Reklama

Zmarzlik wygrywa na inaugurację. Początek drogi po kolejny tytuł?

Antoni Figlewicz

Opracowanie:Antoni Figlewicz

03 maja 2025, 21:37 • 3 min czytania 16 komentarzy

Na niemieckiej ziemi, w Landshut, nasz żużlowy as wygrywa pierwsze w tym sezonie zawody z cyklu Grand Prix. Bartosz Zmarzlik zgodnie z planem od mocnego uderzenia rozpoczyna starty w cyklu, który ma go zaprowadzić do szóstego w karierze tytułu mistrzowskiego. I jeśli dalej będzie jeździł jak dziś, to o jego końcowy triumf możemy być spokojni.

Zmarzlik wygrywa na inaugurację. Początek drogi po kolejny tytuł?

To mogłoby być już czwarte mistrzostwo Zmarzlika z rzędu. Coś niebywałego, wyczyn godny tylko tak wielkiego mistrza. Dziś zresztą widzieliśmy przedsmak tego, czego możemy spodziewać się w nowym sezonie – przede wszystkim nowe zasady awansu do finału, które sprawiły, że drugie życie dostał na moment drugi z jadących dziś w Landshut Polaków, Dominik Kubera.

Grand Prix Niemiec. Zmarzlik najlepszy na początku sezonu

Nasza uwaga skupiała się dziś jednak przede wszystkim na Zmarzliku. Skończyło się dobrze, ale początek nie był zbyt obiecujący. Wszystko dlatego, że Polak spóźnił się dziś na… wybór numerów. Miał prawo wybierać jako pierwszy, ale organizatorzy uznali, że skoro przyszedł po czasie, to powinien stanąć na końcu kolejki. I na nic zdały się tłumaczenia Zmarzlika, tej decyzji nie mógł już zmienić. Zostało mu więc ostatnie, niewybrane jeszcze pole startowe numer trzy. Ale nie mogło to nijak wpłynąć na dobrą dyspozycję naszego rodaka.

Wygrał połączone ze sprintem kwalifikacje.

Wygrał cztery z pięciu biegów i awansował do finału bez walki w barażach.

Reklama

Wreszcie wygrał finał, w którym jego najgroźniejszym rywalem miał być Brady Kurtz, drugi z żużlowców jeżdżących dziś w fazie zasadniczej niemal bezbłędnie.

Początek sezonu właściwie idealny – Polak ma chrapkę na kolejny tytuł i wysyła dziś sygnał, że nie przez przypadek jest głównym faworytem do ostatecznego triumfu w całym cyklu. Zresztą jakby miało być inaczej?

Rusza Grand Prix na żużlu, a Zmarzlik jedzie po szósty tytuł. Dogoni legendy? [ZAPOWIEDŹ SEZONU]

Nowe zasady, nowe porządki

W nowej wersji dwóch najlepszych żużlowców fazy zasadniczej Grand Prix kwalifikuje się bezpośrednio do finału. Ośmiu kolejnych walczy o pozostałe dwa miejsca – dzieli się ich na dwa biegi po czterech zawodników, do finału wchodzi tylko zwycięzca każdego z nich. Innymi słowy: będzie trudno. Stąd miejsce w czołowej “2” zawodów będzie bardzo pożądane – pisał na łamach Weszło Sebastian Warzecha, który tłumaczył tym samym nowe zasady awansu do biegu finałowego. Całkiem proste, ale zwyczajnie inne.

I tym razem całkiem dobre dla Polaków. Zmarzlik wszedł do finału z miejsca drugiego, a Dominik Kubera, dziesiąty po fazie zasadniczej, dostał szansę, by jeszcze zaskoczyć w swoim biegu barażowym. Rzutem na taśmę dostał okazję do zawalczenia o udział w biegu wieńczącym zawody, ale w swoim barażu musiał uznać wyższość Daniela Bewleya. Brytyjczyk bez większych problemów wyprzedził trzech rywali, a Polak dojechał dopiero drugi.

W finale mieliśmy jednak Zmarzlika, który rywalizować musiał ze wspomnianymi Bewley’em, Kurtzem oraz Andrzejem Lebiediewem.

Reklama

Co to jednak dla niego? Polski mistrz znowu chce być mistrzem. W decydującym biegu nie miał sobie równych i o kolejne zwycięstwo zawalczy w Warszawie, dokąd Grand Prix zawita już 17 maja. Gdzie wygrywać, jak nie na własnej ziemi? A dwa zwycięstwa z rzędu to już będzie seria…

Czytaj więcej na Weszło:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Komentarze

16 komentarzy

Loading...