O rany, ależ Jagiellonia Białystok była dzisiaj cholernie słaba. Rzadko się zdarza, by mistrzowie Polski prezentowali się aż tak marnie po obu stronach boiska, ale w dzisiejszym starciu ze Stalą Mielec podopiecznym Adriana Siemieńca nie wychodziło po prostu nic. Ani w ofensywie, ani w tyłach. Właściwie goście ograniczali się do wiary w to, że Afimico Pululu przejedzie się po oponentach niczym jednoosobowa armia i w pojedynkę wyszarpie dla zespołu przynajmniej punkt. Natomiast ekipa Janusza Niedźwiedzia ma powody do dumy. Stal świetnie się zaprezentowała przed przerwą, umiejętnie się broniła po zmianie stron, no i w efekcie zgarnęła w pełni zasłużone trzy punkty, wygrywając 2:1.
Słabiutka Jagiellonia
Kiedy Jagiellonia wyszła na prowadzenie w 14. minucie spotkania, gospodarze mogli być tym faktem – łagodnie mówiąc – sfrustrowani, bo, powiedzmy wprost, podarowali mistrzom Polski tę bramkę w prezencie. Senger fatalnie zagrał piłkę do tylu, Esselink przegrał fizyczne starcie z Pululu i nagle zrobiło się 1:0 dla gości. Z niczego, bo białostoczanie kompletnie na tego gola nie zasługiwali. Jako się rzekło, niewiele im się na boisku udawało. Czy to w ataku pozycyjnym, czy to w szybkich kontrach po przechwycie. Nawet pressing Jagi nie robił wrażenia, choć w paru sytuacjach defensorzy Stali trochę spanikowali pod naciskiem oponentów.
No ale liczy się przecież to, co w sieci. Podopieczni Adriana Siemieńca nic nie grali, lecz to oni otworzyli wynik i Stal znalazła się na musiku. Inna sprawa, czy tę bramkę w ogóle należało uznać. Pululu zdemolował Esselinka w imponujący sposób, fakt, ale też nie wyglądał w tej akcji na zainteresowanego piłką.
Po prostu wparował prosto w rywala jak czołg. I to raczej nie na zasadzie “bark w bark”.
𝐀𝐅𝐈𝐌𝐈𝐂𝐎 𝐏𝐔𝐋𝐔𝐋𝐔 𝐍𝐈𝐂𝐙𝐘𝐌 𝐇𝐔𝐋𝐊! 🏋️ Pokaz siły napastnika @Jagiellonia1920, który najpierw powalił obrońcę, a potem pewnie pokonał bramkarza Stali! 🔥
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3, CANAL+ SPORT 5 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/shy9lQIu5t
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 7, 2025
Parę chwil później doszło zresztą do powtórki i defensor Stali raz jeszcze wylądował na glebie po starciu ze snajperem Jagi. Ale to by w zasadzie było na tyle, jeśli chodzi o pozytywne momenty gości przed przerwą. Tymczasem mielczanie, trzeba im to oddać, w miarę szybko otrząsnęli się po utracie gola na własne życzenie i zaczęli intensywnie szukać wyrównującego trafienia. A że linia obrony Jagiellonii przeciekała dziś ze wszystkich stron, to i poszukiwania nie trwały długo. Już w 22. minucie do siatki trafił Dadok po świetnym, mięciutkim dograniu od Szkurina. A niedługo potem gospodarze prowadzili, gdy rzut karny na gola zamienił Wlazło. W tym przypadku obyło się bez kontrowersji, rzut karny z całą pewnością się należał po zagraniu ręką w wykonaniu fatalnie dysponowanego Stojinovicia.
Bezzębni mistrzowie Polski
Ten ostatni był ewidentnie najsłabszym punktem w jedenastce Jagi, ale to nie oznacza, że tylko on zasłużył na mocniejszą krytykę. Fatalne błędy popełniał też Sacek, gubił się Skrzypczak, plątał Moutinho. Gdyby Stal schodziła na przerwę z trzema bramkami na koncie, to przyjezdni nie mieliby prawa do narzekania. Skuteczności brakowało jednak Szkurinowi, który albo źle uderzał, albo niepotrzebnie wikłał się w dryblingi, szukając dodatkowego podania.
Zmarnowane okazje nie zemściły się jednak dziś na mielczanach. Mimo że po przerwie Stal zauważalnie zwolniła grę, nastawiając się na obronę jednobramkowej zaliczki, to jedyną wyróżniającą się postacią w ofensywie Jagiellonii pozostał Pululu. A nawet on mógł chwilami irytować, aż za bardzo rozochocony pobłażliwością sędziego. Jeśli jednak goście stwarzali jakiekolwiek zagrożenie pod bramką Stali, to wyłącznie za jego sprawą. Imaz, Hansen, Diaby-Fadiga czy Czurlinow nie wykreowali w dzisiejszym spotkaniu dosłownie nic. Jeśli wyróżnili się czymkolwiek, to tylko partaczeniem sytuacji w pocie czoła wypracowanych przez Pululu.
Jagiellonia była po prostu bezzębna. Powolna, jak gdyby ospała, wyprana z kreatywności w ofensywie i rozklekotana w tyłach.
Stal tę nędzną dyspozycję białostoczan bardzo umiejętnie wykorzystała.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Dlaczego Piątkowski trafił do Kasimpasy? “Nie chcieliśmy czekać na Serie A i Championship”
- Upadek Rashforda. Miał być następcą CR7, skończył w hierarchii za trenerem bramkarzy
- Piękni czterdziestoletni. Jak CR7 i LeBron przesuwają granice wieku w sporcie
fot. NewsPix.pl