Reklama

Czy Mbappe, Wembanyama i N’Gapeth zachwycą w Paryżu? Sporty zespołowe nadzieją gospodarzy

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

30 kwietnia 2024, 09:29 • 9 min czytania 2 komentarze

Sprawiający sensację siatkarze. Potwierdzający swoją dominację szczypiorniści. Przegrywający tylko z największymi faworytami koszykarze. A do tego krążki rugbistek, koszykarek oraz piłkarek ręcznych. Podczas igrzysk w Tokio Francja stała sportami drużynowymi. Czy w Paryżu będzie podobnie?

Czy Mbappe, Wembanyama i N’Gapeth zachwycą w Paryżu? Sporty zespołowe nadzieją gospodarzy

To dwudziesty czwarty artykuł z realizowanego we współpracy z ORLEN S.A. cyklu „Droga do Paryża”, opowiadającego o igrzyskach olimpijskich, który ukazuje się na naszym portalu.

***

Na dobrą sprawę nie wymieniliśmy wszystkich zespołowych sukcesów Francuzów, bo ci w Tokio okazali się też najlepsi w drużynowej rywalizacji w judo – tu jednak mowa o starciach na zasadzie sumowania punktów danych jednostek, a nie wspólnej walki na boisku. Stąd postanowiliśmy skupić się na innych dyscyplinach.

Jak przedstawiają się zatem szanse Francuzów w trakcie organizowanych przez nich igrzysk w siatkówce, koszykówce, piłce nożnej czy piłce ręcznej?

Reklama

Czy oni znowu to zrobią?

Brazylia, Stany Zjednoczone, Rosja, może Włochy. O tych drużynach przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio przede wszystkim myśleli kibice polskiej siatkówki, rozpatrujący największe zagrożenia dla ekipy Vitala Heynena. Kiedy okazało się, że w “przeklętym” ćwierćfinale polska reprezentacja nie zmierzy się z żadną z nich, a Francją (której czasem w ogóle nie typowano do wyjścia z grupy), pojawiło się poczucie ulgi.

Trójkolorowi byli wówczas czwartą drużyną Europy oraz siódmą świata (patrząc na poprzednie turnieje). Z jednej strony mieli w składzie fenomenalnego Earvina N’gapetha, ale z drugiej paru zawodników, wokół których krążyły znaki zapytania – wskazując przede wszystkim na Jeana Patry’ego, który dopiero budował swoją pozycję w włoskiej lidze siatkówki i nie był wówczas uważany za czołowego atakującego świata.

CZYTAJ POZOSTAŁE TEKSTY Z CYKLU “DROGA DO PARYŻA”

Na dobrą sprawę ekipa Laurenta Tillie nawet nie rozpoczęła dobrze zmagań grupowych. Na start dostała łomot od Stanów Zjednoczonych (bardzo szybka porażka w trzech setach), potem poległa też z Argentyną oraz Brazylią. Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazywały, że kiedy nadejdą ćwierćfinały, Francja pożegna się z turniejem.

Stało się jednak inaczej – to Polska zakończyła wówczas swoją przygodę na igrzyskach. Mówimy o pamiętnej porażce, która odbiła się na psychice naszych reprezentantów. – To moment, do którego nie lubię wracać, ale pamiętam, że po powrocie z Japonii przez tydzień czułem się, jakbym był chory. Praktycznie nie wychodziłem z łóżka. Bolał mnie brzuch. Podnosiłem się, coś jadłem i znowu się kładłem. Nie mogłem funkcjonować. Czułem wielki żal, wciąż wielki stres i ogromne poczucie winy oraz smutku – opowiadał nam niedawno Olek Śliwka.

Reklama

Ćwierćfinał Polski z Francją w Tokio pod pewnymi względami był nietypowy. Bo z jednej strony obserwowaliśmy kapitalne zawody Wiflredo Leona oraz Bartosza Kurka, a więc notabane naszych liderów. Natomiast z drugiej: polscy siatkarze seryjnie psuli zagrywki, a bardzo słabe zawody rozegrał Kuba Kochanowski, który przecież nigdy nie uchodził za siatkarza niewytrzymującego presji.

Niespodziewane zwycięstwo Francuzów było dla nas szokiem, a dla nich dodatkowym kopem. Bo w kolejnych spotkaniach poszli za ciosem. Pewnie ograli Argentynę, a w finale pokonali po tie-breaku Rosjan. Pytanie teraz brzmi: czy w Paryżu Trójkolorowi znowu będą mogli znaleźć się na szczycie?

Ostatnie wyniki na to nie wskazują. Francuzi w 2022 roku zakończyli udział w MŚ na 1/4, a w 2023 roku zaprezentowali się przeciętnie zarówno w Lidze Narodów (ósme miejsce), jak i na mistrzostwach Europy (półfinał). Bardzo też możliwe, że w Paryżu zagrają bez atakującego Stephena Boyera, który ma za sobą świetny sezon w Asseco Resovii Rzeszów, ale doznał dość poważnej kontuzji (choć otrzymał powołanie na Ligę Narodów).

