Reklama

Kłopoty Górnika. Dziś trzecia porażka z rzędu i to w naprawdę marnym stylu

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

13 września 2024, 20:01 • 3 min czytania 19 komentarzy

Nieciekawy czas Górnika Zabrze – trzy porażki z rzędu, w tym dwie z beniaminkami. Wiadomo, że ten klub ma masę problemów organizacyjnych, ale ekipa Urbana długo była ponad tym, na boisku prezentując się zdecydowanie lepiej niż rządzący w gabinetach. Niestety ostatnie chwile na murawie są równie nijakie co te poza nią.

Kłopoty Górnika. Dziś trzecia porażka z rzędu i to w naprawdę marnym stylu

Motor przecież wygrał dziś z gośćmi zasłużenie, a ci strasznie się męczyli. Jakby przyjechali do Lublina niewyspani, głodni, z bolącą głową i przeziębieni. Mało co im wychodziło: Urban uczył, uczył i nauczył swoich piłkarzy jak uprawiać ten sport, ale dzisiaj o tych lekcjach oni chyba zapomnieli. Wyglądali jak zbieranina, która spotkała się pierwszy raz z zadaniem ogrania tych drugich.

Ale ci drudzy jakby mieli więcej czasu na przygotowania…

Słusznie mówił komentujący Tomasz Wieszczycki, że akcje Górnika są szarpane, mało tam przygotowania, więcej przypadku. Spójrzcie choćby nawet na poprzedni przegrany mecz zabrzan, konkretnie z Lechią – było w łeb, ale przy pierwszym golu pięknie gdańszczan rozklepali.

Tu? Zapomnijcie. Albo za wolno, albo nie w tempo, albo w prawo, jak trzeba było w lewo, albo w lewo, jak trzeba było prawo.

Reklama

Brkić się nudził – w drugiej połowie złapał proste uderzenie (to progres względem jego parady przy strzale Kapustki), w pierwszej niby sam na sam miał z nim Podolski, ale właśnie “niby”, bo kopnął, właściwie smyrnął tę piłkę, jakby naciskało na niego pół tuzina obrońców.

Pamiętamy i doceniamy zabrzan z zeszłego sezonu, ale za to punktów – nawet w tej lidze – się nie rozdaje. W połowie września mają ich ledwie osiem. Nikły to dorobek, z marną przewagą nad strefą spadkową.

Natomiast nie takie rzeczy Urban ogarniał, więc póki co trudno bić na alarm. Za dużo ten trener zrobił, by spokojnie nie czekać, co wymyśli w związku z tą nieciekawą historią.

A dla Motoru – brawa. Nie było widać, że jest beniaminkiem, raczej prezentował się jak drużyna, która Ekstraklasę zna na wylot i od 1. do 90. minuty wie, co chce w tym spotkaniu zrobić. Gospodarze mieli przewagę nad Górnikiem, ale nie wpadało. Raz słupek, raz świetnie bronił Szromnik.

Ale co się odwlecze… Po zmianie stron widzieliśmy szybką kombinację przed polem karnym, a potem idealne, mierzone uderzenie Simona. O, “szybka kombinacja”. Coś, na co Górnik nie było dzisiaj kompletnie stać.

Potem zabrzanie próbowali wrócić do tego meczu, ale prędzej powinni podziękować Scaletowi, że nie trafiał, niż żałować, że nie dali rady.

Reklama

Nie dali, bo byli słabi. A Motor był solidny i to wystarczyło.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

 

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

19 komentarzy

Loading...