Mariusz Stępiński najwyraźniej cierpi za słowa prawdy. Gdyby kłamał, że Armia Czerwona wyzwalała Warszawę w 1945 roku (a jeszcze pewnie wynalazła parę szczepionek i internet, czego to ci chłopcy nie dokonali), dalej miałby miejsce w pierwszej jedenastce Omonii. Natomiast kłamać nie chciał i został odsunięty od składu.
Stępiński przed meczem z Legią zagrał w osiemnastu spotkaniach Omonii i strzelił dziesięć goli. Jest najlepszym snajperem zespołu.
Stępiński po meczu z Legią siedzi na ławce w dwóch spotkaniach ligowych oraz jednym w europejskich pucharach. Nie dostaje od trenera ani minuty.
Jeśli ktoś chce wierzyć, że decydują względy sportowe, niech wierzy, ale równie dobrze może też wierzyć w wróżkę zębuszkę. Albo w Armię Czerwoną wyzwalającą Warszawę. To oczywiste, że Stępiński został ukarany za uczciwość i przyzwoitość.
Stępiński ukarany za przyzwoitość
Przypomnijmy, że po skandalicznej oprawie kibiców Omonii piłkarz stwierdził: – Taki transparent nie powinien zostać wywieszony. Ludzie, którzy to zrobili, nie są – moim zdaniem – do końca świadomi historii, nie wiedzą, jak było naprawdę. Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu, mając dwóch Polaków w zespole. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówić. To nie jest coś normalnego. (Goal.pl)
Fani klubu odpowiedzieli: – Ujmiemy to tak dosadnie, jak to tylko możliwe. Panie Stępiński, proszę nie uczyć kibiców Omonii historii. Gra i rywalizuje pan w drużynie, która reprezentuje pewne ideały i wartości. Bez względu na pochodzenie i wyznanie należy się panu szacunek. Podobnie jak wszystkim zagranicznym zawodnikom, którzy noszą koniczynkę na piersi. Zastanawiamy się, od kogo otrzymał pan pozwolenie na takie wypowiedzi. Wzywamy władze Omonii do zajęcia się tą sprawą.
No i sam klub głosem rzecznika przekazał: – Uznajemy jego prawo do wyrażania swoich poglądów – zwłaszcza w kwestii, która dotyczy jego kraju – chociaż nie otrzymał on niezbędnej zgody drużyny na udzielenie wywiadu. Z przykrością jednak zauważamy, że kilka jego odniesień do całości wywiadu, a nie tylko do kontrowersyjnej kwestii, było niefortunnych. Nie chcemy publicznie wchodzić w szczegóły dotyczące tego, gdzie się zgadzamy, a gdzie nie. To sprawa, którą zajmiemy się wewnętrznie.
Zatem Stępiński bardzo grzecznie wskazał, że kibice klubu nie są orłami z historii, ci się spłakali i poskarżyli klubowi, a ten pod presją fanów ukarał – podkreślmy – najlepszego strzelca. Powinno być zupełnie inaczej: mianowicie kibice powinni uznać swoje nieuctwo, klub nie reagować (albo przekazać parę książek), zaś Stępiński grać dalej. No, ale wiadomo: nie Omonia pierwsza, nie ostatnia pod butem trybun.
Kibice Omonii bredzą
Kibice Omonii piszą o jakichś wartościach i ideałach, ale jedyną wartość szmaty z tamtego meczu nabrałyby, gdyby przerobić ja na papier toaletowy.
Z kolei piłkarz nie powinien żałować swoich słów, bo chętnych na jego usługi nie będzie brakować – to solidny piłkarz, który znajdzie sobie sensowny klub. To, że potrafił zawalczyć o prawdę, powinno być dla niego powodem do dumy. Kontrakt jest, potem go nie ma, a twarz ma się jedną.
Zobaczymy, jak to się potoczy: trener nic nie zrobi, bo jest nim obecnie typowy strażak, a jak takiemu się rozkaże wstawić do składu kierowcę autobusu, to wstawi kierowcę autobusu. Jeśli więc władze klubu obliczyły karę na trzy mecze, to będą trzy, jak cztery, to będą cztery, a jak więcej – zapewne będzie trzeba zmienić klub.
I tego chyba Mariuszowi życzymy. Trudno przecież przewidzieć jakie lekcje historii durnie z trybun mają w zanadrzu – może to Polska napadła na Niemcy w 1939 roku, może Stalin był równym gościem, może dinozaury kierowały czołgami na Moskwę.
Pewnie lepiej tego nie sprawdzać, a jeśli już, to z perspektywy telewizora na Cartoon Network. No bo tam lecą bajki.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?
- Dwa polskie kluby mogą zagrać w eliminacjach Ligi Mistrzów!
- Trela: Model Siemieńca. Posiadanie piłki jest niedoceniane
- Aston Villa Mlada Boleslav. Ślad pozostał do dziś [REPORTAŻ]
- Co mają Chicago Fire i magazyn Forbesa do meczu Legii w LKE?
Fot. Newspix