Nie ma drugiego tak pokrzywdzonego piłkarza w Ekstraklasie jak Rafał Gikiewicz, który zawsze jest niesprawiedliwie oceniany i ma pod górkę, bo tylko on wie, jaka jest prawda o futbolu, a gdyby wszyscy wiedzieli, tak jak on, to świat byłby piękniejszy. Oczywiście świat Gikiewicza i tylko ten.

Gikiewicz zapytany, jak ocenia swoją rundę, najpierw powiedział słusznie, że „bardzo słabo”, ale niestety okazała się to tylko ironia. Dalej stwierdził bowiem: – Nie odpowiem na to. Głupie pytanie, co mam odpowiedzieć? Ludzie się znają, są fachowcami. Zapraszam na boisko i pokażecie, co potraficie.
Ach, klasyka gatunku, czy grałeś kiedyś w piłkę, zapraszam na boisko. Pozostaje mieć nadzieje, że Gikiewicz nigdy nie złościł się na długo idący list, bo nie był listonoszem, ani również nie pomstował na wysokie ceny paliw – w końcu zdaje się, że nigdy nie prowadził stacji benzynowej. No i wiadomo: nie oceniał też nigdy pizzy, bo nie kierował pizzerią.
Naprawdę trudno pojąć, jak 37-letni gość, który grał tu i tam, swoje widział, może łapać się tak marnych argumentów.
Ale idźmy dalej: – W statystykach jestem najlepszy w lidze, jeśli chodzi o grę nogami. To mam kopać w auty? Chcecie bramkarza, który napierdala górną piłką po autach?
Faktycznie trzeba oddać Gikiewiczowi, że dobrze gra nogami – 84% celności, najlepiej w lidze – ale gorzej, że zapomina, jak gra rękami. No a z tym jest przecież kiepsko, tymczasem to główne zadanie bramkarza: bronić. Gikiewicz broni co najwyżej przeciętnie, fajnie, że kopie dobrze, ale nie zapominajmy o podstawach. Jak obrońca strzeli trzy bramki po rożnych, ale zawali cztery, to się raczej nie cieszy. A golkiper Widzewa w tej rundzie potrafił podać do piłkarza Legii, zaliczać puste przeloty przy golach Zagłębia czy wypluć prostą piłkę w końcówce z Radomiakiem, co kosztowało Widzew zwycięstwo.
Rafał Gikiewicz o sezonie Widzewa Łódź. W sumie nie było źle!
Gikiewicz nie ocenia też sezonu Widzewa jako złego, bo zauważa: – Ale ja się nie zgodzę, że to był bardzo słaby sezon. Dodałbyś nam sześć punktów i mielibyśmy szóste czy siódme miejsce,
Niestety – gdyby dodać sześć punktów, to byłoby wciąż dziesiąte miejsce. Natomiast tak czy tak, trochę za skromnie Gikiewicz podchodzi do tej matematyki, bo mógł pójść szerzej – gdyby dodać Widzewowi 31 punktów, byłoby mistrzostwo Polski i wtedy faktycznie nikt by nie określił tego sezonu jako słabego. Co prawda dziwnie to tak dodawać i odejmować punkty w myślach po końcowym gwizdku, lepiej chyba je zdobywać na murawie, ale okej.
Mówi Gikiewicz: – Gramy z Motorem, idzie nam dobrze i sędzia dyktuje karnego z dupy. Nie musiał go dyktować. Albo mecz z Rakowem u siebie i gol dla nich w ostatniej minucie. Przegraliśmy na Puszczy. Jakby nie to, obraz Widzewa byłby zupełnie inny.
Faktycznie, byłby. Gdybyście wygrali na Puszczy, albo nie stracili gola z Rakowem w ostatniej, o panie! A pamiętasz, Rafał, 0:3 ze Śląskiem, który spadł z ligi? Pomyśl, co by było, gdybyście wygrali 3:0! 0:4 z Pogonią? No dla nas to jest moralnie 4:4 i byśmy rozmawiali o zupełnie innej tabeli.
Tak więc, drodzy kibice Widzewa, nie marudźcie na ten sezon. Macie dobrego bramkarza i dobry wynik w lidze. Co prawda tylko w głowie tego bramkarza, ale zawsze.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Trela: Mistrzostwo sytych kotów. Długie trwanie jako siła Lecha
- Frederiksen. Zastał Lecha rozbitego, zrobił mistrzowskiego
- Pięciu głównych bohaterów mistrzowskiego Lecha
- Sousa bohaterem Kolejorza! Lech Poznań mistrzem Polski 2024/25!
- Media: Lech już szuka wzmocnień. Chce ściągnąć napastnika
Fot. Newspix