Reklama

Kto będzie nowym kolegą Sochana? San Antonio Spurs i krajobraz po loterii draftu

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

13 maja 2025, 21:35 • 9 min czytania 2 komentarze

San Antonio Spurs znów są jednymi z największych wygranych loterii draftu NBA. Ostrogi nie dostały co prawda najwyższego picku, ale będą wybierać spośród zgłoszonych zawodników jako drudzy w kolejce. A to oznacza, że niemal na pewno dostaną do składu kolejnego kozaka. Na kogo jednak postawią? Jak uzupełni zespół? I czy możliwy jest scenariusz, w którym zdecydują się na to, by kosztem kolejnego talentu do rozwijania szybciej liczyć się w walce o sukcesy? 

Kto będzie nowym kolegą Sochana? San Antonio Spurs i krajobraz po loterii draftu

San Antonio Spurs i loteria draftu 2025. Ostrogi miały szczęście

Większość uwagi mediów i fanów w tegorocznym drafcie skupia się na jego niemal pewnej “jedynce”. Tą jest Cooper Flagg, fenomenalny 18-latek, który już jako licealista trenował z kadrą USA, a w swoim pierwszym roku w uczelnianych rozgrywkach grał tak, jakby nie czuł żadnej presji i rywalizował z kumplami na podwórku. To on rozdawał karty na parkiecie, on też powinien w drafcie NBA. Sensacyjnie zgarną go najpewniej Dallas Mavericks, którzy przed loterią mieli na to… 1,8% szans, jednak po losowaniu przesunęli się z 11. na 1. miejsce.

CZYTAJ TEŻ: COOPER FLAGG. BIAŁY CHŁOPAK Z KOSZYKARSKIEJ PUSTYNI

Na drugim wylądowali z kolei San Antonio Spurs. I to kolejny raz, gdy Teksańczycy mają szczęście do loterii draftu. Dwa lata temu Ostrogi z jedynką wzięły do siebie Victora Wembanyamę, z kolei w zeszłym sezonie z “czwórką” wylądował u nich Stephon Castle. Obaj skończyli zresztą sezon z nagrodą dla najlepszego pierwszoroczniaka w NBA. Innymi słowy: Spurs, pierwotnie przewidywani w loterii na ósmym miejscu, ostatecznie wylądowali o sześć lokat wyżej. Do tego mają też pick numer 14, uzyskany wcześniej od Atlanta Hawks.

A to oznacza, że Ostrogi będą mogły sięgnąć po dwóch graczy z dużym potencjałem, nawet jeśli nie uda im się zgarnąć Flagga.

Reklama

Radość w gabinetach Spurs

Brian Wright, generalny menadżer zespołu, tuż po loterii, w rozmowie z mediami nie ukrywał zadowolenia, wręcz podekscytowania. I trudno się mu dziwić. – Czujesz wszystkie emocje – mówił. Choć w przepowiedniach dotyczących tego, jak bardzo ten pick może pomóc im już w kolejnym sezonie, był raczej ostrożny. Powtarzał, że każdy zawodnik musi udowodnić swoje na parkietach NBA i nie da się z góry zakładać, że któryś z nich będzie wartością dodaną od pierwszego dnia. Ale równocześnie podkreślał, że na pewno będą mogli ściągnąć kogoś piekielnie utalentowanego.

W tym wszystkim wtórował mu nowy trener Spurs, a przedtem wieloletni asystent, Mitch Johnson.

– Jesteśmy szczęśliwi. Nie chcemy jednak wywierać niepotrzebnej presji na zawodniku, którego wybierzemy. To nie jest łatwa liga, każdy wchodzi do niej inaczej. Jednak zawsze, gdy możesz dodać do składu kogoś, kto ma talent, by być dwójką draftu, na pewno możesz oczekiwać zawodnika z wysokim sufitem, a nawet wysoką podłogą. Oczekujesz, że będzie dużą częścią tego, co wydarzy się w klubie w przyszłości – mówił.

Obaj podkreślali też, że nie zapominają o kolejnym picku Spurs, którzy będą ponownie wybierać gracza, gdy draft dojdzie do czternastego koszykarza. Kogokolwiek by nie wybrali z tego miejsca, też ma stać się częścią zespołu, przynajmniej na ten moment. – To “głęboki” draft, jest w nim naprawdę dużo talentu. Mamy przed sobą sporo pracy, by to wszystko jakoś ułożyć, ale wedle wczesnych planów, podoba nam się potencjał grupy, jaką możemy tu mieć – mówił Wright.

A podsumowywał to prostym stwierdzeniem – że to świetna noc. Dla drużyny. Organizacji. I całego miasta.

Reklama

Po kogo jednak najpewniej sięgną Spurs?

