Bardzo wygodną – dla siebie – zagrywkę zastosował Karol Klimczak w rozmowie z Dawidem Dobraszem (Meczyki), mianowicie powiedział, że Lechowi zarzuca się brak chęci do wygrywania trofeów, a to nieprawda i “taką teorię można wyrzucić do kosza”. No i jest to wygodne, bo Klimczak tak naprawdę nie odpowiada na prawdziwe wątpliwości fanów – otóż ci przecież wierzą, że rządzący Lechem chcą wygrywać, ale jednocześnie nie wierzą, że Kolejorz robi wszystko, by tak się działo.
Gdyby rządzący w Poznaniu nie chcieli być mistrzami Polski, byliby po prostu głupi, a głupi nie są. Można im zarzucać wiele rzeczy, ale nie głupotę. Zresztą już ta ucieczka Klimczaka pokazuje, że jest inteligentny, bo odpowiada na zarzut, który właściwie nie pada, natomiast tak mu łatwiej wybrnąć z opresji trudnych pytań.
Jak to nie chcemy mistrzostw, pewnie, że chcemy!
Tyle że chcieć to jedno, a robić wszystko, żeby tak się stało – to drugie. Na przykład Ferdek Kiepski bardzo chciał być milionerem, ale nie robił dostatecznie dużo, by faktycznie mieć środki na żłopanie Mocnego Fulla bez końca. No i Lech bardzo chce być mistrzem co roku, ale też brakuje mu wiele w działaniach, by regularnie fetować.
Lech jest wręcz tak nieprzekonujący w tych działaniach, że kibice skrajnie rzadko mają okazję do radości – trzy mistrzostwa przez piętnaście lat to wynik niezwykle marny jak na możliwości klubu. Legia mogła wygrywać seryjnie, a Lech nie? Pewnie, że mógł, ale właśnie…
Ten cholerny minimalizm.
On może się objawiać tym, że wystarczy nam trzecie miejsce, ale może też tym, że pragniemy pierwszej lokaty, jednocześnie uznając – to co mamy, powinno do tego wystarczyć.
No i wszyscy wiemy, że minimalizm Lechowi można zarzucać wielokrotnie:
- bo czym było ponowne zatrudnienie Rumaka? Minimalizmem
- czym było tak długie trzymanie go lata temu, kiedy nie dowoził w Europie, Pucharze Polski, a w kraju seryjnie przegrywał z Legią? Minimalizmem
- czym było okienko transferowe po mistrzostwie z 2015 roku, kiedy ściągnięto – wciąż nie do uwierzenia – Gajosa, Thomallę, Tetteha, Robaka i Dudkę? Minimalizmem
- czym było odpuszczenie lekką ręką Kownackiego? Minimalizmem
- czym było nawet letnie okno z 2024 roku, kiedy świetny trener dostał Loncara, Hoffmanna albo Fiabemę? Minimalizmem
- czym są słowa Rutkowskiego, że Fiabema przerósł jego oczekiwania? Minimalizmem, bo czego się spodziewał Rutkowski, faceta bez nogi?
- czym było zwlekanie z zatrudnieniem Frederiksena? Minimalizmem
Przykłady można mnożyć, bo taki jest Lech – rzadko daje poczucie swoim kibicom, że zrobiono wszystko, by sięgnąć po tytuł. My wcale nie mówimy o pójściu po bandzie, wydaniu kilkunastu milionów w jedno okno, nie. Tu jest mowa o sytuacji, w której na końcu sezonu kibice (przynajmniej ci rozsądni) mogliby powiedzieć: kurde, przegraliśmy, ale tamci po prostu byli lepsi, więcej się nie dało zrobić.
A czy kibic Lecha naprawdę ma być zmuszany do wiary, że Jagiellonii rok temu nie dało się prześcignąć? Skoro prawie zrobił to Śląsk, to tym bardziej Lech mógł walczyć. Natomiast nie walczył, bo zarząd uznał, że Rumak da radę.
I znów: Klimczak, Rutkowski i Rząsa chcieli mistrzostwa, ale jednocześnie uznali, że Rumak wystarczy. Nawet transferów mu nie porobiono, po prostu jakimś cudem miał to ogarnąć, mimo że nie ogarnął nigdy wcześniej.
A wszystko przez minimalizm.
Niech więc Klimczak nie mami kibiców takimi zdaniami, bo kibice też nie są głupi, by łapać się na takie proste sztuczki. Chyba że Klimczak uznaje fanów klubu za durniów, wierzy, że ci wszystko kupią.
Ale cóż, to jak z tymi tytułami. Na wierze się kończy.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Dlaczego Piątkowski trafił do Kasimpasy? “Nie chcieliśmy czekać na Serie A i Championship”
- Upadek Rashforda. Miał być następcą CR7, skończył w hierarchii za trenerem bramkarzy
- Piękni czterdziestoletni. Jak CR7 i LeBron przesuwają granice wieku w sporcie
Fot. FotoPyk