Reklama

Burza po zwycięskim golu dla Manchesteru United. „To było pół metra!”

Paweł Marszałkowski

Opracowanie:Paweł Marszałkowski

08 lutego 2025, 15:02 • 2 min czytania 3 komentarze

W piątkowy wieczór Manchester United awansował do kolejnej rundy FA Cup. Czerwone Diabły pokonały Leicester City 2:1, a zwycięski gol padł w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Do siatki trafił Harry Maguire, który podczas dośrodkowania znajdował się na pozycji spalonej. Sędziowie przysnęli, VAR-u nie było, więc gol został uznany. A teraz w Anglii trwa burza.

Burza po zwycięskim golu dla Manchesteru United. „To było pół metra!”

Po pierwszej połowie na prowadzeniu byli goście prowadzeni przez Ruuda van Nistelrooya. Podopieczni Rubena Amorima wzięli się do roboty dopiero po przerwie i ostatecznie wyszarpali zwycięstwo.

Problem w tym, że zwycięstwo to wyszarpali niezasłużenie. Podczas gdy Bruno Fernandes dośrodkowywał, wielu zawodników Manchesteru United znajdowało się na pozycji spalonej. Wśród nich Harry Maguire, który chwilę później skierował piłkę do siatki.

Reklama

Podczas meczu nie było systemu VAR. Podobnie zresztą jak we wszystkich spotkaniach tej fazy FA Cup. W Anglii VAR wkracza do gry dopiero od piątej rundy pucharowych rozgrywek ze względu na – jak tłumaczy federacja – ograniczenia infrastrukturalne i kosztowe.

– Nie przegraliśmy w „Fergie time”, tylko w „offside time”. To było pół metra! – oburzał się Ruud van Nistelrooy w rozmowie z dziennikarzami.

Ciekawi jesteśmy, co na miejscu Holendra stwierdziłby Gian Piero Gasperini, który kilka dni temu ostro krytykował VAR.

Ten system nie uczynił futbolu lepszym, wręcz przeciwnie, zrujnował go – ogłosił trener Atalanty w wywiadzie z Sport Mediaset. – VAR całkowicie odmienił tę grę. Ludzie, którzy są w futbolu od wielu lat, już go nie rozpoznają. Panuje ogromne zamieszanie w kwestii kontaktów i zagrań ręką. Tak, VAR pomaga w niektórych oczywistych sytuacjach, ale zbyt wiele incydentów podważa samą esencję gry, zmieniając jej ducha, dynamikę i rozwój – dodał Gasperini.

Reklama

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

3 komentarze

Loading...