Na igrzyskach rozgrywanych w swoim kraju Trójkolorowi znowu będą zatem atakować “z drugiego szeregu”. Ale lekceważyć na pewno ich nie można, zarówno pamiętając Tokio, jak i mając w głowie talent graczy takich jak Earvin N’Gapeth, Trevor Clevenot czy Jenia Grebennikov.

Wielkie wzmocnienie i tak wielkiej drużyny

Jeszcze kilkanaście lat Francja na koszykarskiej mapie świata była tą drużyną, która ma wielki potencjał i rozczarowujące wyniki. Mimo posiadania w składzie Tony’ego Parkera, a więc gwiazdy NBA (a także Borisa Diawa czy Ronny’ego Turiafa), zajęła dopiero 13. miejsce na mistrzostwach świata w 2010 roku, nie grała na igrzyskach ani w Atenach, ani w Pekinie, a w trakcie Eurobasketu regularnie ustępowała pola Hiszpanom czy Rosjanom.

Ta zła passa skończyła się w 2011 roku, kiedy Francja wywalczyła srebrny medal mistrzostw Europy. Od tamtego czasu ekipa, w której rolę liderów po Parkerze i Diawie w końcu przejęli Rudy Gobert oraz Nicolas Batum, regularnie finiszowała na podium wielkich imprez.

Nie inaczej było w trakcie igrzysk w Tokio. Francuzi na starcie olimpijskiego turnieju… pokonali Amerykanów. W fazie pucharowej ograli natomiast Włochy oraz Słowenię Luki Doncicia i przed olimpijskim finałem byli jedyną niepokonaną drużyną w stawce. Ostatecznie jednak nie zdołali sprawić kolejnej niespodzianki – w walce o złoto przegrali z głodną rewanżu drużyną USA.

W Paryżu, jak zapowiada Gobert, ma być jednak inaczej. – Jesteśmy na etapie, w którym liczy się złoto albo nic. Mam dużo srebrnych oraz brązowych medali. A nie mam żadnego złotego, więc to jest mój cel – mówił, cytowany przez Olympics.com.

Wielki plan Francuzów zakładał, że w Paryżu do ich ekipy dołączy Joel Embiid – najlepszy gracz fazy zasadniczej NBA w sezonie 2022/2023. Ostatecznie jednak urodzony w Kamerunie koszykarz wybrał grę dla USA. Mimo tego, że jak ujawniło RMC Sport – w 2022 roku, przed odebraniem obywatelstwa Francji, wystosował nawet list do Emmanuela Macrona, w którym podkreślał, że chce bronić barw Trójkolorowych.

Ta sytuacja nie zmienia jednak faktu, że Francja – w porównaniu do poprzednich IO – i tak zostanie wzmocniona. Na paryskich igrzyskach do Goberta i spółki dojdzie bowiem Victor Wembanyama, jeden z największych talentów w historii koszykówki. Z nim w składzie Francuzi będą mieli potencjał na dokonanie w stolicy swojego kraju wielkich rzeczy. Czy jednak zdołają pokonać napakowany gwiazdami amerykański “Dream Team”?

CZYTAJ TEŻ: TAK DOBRY, JAK ZAPOWIADANO. NBA BĘDZIE LIGĄ WEMBANYAMY

Seryjni triumfatorzy znowu będą faworytami

Nie ma drugiego sportu zespołowego, w którym Francja prezentuje aż taką dominację. Jeśli weźmiemy pod uwagę sam XXI wiek, to Trójkolorowi zdobyli w ciągu niecałych trzech dekad: trzy złote medale olimpijskie, pięć złotych medali mistrzostw świata, cztery złote medale mistrzostw Europy, a także mnóstwo srebrnych oraz brązowych krążków różnych turniejów.

Przy większości tych sukcesów swój udział miał Nikola Karabatić, 40-letnia legenda szczypiorniaka. Jego wkład w grę reprezentacji Trójkolorowych przeszedł jednak transformację. Kiedyś był bezsprzecznym liderem zespołu. W ostatnich latach nieco (ale też nie przesadnie) stracił na znaczeniu. Jest jednak weteranem, który skleją kadrę – zarówno na boisku, jak i poza nim.

– Jestem najbardziej doświadczonym zawodnikiem w reprezentacji, więc zawsze wpajam moim kolegom spokój oraz skupienie. Myślę, że taka jest obecnie moja rola, żeby pokazać im drogę, poprzez zachowanie zimnej krwi – mówił Karabatić, cytowany przez oficjalną stronę europejskiej federacji piłki ręcznej.

Igrzyska w Tokio Karabatić zakończył z 22 bramkami oraz 29 asystami w 8 meczach, pomagając Francji w zdobyciu złotego medalu. Ekipa Guillaume’a Gille nie miała wówczas sobie równych. Przegrała tylko jeden mecz (z Norwegią), na dobrą sprawę nieistotny – bo kończył fazę grupową, w której Francuzi i tak byli pewni pierwszego miejsca. Potem w fazie pucharowej pokonali kolejno Bahrajn, Egipt oraz Danię, wytrzymując nerwy w ostatniej akcji, gdy zagrali świetnie w obronie, przejęli piłkę i trafili na pustą bramkę, ustalając wynik meczu na 25:23.

