Reklama

Śmieszek, który zmienia się w bufona. Co się dzieje z Lando Norrisem? [KOMENTARZ]

Błażej Gołębiewski

Autor:Błażej Gołębiewski

04 listopada 2024, 21:08 • 6 min czytania 6 komentarzy

„To nie talent, a szczęście” – tak Lando Norris po Grand Prix Brazylii skomentował zwycięstwo Maxa Verstappena. Kierowca McLarena wywołał tym niemałe oburzenie, kolejny raz stając się obiektem negatywnych komentarzy. To zresztą nie pierwsza sytuacja, kiedy Brytyjczyk spotyka się z krytyką ze strony fanów. Wcześniej dużo mówiło się choćby o jego zachowaniu na Węgrzech, gdzie przez długi czas nie chciał oddać miejsca w wyścigu swojemu koledze z zespołu, Oscarowi Piastriemu. Czy z wesołego chłopaka dobrze bawiącego się w bolidzie Lando faktycznie zmienia się w aroganckiego choleryka?

Śmieszek, który zmienia się w bufona. Co się dzieje z Lando Norrisem? [KOMENTARZ]

Od śmiesznych filmików po kąśliwe komentarze

Kiedy Lando Norris zaczynał swój mariaż z Formułą 1, stając się etatowym kierowcą McLarena, szybko przyklejono do niego łatkę śmieszka. Zabawnego, robiącego sobie żarty z kolegami z zespołu chłopaka, który jednocześnie dysponuje sporym talentem. Ponadprzeciętne umiejętności potwierdzał przecież w F2, na koniec sezonu 2018 zajmując w klasyfikacji generalnej kierowców drugie miejsce. 

Ale nagrywanie dowcipnych filmików z Carlosem Sainzem czy błyskotliwe odpowiedzi w wywiadach dawno zeszły już na dalszy plan. Im dalej w las, a przede wszystkim, jeśli chodzi o aktualny sezon Formuły 1, tym częściej o Brytyjczyku mówi się jako o bufonie, który w wielu sytuacjach zachowuje się przynajmniej słabo. Tak było choćby w tegorocznym Grand Prix Węgier, gdzie zespół musiał żałośnie prosić Norrisa, by ten przepuścił Oscara Piastriego i dał mu wygrać w wyścigu. 

Lando stękał, ociągał się, narzekał, rzucał kąśliwe uwagi przez radio, ale ostatecznie oddał pozycję Australijczykowi. I już wtedy widać było, że między oboma kierowcami z pomarańczowych bolidów raczej nie zawiąże się wieloletnia przyjaźń poza torem. Sam Norris stracił w oczach kibiców, zwłaszcza że później był też bardzo oszczędny w gestach, jeśli chodzi o świętowanie zwycięstwa Piastriego i dubletu McLarena. 

Reklama

Tym razem Lando ponownie zaszedł za skórę kibicom Formuły 1, a szczególnie fanom Maxa Verstappena. Po zwycięstwie Holendra w GP Brazylii brytyjski kierowca wypalił, że ta wygrana to „nie talent, a szczęście”. Złośliwy komentarz był wynikiem ogromnej frustracji – wszak to przecież Norris startował z pierwszego pola, podczas gdy Max przed wyścigiem ustawił się na odległym, siedemnastym miejscu. Tymczasem na mecie to Verstappen był pierwszy, a Lando musiał zadowolić się szóstą pozycją. 

No dobra, ale Max też lubi być arogancki, ba, bywa w swoich wypowiedziach (a czasem manewrach na torze) chamski i bezkompromisowy. Pokazał to zresztą również po ostatniej rywalizacji na Interlagos, udzielając prowokującej wypowiedzi dla mediów tuż po wyścigu w São Paulo. – Doceniam, że tu jesteście, ale nie widzę żadnych brytyjskich dziennikarzy. Pojechali już na lotnisko, czy nie wiedzą, gdzie jest konferencja? – drwił Verstappen. 

Gdzie tkwi więc różnica? Podczas gdy Norris wygrywał do tej pory w wyścigach F1 trzykrotnie, Holender dokładnie tyle samo razy zostawał mistrzem świata. Przy takim porównaniu osiągnięć obu kierowców, deprecjonowanie talentu Maxa przez Lando staje się absolutnie kuriozalne. I to jeszcze przy występie Verstappena, który śmiało można zaliczyć do jednego z najlepszych w historii Formuły 1.

Introwertyk, choleryk i krytykant

Patrząc na Lando Norrisa, można odnieść słuszne wrażenie, że to introwertyk. Człowiek, którego czasem trudno zrozumieć i który mimo wszystko woli spędzać czas samotnie lub w gronie najbliższych mu osób. Sam zresztą powiedział w czasie pandemii, że lockdown to dla niego żaden problem, a wręcz komfortowa sytuacja. Tymczasem teraz znalazł się w świetle reflektorów, bo w kontekście problemów Verstappena i całego Red Bulla stał się największym kandydatem do pokrzyżowania planów Holendra w zdobyciu czwartego mistrzostwa Formuły 1. W końcu w drugiej części sezonu to reprezentujący McLarena Brytyjczyk dysponuje najlepszym bolidem w stawce.

