Reklama

Najlepsi z najlepszych. Dlaczego warto obejrzeć UFC 308?

Błażej Gołębiewski

Autor:Błażej Gołębiewski

26 października 2024, 13:12 • 10 min czytania 0 komentarzy

Sobotni wieczór dla fanów MMA zapowiada się naprawdę pasjonująco. Zadbało o to UFC, organizując w Abu Zabi niesamowicie mocno obsadzoną galę o numerze 308. Zobaczymy w niej wszystko, co tylko mógł sobie wymarzyć kibic mieszanych sztuk walki. Ale co konkretnie sprawia, że warto dzisiaj postawić na wydarzenie spod szyldu słynnej federacji Dany White’a?

Najlepsi z najlepszych. Dlaczego warto obejrzeć UFC 308?

UFC 308. Dlaczego jest tak atrakcyjne?

Bo zobaczymy walkę o pas mistrzowski 

Głównym daniem na UFC 308 będzie pojedynek o mistrzostwo wagi piórkowej. Ilia Topuria przystąpi do pierwszej obrony tytułu zdobytego w lutym tego roku, kiedy to w efektownym stylu pokonał Alexandra Volkanovskiego. Prawy hak nokautujący Australijczyka przyniósł nowemu czempionowi nie tylko pas, ale i dodatkową nagrodę za występ wieczoru. 

Topuria w main evencie UFC 308 zmierzy się z byłym mistrzem kategorii piórkowej, Maxem Hollowayem. Amerykanin z hawajskimi korzeniami chce podtrzymać zwycięską passę – obecnie ma na koncie trzy wygrane z rzędu, w tym dwie po widowiskowych zakończeniach. Ostatnią walkę stoczył z Justinem Gaethje w wadze lekkiej. I było to starcie iście legendarne. 

Dwaj wielcy wojownicy spotkali się w pojedynku o pas mistrzowski BMF, czyli „Baddest Motherfucker”. Zdobył go Holloway, który w piątej rundzie wszedł z Gaethje w niesamowitą wymianę, ciężko nokautując go w… ostatniej sekundzie pojedynku. Filmowe zakończenie emocjonującej walki sprawiło, że były czempion kategorii piórkowej zapisał się w historii UFC, jednocześnie dostając szansę na ponowne zdobycie pasa w niższej wadze.

Reklama

Mimo zachwytów nad Hollowayem i Gaethje, ich starcie nie przypadło do gustu Topurii. – Szczerze mówiąc, w ogóle nie podobała mi się ta walka. Nokaut był czymś niesamowitym dla fanów, ale jako zawodowiec, kiedy patrzę na wszystkie ruchy przed tym ciosem, to wyglądało to według mnie jak zwykła bójka w barze. Obaj po prostu lali się ze sobą. Nie podobało mi się to, nie widziałem żadnego ruchu głowy, żadnej techniki w tym wszystkim, niczego szczególnego – mówił Gruzin w wywiadzie dla UFC. 

Nie zmienia to jednak faktu, że Topuria stanie przed bardzo trudnym zadaniem, choć to on będzie faworytem w starciu wieczoru na gali w Abu Zabi. Niepokonany dotychczas w MMA wojownik trafił już na 5. miejsce w rankingu P4P słynnej amerykańskiej federacji. Jest niesamowicie mobilny i szybki, ale bije najczęściej z dość niskiej pozycji, co z kolei może okazać się wodą na młyn dla Hollowaya – wszak Amerykanin udowodnił już nie raz, że dysponuje piekielnie silnym ciosem. 

Jeśli pokonałby on Gruzina w sobotni wieczór, wróciłby po kilku latach na tron w wadze piórkowej. W tej kategorii zdobył pas mistrzowski w 2017 roku, a po trzech udanych obronach tytuł odebrał mu Alexander Volkanovski, którego później zastopował właśnie Topuria. Main event gali UFC 308 zapowiada się więc bardzo widowiskowo i choćby tylko dla niego warto włączyć transmisję z Abu Zabi. Ale smakowitych kąsków w rozpisce jest znacznie więcej. 

Bo walczy Polak 

Waga lekka to dywizja, która w UFC obsadzona jest niesamowicie mocno. Do tej pory emocje w tej kategorii zapewniał nam Mateusz Gamrot, ale w sobotni wieczór zawalczy jego imiennik – Mateusz Rębecki. O Polaku pisaliśmy przy okazji jego poprzedniego starcia, czyli pojedynku z Carlosem Diego Ferreirą. Weteran, który miał być dobrym nazwiskiem otwierającym drogę Rębeckiemu do dalszych sukcesów w amerykańskiej federacji, okazał się przeszkodą nie do przejścia. 

