Ależ działo się na KSW 105! Mariusz Pudzianowski został rozbity przez Eddiego Halla w walce dwóch byłych mistrzów świata strongman. Artur Szpilka wygrał i to… przez poddanie. A w main evencie niesamowitą wojnę dali Adrian Bartosiński i Andrzej Grzebyk. Możliwe, że za ich sprawą walkę roku federacji poznaliśmy już w kwietniu.
KSW 105. Bartosiński vs Grzebyk czyli… walka roku?
Że Adrian Bartosiński i Andrzej Grzebyk nie pałają do siebie sympatią, wiadomo od dawna. Choć skąd ten konflikt… niekoniecznie wiedzą sami zainteresowani. Mówił nam o tym sam Grzebyk w rozmowie sprzed tygodnia.
– To wszystko wyszło z dupy. Tak to mogę określić. Nawet nie jestem w stanie dużo ci na ten temat powiedzieć. Po prostu wyszły jakieś tematy od osób trzecich, z różnych stron. Do tego byliśmy w jednej grupie menadżerskiej, może było trochę zazdrości z jego strony, że mnie bardziej doceniano, że byłem podwójnym mistrzem [organizacji FEN – przyp. red.]. On też na przykład nie chciał ze mną walki, jego trener zmusił go do tego naszego pierwszego pojedynku.
Tamtą, pierwszą walkę Bartosiński wygrał przez poddanie. Dzisiejsza miała być rewanżem, ale po latach i w zupełnie innych okolicznościach. Bartos jest mistrzem KSW, do niedawna miał zero w rekordzie (przekreślił mu je Mamed Chalidow, ale w pojedynku, który nie toczył się o pas), Grzebyk z kolei zajmował najwyższą pozycję w rankingu kategorii półśredniej. Naturalne było, że trzeba ich skojarzyć. Tym bardziej, że ta ich medialna wojna nakręcała całe widowisko. Pewnym było, że obaj dadzą show.
I dali. Od pierwszej sekundy.
Opisać całą walkę można tak: napierd… Raz jeden, raz drugi trafiali się w głowę. I obaj wydawali się mieć szczęki ze stali. Sami nie wiedzieliśmy, jakim cudem przetrwali pierwszą rundę, a oni zrobili nie tylko to, ale poszli na pełen dystans! To było pięć rund walki. 25 minut bijatyki, przeplatanej zapasami, które inicjował Bartosiński. Prawda jest zresztą taka, że musiał, bo od pierwszych minut walczył z urazem lewej ręki. Jakimś cudem jednak cały czas się trzymał, ba, momentami przeważał, bo Grzebykowi jakby brakowało koncepcji, co z tym fantem zrobić. Ale też czuł siłę ciosów rywala, które kilkukrotnie porządnie nim zachwiały.
Chwiał się zresztą to jeden, to drugi. Bartos kończył zakrwawiony, Grzebyk absolutnie bez sił. Po walce obaj potraktowali się z szacunkiem, zbili piątki, pogadali chwilę. Konflikt najwidoczniej wygasł wraz z ostatnią sekundą walki i pozostało tylko czekać na to, czy usłyszymy “AND STILL…”, czy też “AND NEW…”. Padło na pierwsze. Bartosiński wciąż jest mistrzem, ale Grzebyk nie może narzekać – dał niesamowitą walkę i pokazał po raz kolejny, że nawet bez pasa może być gwiazdą KSW.
Adrian Bartosiński przypomniał wszystkim, dlaczego jest mistrzem KSW! 💪
Słuchamy “Bartosa” po starciu, które z całą pewnością będzie mocnym kandydatem do walki roku! 🥊 pic.twitter.com/8ZwXaGTUNg
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 26, 2025
Znokautowany Pudzian, świetny Szpilka
Zaskakująco wcześnie w karcie walk umieszczono starcie Mariusza Pudzianowskiego. Pudzian mierzył się w nim z Eddiem Hallem, czyli innym byłym mistrzem świata. Spodziewaliśmy się grzmotów, ale… nie tak szybko! Hall już w pierwszych sekundach trafił Polaka, potem jeszcze zdążył rzucić nim na matę, jakby wrzucał siatkę z zakupami do bagażnika, a na koniec dołożył jeszcze kilka mocnych ciosów w parterze i wymusił przerwanie walki.
“Młodość wygrała!” ~ Mariusz Pudzianowski na gorąco po walce z Eddiem Hallem na gali XTB KSW 105 w Gliwicach! 👀
📺 Gala XTB KSW 105 trwa w serwisie CANAL+: https://t.co/IKpadG6SyF pic.twitter.com/LKJfh21zYU
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 26, 2025
Szybko skończyła się też walka Artura Szpilki. Były bokser w swojej poprzedniej walce w kilkanaście sekund od Arkadiusza Wrzoska i szukał rehabilitacji. Znalazł ją w pełni. Choć znów został trafiony i padł na matę, to poradził sobie w sposób zaskakujący – w parterze. Erroll Zimmerman też, oczywiście, doświadczony w MMA przesadnie nie jest – stoczył dwie walki, w tym jedną w KSW. I tę właśnie wygrał, rozbijając Tomasza Sararę. Ale w parterze okazał się do pokonania i Szpilka to wykorzystał, zakładając znakomity trójkąt rękami.
Co jeszcze warto wspomnieć? Przede wszystkim że Artur Szczepaniak błyskawicznie pokonał Igora Michaliszyna, a debiutująca w klatce KSW Laura Grzyb na punkty pokonała Gabrielę Hristeę. Poza tym obejrzeliśmy kilka mniej ciekawych starć. Ale te trzy najważniejsze i najbardziej wyczekiwane wystarczyły, by cała gala była po prostu niesamowitym widowiskiem.
Fot. Newspix