wykorzystać – tak też Finowie sprawdzili się na tle mocnego rywala, który prowadził grę.
I w typowych dla takiego spotkania elementach spisali się akurat w miarę przyzwoicie.
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ KADRZE NA WESZŁO:
- „Małe rzeczy” i mały selekcjoner. Probierz zwyczajnie oszukał Lewandowskiego
- Niech płonie, wszystko git, fajnie jest [KOMENTARZ]
- Probierz jako kolejny poległ na zarządzaniu piłkarzem formatu Lewandowskiego
ANTONI FIGLEWICZ
Fot. Newspix