I Lando momentami tej dodatkowej presji ewidentnie nie potrafi udźwignąć. Częściej skierowana na niego uwaga mediów czy realizatora podczas weekendów wyścigowych zdecydowanie mu nie pomaga. Sprawia natomiast, że obserwujemy nierzadko choleryczne i kapryśne reakcje Norrisa. To też przyczyniło się do obniżenia jego notowań u fanów Formuły 1. Czy jednak słusznie? 

Być może Lando wyraźny pierwiastek arogancji miał w sobie już od dawna, ale po prostu było znacznie mniej okazji, by go zauważyć. Bo przecież we wcześniejszych sezonach nie bił się o mistrzostwo, a jedynie zależało mu na dobrym rezultacie w każdym Grand Prix. To poza tym wciąż młody chłopak, który niedługo skończy 25 lat. Ostatnie 5 z nich spędził w bolidzie Formuły 1, co musiało dać mu sporo pewności siebie. 

Reklama

I to tę asertywność widać również w wypowiedziach Brytyjczyka. Jasne, trzeba przyznać, że czasem w nerwach idzie o krok za daleko. A może i nawet o pięć kroków. Ale to także świadczy o tym, jak wiele znaczy Formuła 1 dla Lando, który nadal nabiera doświadczenia nie tylko w sporcie, ale i w życiu. To wszystko nie do końca usprawiedliwia jednak często niezbyt zrozumiałe zachowania Norrisa.

Lando Norris

Co na pewno jest jego problemem, to skupianie się na innych kierowcach, w tym ich błędach, zamiast na własnych poczynaniach na torze. Choć oczywiście Brytyjczyk zauważa, co zrobił źle w poszczególnych wyścigach, rzadko chce te kwestie omawiać bardzo szczegółowo. Niektórych kibiców razi ponadto fakt, że jego ojciec, Adam Norris, jest multimilionerem. Ale wyniki Lando i jego droga do F1 nie wyglądały przecież tak, jak miało to miejsce choćby w przypadku Lance’a Strolla. 

Brytyjczyk według wielu najbardziej zmienił się po debiutanckim zwycięstwie w Miami. Wtedy triumfował nad Verstappenem, który po wyścigu cieszył się z tego, że pierwsze miejsce na podium zajął właśnie Norris. – Jestem bardzo szczęśliwy z jego wygranej. I jeśli ktoś będzie musiał mnie pokonać, niech to będzie właśnie Lando. W pełni na to zasłużył i myślę, że to nie jest jego ostatni triumf – mówił wówczas Holender, przyjmując skrajnie odmienną narrację do tej, którą na gorąco zaprezentował kierowca McLarena po ostatnim wyścigu. 

I to właśnie brak chłodnej głowy jest sporym problemem u Norrisa. Przeszkodziło mu to w GP Brazylii, najprawdopodobniej pozbawiając też możliwości sięgnięcia po mistrzostwo w tym sezonie. Trudne warunki na Interlagos były też sprawdzianem umiejętności dla kierowców i zarazem pokazem ze strony aktualnego mistrza, a przy okazji weryfikacją pretendenta. Bo Lando w deszczu nie poradził sobie najlepiej, dojeżdżając do mety na szóstym miejscu. Zresztą nie pierwszy raz w karierze pokazał, że jego umiejętności jazdy na mokrej nawierzchni pozostawiają wiele do życzenia.

Można oczywiście mówić o czerwonych flagach, ryzyku i farcie Red Bulla, ale prawda jest taka, że Verstappen zaprezentował się w São Paulo świetnie, pokazując jednocześnie Brytyjczykowi miejsce w szeregu. A najlepiej świadczą o tym słowa samego Lando, bo odmawianie talentu Maxowi po takim wyścigu jest niczym więcej, jak pustą zazdrością wynikającą z frustracji i niemocy. I nie są to z pewnością cechy, które pozwolą Norrisowi zostać legendą Formuły 1. A już na pewno nie zaskarbią mu ponownej sympatii wśród fanów.

BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI

Fot. Newspix

Czytaj więcej o Formule 1:

Uwielbia boks, choć ostatni raz na poważnie bił się w podstawówce (i wygrał!). Pisanie o inseminacji krów i maszynach CNC zamienił na dziennikarstwo, co było jego marzeniem od czasów studenckich. Kiedyś notorycznie wyżywał się na gokartach, ale w samochodzie przestrzega przepisów, będąc nudziarzem za kierownicą. Zachował jednak miłość do sportów motorowych, a największą słabość ma do ich królowej – Formuły 1. Kocha też Real Madryt, mimo że pierwszą koszulką piłkarską, którą przywdział w życiu, był trykot Borussii Dortmund z Matthiasem Sammerem na plecach.

Rozwiń

Najnowsze

Formuła 1

Komentarze

6 komentarzy

Loading...