Wszyscy pamiętamy takie mecze Manchesteru City z Realem Madryt, w których pelerynę bohatera zakładał najpierw bramkarz Królewskich, a potem ten, kto na przekór wszystkiemu pogrążał drużynę Pepa Guardioli w najmniej oczekiwanym momencie. W końcu jednak los użył karty reverse, jakbyśmy grali nie w futbol, lecz w Uno. Real nacierał, odbijał się od ściany, gospodarzom zaś wpadało wszystko. I co? I nic, bo Real, jak zwykle, wstał po liczeniu i znokautował rywala w ostatniej rundzie.
Momentami oglądaliśmy najlepszą wersję drużyny Carlo Ancelottiego, bez dwóch zdań. Agresywny pressing, znakomite podania za linię obrony, wpędzenie rywala w poczucie niemocy i braku kontroli. W kwadrans trybuny w Manchesterze milkły kilkukrotnie. Pierw nerwowo zerkano na sędziego asystenta, który uratował Edersona, wznosząc w górę chorągiewkę. Gdyby nie to, Vinicius wywalczyłby rzut karny po tym, jak rodak zdezelował go, gdy Vini uciekł wszystkim po doskonałym zagraniu Fede Valverde.
Następnie do piłki zagranej na wolne pole dopadł Kylian Mbappe, ale nie przechytrzył bramkarza City. W końcu seria wypieszczonych, szybkich, krótkich podań, doprowadziła do wyśmienitej szansy Ferlanda Mendy’ego, który jakimś cudem ustrzelił Nathana Ake. Gdyby ktoś w tamtym momencie powiedział, że Real będzie musiał odwracać wynik na Etihad Stadium, zostałby obdarowany spojrzeniem pogardy, pytającym niemo, czy wszystko z nim w porządku.
Czternaście strzałów Erlinga Haalanda i pierwszy gol z Realem Madryt
Erling Haaland zaserwował jednak Haaland’s finest. Choć lista atutów Norwega jest długaśna, pierwszy kontakt, a konkretniej — strzał z pierwszej piłki — to rzecz, którą doszlifował do perfekcji. Gdy Josko Gvardiol zapędził się już nie tyle do ataku, ile konkretnie w pole karne, w przestrzeń dedykowaną najlepszym dziewiątkom (w tym celu przebiegł aż 93 metry!), tylko po to, żeby wspomóc kolegę własną piersią i przy jej pomocy opanować oraz wystawić zagraną górą piłkę, Haalandowi zostało jedynie przymierzyć i celebrować bramkę.
𝐇𝐀𝐋𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐍𝐃! 🔥 Kapitalne wykończenie norweskiego napastnika! 🔝 Manchester City obejmuje prowadzenie w starciu z Realem Madryt! 🤯
📺 Mecz trwa w CANAL+ EXTRA 1 i w serwisie CANAL+: https://t.co/OFoz9m2OwN pic.twitter.com/vYO7pU7GMt
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 11, 2025
Bramkę wyjątkową, dodajmy, bo napastnik City dotychczas miał na koncie dokładnie tyle goli wbitych Realowi, ile Paweł Buzała. Z tą różnicą, że w przeciwieństwie do Buzały miał ku temu sporo okazji. Konkretniej trzynaście, WyScout wycenia je na 3,17 xG, wylicza trzy naprawdę znakomite szanse, które Haaland zmarnował w czterech poprzednich konfrontacjach z Realem.
Tego wieczora byłby bohaterem, bo na listę strzelców wpisał się nie raz, lecz dwukrotnie. W drugim przypadku temat okazał się znacznie prostszy — wystarczyło zachować zimą krew oraz precyzję przy strzale z „wapna”. Robotę zrobił Phil Foden, faulowany na szesnastym metrze, na granicy pola karnego. Niemniej Haaland sprawy nie pokpił, drugi raz zapewnił gospodarzom prowadzenie. Banda Guardioli ponownie jednak tę przewagę zaprzepaściła.
Kylian Mbappe z najbrzydszymi nożycami w historii futbolu
Real przeżywał sinusoidę nastrojów, oferował zmienne twarze. Z drużyny zmierzającej ku perfekcji potrafił przekształcić się w senną, przybitą ekipę, która na długie minuty kompletnie oddała pole The Citizens. Można było radować się wymierzonymi wślizgami Raula Asencio, lecz była to przecież oznaka tego, że ataki gospodarzy przybierają na sile, podczas gdy Królewscy nie mają wiele do zaoferowania w kontrze.