I to nie tak, że Mateusz przegrał po wyrównanej walce, pokazując się z dobrej strony, że zabrakło niewiele, by zwyciężyć z Brazylijczykiem. Nie tym razem – Ferreira zwyczajnie zdemolował bowiem „Rebeastie”, masakrując go i jednocześnie wytrącając z rąk wszelkie argumenty. Z pewnością była to bolesna nauczka dla polskiego zawodnika, która jednocześnie obniżyła jego notowania w organizacji Dany White’a. 

Reklama

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Mateusz Rębecki (@rebeasti)


Na gali UFC 308 Rębecki zmierzy się z Myktybekiem Orolbaiem. Kirgiz przystąpi do pojedynku z bilansem 13-1-1, z czego dla amerykańskiej organizacji stoczył dotychczas jedynie dwa starcia. Oba wygrał, prezentując się jako dobry zapaśnik. Dostrzegł to zresztą sam „Rebeastie”, podsumowując swojego najbliższego przeciwnika w programie Koloseum: 

Jest duży, wywiera presję, co także będzie mi leżało. Wykonuje push-kicki, ale też nie jest osobą wszechstronnie kopiącą. Spycha dobrze do siatki. To prawda, że zadaje ładne proste ciosy, ale to też jest schematyczne, więc w każdej jego zalecie można wyciągnąć jakąś wadę. Słabo walczy z pleców. Jego stójka w mojej opinii również nie jest jakaś fenomenalna. Tutaj szukałbym jakiejś luki, skrócił dystans. Spotyka się dwóch zapaśników i tak naprawdę będziemy szukać swoich najsłabszych stron – analizował w programie Polsatu Sport Mateusz Rębecki. 

Obaj zawodnicy udowadniali we wcześniejszych walkach, że trudno jest ich pokonać przed czasem. Tym razem może być podobnie i wielu ekspertów przewiduje rozstrzygnięcie starcia na pełnym dystansie. I choć „Rebeastie” nie będzie w zestawieniu z Orolbaiem faworytem, to na pewno ma wystarczająco dużo argumentów, by sprawdzić małą niespodziankę i pokonać Kirgiza. A to z kolei będzie dla niego kluczowe, jeśli chce na dłużej zagościć w federacji zarządzanej przez Danę White’a. 

Bo były mistrz zmierzy się z niepokonanym 

Chamzat Czimajew to nazwisko wzbudzające sporo emocji – i to nie tylko w Polsce. Czeczen przebojem wdarł się do UFC, choć było blisko, a nie oglądalibyśmy go już w ogóle w MMA. W 2021 roku ogłosił on bowiem, że kończy karierę, czego powodem miały być powikłania po przebyciu COVID-19. Czimajew wrócił, a wiele głosów mówiło wówczas, że namówił go do tego sam Ramzan Kadyrow. 

Związki zawodnika UFC z przywódcą Czeczenii są zresztą silne i – z oczywistych przyczyn – bardzo kontrowersyjne. Chamzat wielokrotnie pojawiał się u boku Kadyrowa, prywatnie zostając przez niego hojnie obdarowywanym. Pisał o tym na łamach Weszło Damian Smyk: Czimajew jest dziś ulubioną zabawką Kadyrowa. Regularnie odwiedza go w Groznym, robią sobie zdjęcia, walczą w pokazowych sparingach (Czimajew oczywiście pozwala dyktatorowi wygrać), trenuje z jego synami. Przed jedną z walk w UFC wrzucił zdjęcie Kadyrowa na swojego Instagrama z dopiskiem „niech bóg ma w opiece naszego wielkiego wodza! 

CZYTAJ TEŻ: UFC A SPRAWA ROSYJSKA, CZYLI BRUDNE ZWIĄZKI GWIAZD MMA Z KADYROWEM I PUTINEM 

Odkładając jednak sprawy pozasportowe na bok, nie można nie docenić umiejętności Chamzata Czimajewa. Nie doznał on jeszcze bowiem porażki w swojej zawodowej karierze (legitymuje się bilansem 13-0), a w większości walk prezentował się lepiej niż dobrze. Tym razem w co-main evencie gali UFC 308 zmierzy się z Robertem Whittakerem – weteranem amerykańskiej organizacji, który był w 2017 roku mistrzem wagi średniej. Tytuł stracił jednak dość szybko na rzecz Israela Adesanyi i nie dał rady go odzyskać w ich rewanżowym pojedynku. 