W Paryżu szczypiorniści z Francji będą mieli wszystko, żeby powtórzyć sukces sprzed trzech lat. A będą to chcieli zrobić tym bardziej, że karierę po igrzyskach zamierza skończyć właśnie Karabatić. Choć zbyt często tego nie podkreśla. – Myślę, że sam Nikola za bardzo się tym nie przejmuje. Jest profesjonalistą. Powiedział kiedyś, że nie skupia się na dalszej przyszłości, tylko każdym kolejnym dniu, na każdym kolejnym treningumówił nam Kamil Syprzak.

Szanse francuskiej drużyny będą zależeć jednak nie tylko o Karabaticia, ale też od formy Diki Mema, uważanego często za najlepszego szczypiornistę na świecie. Istotny powinien być również Elohim Prandi, który skradł show w trakcie tegorocznych mistrzostw Europy, czy gwiazdy jak Ludovic Fabregas oraz Hugo Descat.

Nie zapominajmy o piłce

Żeby nie było tak kolorowo, igrzyska w Tokio Francuzom w sportach drużynowych nie udały się pod jednym względem: bardzo słaby występ zanotowali piłkarze. I to mimo tego, że przecież Trójkolorowi słyną z posiadania być może najszerszego zaplecza na świecie. Z ich reprezentantów spokojnie można byłoby ułożyć z cztery jedenastki, które rywalizowałyby o medale mistrzostw Europy czy mistrzostw świata.

W stolicy Japonii pełniący rolę głównego trenera Thierry Henry (będzie nim również w tym roku) miał do dyspozycji skład stanowiący mieszankę młodości z doświadczeniem. Z jednej strony Pierre’a Kalulu czy Randala Kolo Muaniego, a z drugiej Andre-Pierre’a Gignaca oraz Tejiego Savaniera (wypełniających limitowane miejsca dla graczy powyżej 23 lat). Z powodu odmowy klubów do Tokio nie polecieli jednak ostatecznie Eduardo Camavinga oraz William Saliba, co bez wątpienia osłabiło francuską kadrę.

Ostatecznie Trójkolorowi w Tokio nie wyszli nawet z grupy. Ba, zostali wręcz zmiażdżeni przez rywali. Meksyk pokonał ich 4:1, a Japonia 4:0. Jedyne zwycięstwo podopieczni Henry’ego odnieśli natomiast z RPA (4:3).

Trzy lata później do takiej kompromitacji dojść już nie może. Przede wszystkim – Francuzi będą znacznie bardziej zmotywowani do walki o medale, z racji, że turniej odbędzie się w ich kraju. Stąd trudno spodziewać się, żeby nie zabrali do Paryża znacznie mocniejszego składu.

Jak mocniejszego? Cóż, chęć występu na olimpijskiej scenie wielokrotnie podkreślał już sam Kylian Mbappe. – Razem z mundialem, igrzyska olimpijskie to największa impreza sportowa na świecie. Wystąpić na niej znaczyłoby dla mnie wszystko. Reprezentowanie Francji na igrzyskach byłoby wyjątkową możliwością. A nawet bardziej marzeniem niż możliwością (za Olympics.com).

Czy zatem Mbappe faktycznie wystąpi na igrzyskach? Liczy na to sam prezydent Macron, ale w grę może wejść… Real Madryt, czyli prawdopodobnie nowy pracodawca Francuza. Hiszpański gigant planuje bowiem przedsezonowe tournee w Stanach Zjednoczonych, którego termin koliduje z igrzyskami. Z racji, że olimpijski turniej piłkarski nie jest organizowany przez FIFA, Florentino Perez (mając w głowie ile pieniędzy przynoszą klubowi sparingi w USA) może zablokować swojemu nowemu piłkarzowi grę w Paryżu.

Skoro jednak Mbappe mówi o “marzeniu”, to być może i tak postawi na swoim.

Kto jeszcze?

Choć nie ma co ukrywać, że francuscy koszykarze, piłkarze, szczypiorniści oraz siatkarze skradną medialne nagłówki, w Paryżu Trójkolorowi wystawią jeszcze parę mocnych ekip. Francuskie koszykarki co prawda w Tokio osiągnęły wynik trochę ponad miarę (brązowy medal), bo światowym rankingu zajmują siódme miejsce. Ale już piłkarki ręczne z kraju nad Sekwaną będą miały wielkie szanse na obronę tytułu – są w końcu aktualnymi mistrzyniami świata. Mocne będą też wspomniane rugbistki czy piłkarki – bo przecież Francja to obecnie numer trzy w rankingu FIFA kobiecych reprezentacji.

Niewykluczone zatem, że po nadchodzących igrzyskach w Paryżu znowu będziemy mogli powiedzieć: Trójkolorowi potrafią grać w drużynie.

Czytaj też:

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Igrzyska

Komentarze

2 komentarze

Loading...