Dylan faworytem

Rozgrywający albo rzucający obrońca, bo na obu pozycjach sobie radzi. W tym sezonie w NCAA grał w Rutgers i tam imponował jako pierwszoroczniak. Jest zresztą z rocznika Flagga, choć starszy o dziewięć miesięcy. Statystyki mieli podobne – 19,4 do 19,2 w punktach, 4,0 do 4,2 w asystach. Jedynie w zbiórkach to Cooper był wyraźnie lepszy, ale jest też o kilka dobrych centymetrów wyższy. Niemniej, Dylan Harper – bo o nim mowa – po prostu od Flagga nie odstawał.

Przez dużą część sezonu zresztą był jedynym gościem, który sprawiał, że dyskusja o jedynce draftu była żywa. Gdyby nie on, Flagg byłby pewniakiem, a tak – trochę mówiło się też o Harperze. Choć to Cooper był i pozostaje faworytem, wiadomo. Harper ma jednak swoje duże atuty: świetnie jest w stanie wykreować sobie pozycję do rzutu, ma potencjał na bycie prawdziwym zagrożeniem zza łuku, doskonale odnajduje się na parkiecie, a do tego naprawdę dobrze podaje. Wielu ekspertów porównuje go do Cade’a Cunninghama, jedynki draftu z 2021 roku. Na dziś wydaje się, że Dylan – choć trzeba go oszlifować – to prawdziwy diament. Zawodnik, któremu można zaufać, że od pierwszych dni w NBA będzie wartością dodaną do drużyny.

W dodatku to gość, który ma w domu świetne wzorce – jego ojcem jest Ron Harper, były pięciokrotny mistrz NBA, który grał jako… rzucający obrońca. Jego bratem z kolei jest Ron Harper junior, który na razie przygodę z NBA ma szarpaną – nie został wydraftowany, przez chwilę był graczem Raptors, gdzie jednak nie grał dużo i w końcu stamtąd wyleciał, teraz wzięli go Pistons, ale gra dla ich drużyny rozwojowej w G-League – jednak może młodszemu bratu udzielić kilku cennych wskazówek.

Wątpliwości co do draftowania Dylana do Spurs budzi głównie fakt, że trochę… brakuje dla niego miejsca, bo w ekipie są już wspomniany Stephon Castle i De’Aaron Fox. Z drugiej strony trudno oprzeć się dołączeniu do składu tak utalentowanego gościa, który razem z Castle’em tworzyłby duet dwóch świetnych kreatorów gry z dużym potencjałem także w defensywie. To byłby zestaw gwarantujący mocne podstawy dla budowy składu na kolejne lata i pozwalający doskonale obudować Victora Wembanyamę, do którego i Stephon, i Dylan dostarczaliby zapewne sporo piłek. Gdy dorzuci się do tego Foxa, tworzy się zestaw z ogromnym potencjałem.

Choć eksperci sugerują, że Spurs mogą poszukać innego rozwiązania. Więc jeśli nie Dylan, to kto?

Z drugiego szeregu

Sporo w kontekście ekipy z San Antonio mówi się jeszcze o dwóch innych zawodnikach. Pierwszy jest Ace Bailey, wysoki – bo mierzący około 210 centymetrów – koszykarz to zresztą kolega Dylana Harpera z Rutgers. Na papierze to dokładnie taki gość, jakiego w Teksasie potrzebują. Skrzydłowy, który potrafi i rzucać, i kreować sobie miejsce na boisku. Radzi też sobie w tyłach, potrafi bronić. To wszystko pokazywał w NCAA, ale całkowicie brakowało mu tam regularności. Po genialnym meczu potrafił w następnym spotkaniu wyjść na parkiet i zagrać słabe zawody.

Wydaje się też, że brakuje mu nieco i opanowania, i świadomości taktycznej. Często decydował się na rzuty z trudnych, nieprzygotowanych pozycji. Wielu z nich – co naturalne – nie trafiał. Choć więc jego średnia punktowa (17,6 na mecz) wygląda nieźle, to patrząc na liczby oddawanych rzutów (średnio 14,7 na spotkanie) w teorii powinna być wyższa. Bailey to znakomita inwestycja, ale taka, która ostatecznie mimo wszystko może przynieść straty.

Tym bardziej, że – na co zwracają uwagę ci, którzy regularnie oglądają rozgrywki uniwersyteckie – na ten moment brakuje mu nieco masy mięśniowej i musiałby “dopakować”, zanim stałby się zagrożeniem dla rywali w NBA. Choć wiemy, że w San Antonio o to zadbać akurat potrafią – przekonali się już o tym czy to Jeremy Sochan, czy Victor Wembanyama.

Możliwe więc, że Bailey będzie kusić ludzi w gabinetach Ostróg. Bo w Teksasie potrzebują ludzi, którzy potrafią rzucać z dystansu, a i na nadmiar skrzydłowych narzekać z pewnością nie mogą. Bailey może to dać, ale może też okazać się niewypałem. Dylan Harper – mimo że na innej pozycji – jest po prostu znacznie pewniejszą inwestycją.