Hiszpanie ponownie poczuli krew dopiero przed przerwą, gdy poprzeczkę zdążył już obić Manuel Akanji. Dokładnie to samo, choć w innych okolicznościach, powtórzył Fede Valverde. Ze sprytnych asyst kolegów nie potrafił skorzystać Mbappe, który nie miał prawa grymasić zwłaszcza w drugiej sytuacji — Rodrygo zamarkował strzał, przytomnie wyłożył mu piłkę, a on po prostu chybił, przestrzelił. Brazylijczyk powinien lekko wściec się na kolegę, który raz jeszcze okradł go z asysty na starcie drugiej części spotkania.
I pewnie by to zrobił, gdyby nie koślawy, lecz skuteczny strzał, na który Kylian zdobył się po godzinie gry. Dani Ceballos podrzucił piłkę nad głowami obrońców, Mbappe złożył się w dziwaczny sposób i trafił futbolówkę piszczelem. Przypomniały się gole Nędzy, przed oczami stanął Filippo Inzaghi wpychający piłkę do siatki na setki kuriozalnych sposób, ale cóż, wpadło, był remis i Real znów rzucił się na City.
𝐊𝐘𝐋𝐈𝐀𝐍 𝐌𝐁𝐀𝐏𝐏𝐄! ✂️ Francuz nie trafił czysto w piłkę, ale i tak zdobył bramkę! 💥 I to ciasteczko od Daniego Ceballosa… 🍪
📺 Mecz Manchesteru City z Realem Madryt trwa w CANAL+ EXTRA 1 i w serwisie CANAL+: https://t.co/OFoz9m2OwN pic.twitter.com/HCbJgUrdn7
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 11, 2025
Gdyby tylko Valverde lepiej pocelował, gdyby mógł w swoim stylu huknąć z zamkniętymi oczami sprzed pola karnego, zamiast użerać się z próbą zmieszczenia piłki przy dalszym słupku po strzale z ostrego kąta…
Real Madryt zawsze wygrywa
Nie zmieścił, więc City w końcu odzyskało prowadzenie. Tylko po to, żeby znów przekonać się o tym, ile znaczy Real Madryt Time, ostatnie minuty meczu.
Najpierw był szok. Ederson fatalnie wybił piłkę, Real złapał Anglików na ich połowie, rozrzuconych w lekkim nieładzie. Brazylijczyk zdołał jeszcze zbić przed siebie strzał Viniciusa, ale właśnie — przed siebie. Mateo Kovacić dał kiepściutką zmianę i jeszcze pogorszył swoją notę, gdy pozwolił, żeby zza pleców wyskoczył mu Brahim Diaz, który wbił bezpańską piłkę do siatki.
Potem była już tylko bezradność. Vinicius agresywnie poszedł na piłkę, uprzedził Rico Lewisa i choć lobując Edersona nie umieściłby piłki w siatce, w sukurs poszedł mu Bellingham, który dołożył na ostatnich metrach, wysunął się przed obrońcę i po prostu wturlał ją do siatki.
𝐍𝐈𝐄𝐒𝐀𝐌𝐎𝐖𝐈𝐓𝐘 𝐑𝐄𝐀𝐋 𝐌𝐀𝐃𝐑𝐘𝐓! 👑🤯 Królewscy znowu to zrobili! Real odwrócił w samej końcówce losy meczu z Manchesterem City i wygrał 3 do 2! 💫👏 Zobaczcie dwa kluczowe gole! 💪 pic.twitter.com/3w2Csd6coV
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 11, 2025
Real Madryt był nieskuteczny. Według wyliczeń Opty żaden inny rywal City nie oddał na Etihad Stadium tylu strzałów (20) w erze Pepa Guardioli. Ale Real Madryt jest nieśmiertelny. Nie zostaje nic, tylko zacierać ręce na drugą odsłonę najwspanialszej obecnie rywalizacji klubowej na świecie.
Manchester City — Real Madryt 2:3 (1:0)
- 1:0 – Erling Haaland 19′
- 1:1 – Kylian Mbappe 60′
- 2:1 – Erling Haaland 80′ (rzut karny)
- 2:2 – Brahim Diaz 86′
- 2:3 – Jude Bellingham 90+3′
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW NA WESZŁO:
- Trela: Sprawy wewnętrzne. Pamiętne krajowe rywalizacje w Lidze Mistrzów
- Paryski walec przejechał przez Bretanię, ale święta i tak nie zepsuł
- Klątwa europejskich pucharów. Pocałunek śmierci naprawdę istnieje
fot. Newspix