Czy doświadczony Australijczyk ma argumenty, by zastopować żądnego zwycięstw Chamzata Czimajewa? Będzie mu z pewnością niesamowicie trudno wygrać, choć oczywiście z racji umiejętności i doświadczenia nie należy Whittakera skreślać. Zwyciężył w swoich ostatnich dwóch starciach, ale tak naprawdę cały czas miarą jego możliwości wydaje się przegrany pojedynek z Dricusem du Plessisem. 

Wojownik z RPA nie miał problemów, by obalać z klinczu Australijczyka, co też potrafi świetnie robić właśnie Czimajew. Wątpliwości wzbudza ponadto mentalność Whittakera, który w krytycznych sytuacjach ma spore trudności z zachowaniem chłodnej głowy. Chamzat to z kolei pewny siebie w każdym momencie zawodnik, idący jak taran po wygraną – niezależnie od tego, jak renomowany rywal stoi przed nim w klatce. Ale jeżeli Whittakerowi uda się przetrwać pierwszą rundę, pojedynek może potoczyć się różnie, dlatego warto i na tym starciu zawiesić w sobotni wieczór oko. 

Bo karta główna jest mocna 

Gdyby w karcie walk UFC 308 do trzech wymienionych wyżej walk dołączono zestawienia mało znanych zawodników, nikt nie miałby raczej prawa narzekać. Gala i tak byłaby wystarczająco atrakcyjna i stała na wysokim poziomie sportowym. Ale Dana White zdecydował, że tym razem pójdzie na całość i zebrał prawdziwą armię świetnych wojowników, którzy w sobotni wieczór zmierzą się ze sobą w Abu Zabi. 

W karcie głównej zobaczymy bowiem również starcie Lerone’a Murphy’ego z Danem Ige. Brytyjczyk, który dwukrotnie otarł się o śmierć, a jego historię przedstawialiśmy już na Weszło, nie zaznał jeszcze w UFC porażki. Z rekordem 14-0-1 będzie faworytem w pojedynku z doświadczonym Amerykaninem. Ige co prawda udowadniał kilkukrotnie, że ma z czego uderzyć i potrafi też przyjąć wiele ciosów, ale Murphy również wykazywał podobne cechy w swoich poprzednich walkach. Do tego jest piekielnie szybki i wszechstronny, co z pewnością sprawi wiele kłopotów rywalowi. 

CZYTAJ TEŻ: DWUKROTNIE OSZUKAŁ ŚMIERĆ, DZIŚ WALCZY W UFC. WYJĄTKOWA HISTORIA LERONE’A MURPHY’EGO 

Ale to wciąż nie wszystko, co czeka kibiców spragnionych MMA na najwyższym światowym poziomie. Karta główna to jeszcze zestawienie dobrze znanego polskim kibicom Magomeda Ankalajewa z Aleksandarem Rakiciem. Pierwszy z wymienionych w grudniu 2022 roku zmierzył się z Janem Błachowiczem. Stawką pojedynku był wówczas zwakowany przez Glovera Teixeirę mistrzowski pas wagi półciężkiej, który… nie przypadł żadnemu z zawodników. 

Starcie trwało pełen dystans, a niejednogłośną decyzją sędziów zdecydowano o remisie. Błachowicz na gorąco wskazywał swojego przeciwnika jako wyraźnego zwycięzcę i apelował, by to on otrzymał tytuł. Z kolei Ankalajew kompletnie nie poradził sobie z werdyktem, przeklinając wybory arbitrów i grożąc odejściem z amerykańskiej organizacji. Tak się jednak ostatecznie nie stało, czego efektem jest jego sobotnia walka z Rakiciem.

Austriak będzie musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, by pokonać faworyzowanego Ankalajewa. Dagestańczyk jest na papierze mocniejszy w każdej płaszczyźnie i może postarać się o efektowne zakończenie przed czasem. Tym samym również i tę propozycję z karty głównej warto śledzić z zapartym tchem od samego początku. 

