Pojawiały się w ostatnich tygodniach sygnały, że defensywa Pogoni Szczecin zaczyna się sypać. Żeby daleko nie szukać przykładów, świadczyły o tym cztery bramki stracone w starciu z Puszczą Niepołomice. No i w finale Pucharu Polski wszystkie słabości formacji obronnej Portowców zostały bezlitośnie obnażone przez rozpędzoną Legię Warszawa. Nie dziwcie się zatem, że w naszych notach bardzo surowo podsumowaliśmy defensorów szczecińskiej ekipy. W meczu tego kalibru, o takiej stawce, po prostu nie wypada walić takich baboli.
No naprawdę brakowało już tylko tego, by Leonardo Koutris po prostu wręczył dziś rywalom Puchar Polski.
Niekwestionowany bohater finału. Morishita rozniósł defensywę Pogoni [NOTY LEGII]
Pogoń Szczecin – Legia Warszawa 3:4. Oceny meczowe Portowców
Valentin Cojocaru – 4
Dopisało mu szczęście w pierwszej połowie, gdy okazało się, że nie zawalił gola, ale “zaledwie” sprokurował rzut karny. Później tę jedenastkę obronił, utrzymując swój zespół w meczu. Jednak dziwnych lub niepewnych zagrań w jego wykonaniu było dzisiaj więcej. Momentami sygnalizował, że doskwiera mu jakiś uraz, potem jednak grał normalnie. Jedno jest pewne – nie był mocnym punktem swojej drużyny.
Linus Wahlqvist – 3
Pogoń w pierwszej połowie zagrała bardzo ostro, na pograniczu brutalności, a Wahlqvist w tym elemencie brylował. Nie zdeprymowało to jednak graczy Legii, którzy z łatwością przedzierali się przez obronne zasieki ekipy ze Szczecina. Sam Wahlqvist został w paru sytuacjach bardzo łatwo ograny, a otrzymana tuż przed przerwą żółta kartka jeszcze mocniej ograniczyła jego możliwości w walce o odbiór piłki.
Danijel Loncar – 4
Tak, strzelił gola. Tak, miał kapitalną interwencję przy uderzeniu Chodyny. Ale ileż on poza tym napsuł w defensywie, jak często gubił ustawienie, łamał linię spalonego, przysypiał w kryciu… Zdecydowanie za dużo tych pomyłek, byśmy mieli mu wystawić choćby wyjściową notę.
Leo Borges – 2
Dało się wyczuć, że wyszedł na boisko totalnie zagotowany, przytłoczony przez stawkę i atmosferę spotkania. A może nie potrafił wyrzucić z głowy poprzedniego finału Pucharu Polski? Trudno zgadnąć, może kiedyś sam o tym opowie, ale jedno jest pewne – tylu indywidualnych błędów, ile narobił dziś Borges, nie wypada popełnić nawet w meczu na poziomie okręgówki. Nawet kiepsko dysponowana Legia wykorzystałaby te babole, a co dopiero Legia będąca w gazie.
Leonardo Koutris – 1
Pierwszy gol dla Legii? Na jego konto. Drugi gol dla Legii? Na jego konto. KO-SZMAR-NY występ w defensywie, bo tych kardynalnych błędów w kryciu lub wyprowadzeniu futbolówki moglibyśmy wymienić znacznie więcej. Nie ratuje go wypracowana bramka na 2:3 – jest głównym winowajcą porażki Portowców. No ludzie kochani, facet we własnym polu karnym podawał piłkę przeciwnikom. Przecież to jest kompromitacja.
Joao Gamboa – 4
Za łatwo ogrywany w środkowej strefie boiska, często spóźniony, ukarany żółtą kartką jeszcze w pierwszej połowie. Na jego usprawiedliwienie mamy chyba tylko to, że często musiał pracować w defensywie za dwóch lub za trzech, bo paru jego bardziej ofensywnie usposobionych partnerów broniło na pół gwizdka.
Fredrik Ulvestad – 4
Gdyby się Szymon Marciniak uparł, to mógł jeszcze w pierwszej połowie wlepić żółtą kartkę za próbę wymuszenia rzutu karnego, a byłby to dla Norwega drugi żółty kartonik w dzisiejszym spotkaniu. Jeden z tych graczy Pogoni, którzy wyszli dziś na boisko przemotywowani i bardziej skupiali się na ostrych wejściach w nogi przeciwników niż na nawiązaniu z nimi – tak po prostu – czysto piłkarskiej rywalizacji.
Rafał Kurzawa – 3
Momentami człapał po murawie, zamiast realnie walczyć o odzyskanie piłki. To znaczy – niby wracał się pod własną szesnastkę, niby tam był, ale na takiej samej zasadzie można by było postawić w okolicach pola karnego Pogoni pachołek. Obrońcy szczecińskiej ekipy nie otrzymali od niego choćby najmniejszego wsparcia, a tylko pozory asekuracji. W ofensywie oczywiście miał trochę do zaproponowania, ale też nie za wiele.
Adrian Przyborek – 4
Kilka niezłych dryblingów, raz wypracował sobie całkiem groźną akcję strzelecką. Na nieszczęście dla siebie i swojej drużyny – grał zrywami. Jedna ciekawa akcja, a potem kilka nieudanych, albo w ogóle okres bez jakichkolwiek prób zaskoczenia defensywy Legii.
Kamil Grosicki – 5
Asystował przy pierwszej bramce dla Portowców, miał jeszcze parę bardzo obiecujących dośrodkowań, ale brakowało jednak z jego strony ognia w akcjach oskrzydlających. Trudno sobie przypomnieć taki moment, w którym Grosicki wziąłby ze sobą tego czy innego obrońcę Legii i przewiózł go skrzydłem, robiąc w ten sposób przewagę. Lider Portowców nie zawiódł, ale też nie zrobił wystarczająco dużo, byśmy mieli wynieść go ponad ocenę wyjściową.
Efthymios Koulouris – 5
“Jego” bramka została ostatecznie zakwalifikowana jako samobój. Generalnie obrońcy Legii nieźle sobie dzisiaj z nim radzili i widać było, że Grek jest tym odrobinę sfrustrowany. Zwłaszcza po pojedynkach z Kapuadim często szukał wzrokiem Szymona Marciniaka w nadziei na jego interwencję.
ZMIENNICY
Marcel Wędrychowski – 5
Całkiem niezła zmiana, choć trzeba brać poprawkę na fakt, że po jego wejściu na murawę Pogoń przeszła już właściwie do frontalnej ofensywy, więc okazji do pokazania się z dobrej strony było relatywnie dużo.
Antoni Klukowski, Patryk Paryzek, Kacper Smoliński
Grali za krótko, by ich ocenić. Rzecz jasna plusik dla Smolińskiego za walkę do końca i gola na otarcie łez.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Efthymios Koulouris. W wielu statystykach odstaje, ale w najważniejszej jest najlepszy
- Najlepszy młody stoper w Polsce. Czy Jan Ziółkowski zrobi karierę?
- Największe okazje w historii Pogoni na wstawienie trofeum do klubowej gabloty
- Wielka stawka nie tylko dla Legii i Pogoni. Jaga czeka na wynik finału PP
fot. NewsPix.pl