Reklama

Magda Linette zdemolowana przez nastolatkę z Rosji

Szymon Szczepanik

Opracowanie:Szymon Szczepanik

02 października 2024, 11:31 • 3 min czytania 7 komentarzy

Po zwycięstwie z Jasmine Paolini – piątą rakietą świata – Magda Linette dawała nadzieje na to, że turniej WTA 1000 w Pekinie to mogą być jej zawody. Dziś w czwartej rundzie tej rywalizacji Polka spotkała się z Mirrą Andriejewą. Niestety, rywalka od początku spotkania nie pozostawiła Linette żadnych złudzeń i pokonała naszą rodaczkę 6:1 i 6:3 w setach.

Magda Linette zdemolowana przez nastolatkę z Rosji

Wprawdzie Rosjanka ma dopiero 17 lat, ale znacznie bardziej doświadczona Polka nie mogła jej lekceważyć. Andriejewa gra przełomowy sezon w swojej karierze. W Pekinie nastolatka mogła zaliczyć już szósty w tym roku ćwierćfinał w tourze. Tenisistka z Rosji, która potrafiła dojść między innymi do półfinału Rolanda Garrosa, obecnie zajmuje 22. miejsce w rankingu WTA. Polkę czekało więc dziś niełatwe zadanie. Można było jednak liczyć na to, że Linette powalczy z rywalką, którą pokonała 2:0 w setach podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu.

Jednak w Pekinie w pierwszym secie Polka została wręcz zmasakrowana przez wyżej notowaną tenisistkę. Owszem, może w trzech gemach otwierających spotkanie Linette nie prezentowała się tak źle, jak wskazywałby na to wynik. Ale co z tego, skoro każdy z nich ostatecznie na swoją korzyść rozstrzygała Andriejewa? Później zaś Rosjanka grała fenomenalnie, zaliczając między innymi świetną serię dziesięciu kolejnych punktów zdobytych z rzędu.

Efekt? Po 25 minutach na tablicy wyników Polka przegrywała 0:5. Wprawdzie w szóstym gemie zdołała wreszcie przełamać rywalkę, ale nie było wątpliwości, że tę partię należy spisać na straty. Mirra już w kolejnym gemie zamknęła pierwszego seta wynikiem 6:1.

Linette musiała wziąć się do pracy i jak najszybciej zapomnieć o tragicznej pierwszej partii. Nie podpalać się, tylko cierpliwie budować akcje, zmieniając przy tym rytm. I wydawało się, że Magdzie uda się wprowadzić taki scenariusz w życie. Już w pierwszym gemie doprowadziła do przełamania Andriejewej. W drugim, przy własnym podaniu wygrywała 30:0. Byłby to pierwszy gem, który Linette wygrałaby serwując w tym spotkaniu. Tak się jednak nie stało, bo jej oponentka ponownie zdołała zmusić Magdę do kilku kluczowych błędów, a przy tym popisała się świetnym zagraniem w linię boiska.

Reklama

Reprezentantce Polski nie można było odmówić ambicji. Próbowała grać długie wymiany, zagrywać piłki po prostej, po skosie, szukała skrótów. Ale dziś niczym nie potrafiła zaskoczyć swojej przeciwniczki. Z kolei Andriejewa z trudnej piłki potrafiła zagrać idealny backhand wzdłuż linii – jak w piątym gemie. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby po takiej akcji w przypływie złości Magda rzuciła rakietkę i zeszła z kortu. Ona jednak wciąż walczyła i tego samego gema zdołała wygrać. Pomimo niekorzystnego wyniku, chociażby za taką postawę trzeba Polce oddać szacunek.

Słowa krytyki należą się jednak Linette za jej grę przy własnym podaniu. Wyobraźcie sobie, że 32-latka wygrała w tym spotkaniu tylko jednego gema, kiedy serwowała! Niezależnie od tego, jakiej klasy zawodniczka stałaby po drugiej stronie siatki, taka statystyka jest skandaliczna. Trudno zatem dziwić się, że Polka w dzisiejszym spotkaniu mogła tylko pomarzyć o zwycięstwie.

Na osłodę pozostaje Magdzie fakt, że w tym roku w Pekinie zaliczyła cenny skalp w postaci ogrania 2:0 Jasmine Paolini w poprzedniej rundzie. Jednak z dzisiejszego spotkania Linette będzie miała wraz z trenerem Markiem Gellardem mnóstwo materiału do analizy. I będzie powinna to być bardzo krytyczna analiza.

Magda Linette – Mirra Andriejewa 0:2 (1:6, 3:6)

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie:

Reklama

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Anglia

Mecz do jednej bramki. Liverpool pokazał Manchesterowi City miejsce w szeregu

Michał Kołkowski
6
Mecz do jednej bramki. Liverpool pokazał Manchesterowi City miejsce w szeregu

Komentarze

7 komentarzy

Loading...