Oficjeli w San Antonio kusić powinien jeszcze V.J. Edgecombe, jeden z najbardziej atletycznych gości w drafcie. Niezwykle szybki, niezwykle eksplozywny, świetnie czujący się bez piłki, stale przemieszczający się po parkiecie. W rozgrywkach uniwersyteckich w minionym sezonie zaliczał średnio 15 punktów, 5,6 zbiórki i 2,1 przechwytu na mecz. Większość uznaje, że to trzeci najlepszy gość w tegorocznym drafcie, ale niektórzy stawiają go nawet ponad Harperem, również ze względu na to, że wydaje się mieć niesamowicie wysoki potencjał w defensywie. Sugeruje się też, że Edgecombe może pasować lepiej do Spurs ze względu na to, jak radzi sobie, gdy nie ma piłki w rękach.

Z drugiej strony ogólnie wniosek jest podobny – to gość o wielkim potencjale, na którego warto postawić, ale który tak jak i Dylan, zagwarantowałby spory tłok wśród guardów w ekipie z Teksasu.

Trzeba też pamiętać, że Spurs mają 14 pick w tegorocznym drafcie i tam mogą szukać uzupełnień konkretnych pozycji. Dużo mówi się na przykład o tym, że skusić mógłby ich Carter Bryant, skrzydłowy z Arizony, albo Thomas Sorber, center z Georgetown, bo obie te pozycje u Ostróg wymagają wzmocnień. Możliwe więc, że któraś z nich zostanie załatana właśnie tym wyborem, a pickiem numer dwa Spurs pójdą po linii najmniejszego oporu – i postawią na Harpera, który gwarantuje albo jakość w ich ekipie, albo… spory potencjał na wymiany.

A może handel?

To bowiem ostatnia opcja, o której często się mówi. Spurs mają w tym momencie naprawdę duży komfort, gdyby przyszło do negocjacji wymian. Prawdopodobnie już teraz wiele klubów z ligi skontaktowało się z Ostrogami, by zapytać, czego w Teksasie chcieliby w zamian za swój pick. A kto wie, czy w ekipie z San Antonio, poważnie o tym nie myślą. Już teraz mają w niej przecież wielki potencjał i sporo graczy, którzy za 2-3 lata powinni prowadzić Spurs do sukcesów. Jest Wembanyama, jest Castle, w defensywie zawsze mogą liczyć na Sochana, wielu innych graczy w zespole ma poniżej 25 lat.

To drużyna, która i tak ma przed sobą świetlaną przyszłość. Dorzucenie kolejnego – choćby znakomitego – pierwszoroczniaka nie jest wcale konieczne.

Zamiast tego można spróbować powalczyć o wielkie nazwisko, które już teraz stałoby się liderem całej tej ekipy. Wiele mówi się na przykład o tym, że do Teksasu mógłby trafić Giannis Antetokounmpo, podobno nieszczęśliwy w Milwaukee i szukający drogi ucieczki z Bucks. Ale to tylko przykład, zespołów gotowych wytrade’ować swoich liderów jest w lidze więcej, bo sporo ekip szuka teraz okazji na przebudowę zespołu. Spurs tę przebudowę już w dużej mierze wykonali, a znalezienie lidera może kusić ich bardziej, niż dorzucenie kolejnego diamentu, którego trzeba będzie szlifować.

Z drugiej strony jednak – w Teksasie akurat to lubią i potrafią robić. Trudno o lepsze miejsce dla rozwoju młodych graczy – nawet jeśli Gregg Popovich nie będzie już trenerem, bo przecież wciąż pozostanie ważną postacią w klubie – i wszyscy zdają tam sobie sprawę, że może warto sięgnąć po kolejny wielki talent, który w przyszłości mógłby pomóc stworzyć dynastię. No chyba że ktoś złoży im propozycję nie do odrzucenia. Ale czy taką dostaną, tego dowiemy się dopiero z czasem.

Z pewnością jednak w San Antonio nie narzekają teraz na brak opcji. Jedna loteria draftu sprawiła bowiem, że ich sytuacja stała się wprost fantastyczna.

Fot. Newspix

Czytaj więcej o koszykówce na Weszło:

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Niespełniony talent wróci do Ekstraklasy? Miał już trzy poważne kontuzje

Kamil Warzocha
4
Niespełniony talent wróci do Ekstraklasy? Miał już trzy poważne kontuzje
Piłka nożna

Błaszczykowski szczerze o Lewandowskim: “Żal mi go. Powinien być kapitanem”

Kamil Warzocha
15
Błaszczykowski szczerze o Lewandowskim: “Żal mi go. Powinien być kapitanem”

Koszykówka

Komentarze

2 komentarze

Loading...