Fani MMA powinni ponadto ostrzyć zęby na pojedynek Szary Magomiedowa z Armenem Petrosyanem. Kolejny Dagestańczyk w rozpisce UFC 308 i kolejny polski akcent – ostatnią walką „Jednookiego Pirata” było bowiem starcie z Michałem Oleksiejczukiem nieco ponad dwa miesiące temu. Polak tamtą walkę przegrał przez jednogłośną decyzję, a Magomiedow mógł dopisać do swojego bilansu czternaste już zwycięstwo w zawodowej karierze. 

I wydaje się, że sobotni wieczór musiałby przybrać bardzo nieoczekiwany obrót, by to ręka Petrosyana powędrowała do góry. Ale nie należy Ormianinowi z góry odbierać szans na wygraną, choć zapewne z wojownikiem z Machaczkały czeka go niełatwa przeprawa. Samo starcie zapowiada się natomiast bardzo interesująco. 

Bo gala odbędzie się w Abu Zabi 

Miłośnicy MMA, którzy kochają oglądać walki na najwyższym poziomie, czyli te pojawiające się w rozpisce UFC, muszą przeważnie zarywać noce, by móc śledzić na żywo interesujące ich pojedynki. Gale federacji Dany White’a odbywają się bowiem najczęściej z oczywistych względów w Stanach Zjednoczonych, a godziny rozpoczęcia walk wieczoru przypadają nierzadko na wczesny niedzielny poranek. Tym razem jednak tak nie będzie. 

Wyjątkowa karta wymaga wyjątkowej oprawy. Z tego względu włodarze UFC postanowili kolejny raz zaufać Zjednoczonym Emiratom Arabskim i to właśnie na ich terenie zorganizowana została gala o numerze 308. A że różnica czasowa między Warszawą a Abu Zabi to tylko dwie godziny, oznacza to, że polscy kibice nie będą musieli czekać na kolejne starcia, ratując się kawą czy napojami energetycznymi. Początek całego wydarzenia zaplanowano na 16:00 naszego czasu. O 18:00 ma rozpocząć się zestawienie z karty wstępnej, a od 20:00 – główne pojedynki. Tylko fani zarówno MMA jak i piłki nożnej mogą poczuć się zawiedzeni tym faktem. Od godziny 21:00 będą musieli bowiem wybierać, czy skupić uwagę na pierwszorzędnym mordobiciu, czy jednak emocjonować się El Clasico.

Mateusz Rębecki. Fot. Newspix

I jeśli jesteście naprawdę spragnieni widowiskowych walk, polecamy włączyć transmisję już od pierwszej minuty. Pasjonująco zapowiada się bowiem również rywalizacja przed najważniejszymi starciami wieczoru. Oprócz Mateusza Rębeckiego bijącego się z Myktybekiem Orolbaiem zobaczymy siedem innych pojedynków w karcie wstępnej. I na papierze wyglądają one bardzo ciekawie – takie nazwiska jak Ibo Aslan, Raffael Cerqueira, Rafael dos Anjos czy walczący niegdyś na KSW Abus Magomiedow, to gwarancja interesującego widowiska w oktagonie.

Mamy więc niesamowicie wysoki poziom rywalizacji, ogromne emocje, występ Polaka, walkę o tytuł i przystępną godzinę gali. I z tych względów warto już od samego początku śledzić UFC 308, bo emocji w klatce na pewno nie zabraknie.

BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI 

Fot. Newspix.pl

Czytaj więcej o UFC:

Uwielbia boks, choć ostatni raz na poważnie bił się w podstawówce (i wygrał!). Pisanie o inseminacji krów i maszynach CNC zamienił na dziennikarstwo, co było jego marzeniem od czasów studenckich. Kiedyś notorycznie wyżywał się na gokartach, ale w samochodzie przestrzega przepisów, będąc nudziarzem za kierownicą. Zachował jednak miłość do sportów motorowych, a największą słabość ma do ich królowej – Formuły 1. Kocha też Real Madryt, mimo że pierwszą koszulką piłkarską, którą przywdział w życiu, był trykot Borussii Dortmund z Matthiasem Sammerem na plecach.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Właściciele Manchesteru United poprosili City o podwózkę, ale muszą szukać dalej

Paweł Marszałkowski
3
Właściciele Manchesteru United poprosili City o podwózkę, ale muszą szukać dalej

MMA

Hiszpania

Giganci, którzy zachwycili w swym pierwszym „Klasyku”. Kylian Mbappe pójdzie w ich ślady?

Michał Kołkowski
2
Giganci, którzy zachwycili w swym pierwszym „Klasyku”. Kylian Mbappe pójdzie w ich ślady?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...