W 2024 roku Jessica Pegula była największym wyzwaniem, jakie do tej pory Magda Linette spotkała na korcie. Amerykanka grała we własnym kraju, w dodatku podczas turnieju w Charleston była rozstawiona z pierwszym numerem. Ale Polka grała pierwsze udane zawody w roku, a wcześniej pokonała dwie wyżej notowane rywalki. Po cichu można było liczyć na to, że jej fantazja – oraz większa nieprzewidywalność kobiecego tenisa – spłatają Peguli figla. Ale nie tym razem. Linette była wyraźnie gorsza i przegrała 2:0 w setach.
CHARLESTON NA PRZEŁAMANIE
Powiedzieć, że obecny sezon nie należy do Magdy Linette, to jak nie powiedzieć nic. Z czternastu spotkań, które Polka rozegrała w 2024 roku, wygrała zaledwie pięć. Największym rozczarowaniem okazał się dla niej udział w Australian Open. W ubiegłym sezonie jej drogą do półfinału żył cały kraj. Niestety w tegorocznej edycji z kortami w Melbourne Magda pożegnała się już w pierwszej rundzie, pokonana przez Caroline Wozniacki, a także kontuzję.
Przez problem z lewym udem 32-latka długo nie mogła wejść na swoje najwyższe obroty, co widać po wspomnianym powyżej bilansie. Jednak obecnie rozgrywany turniej serii WTA 500 w Charleston mógł wlać w serca fanów Magdy nadzieję na to, że tenisistka wraca na dobre tory. Polka w pierwszej rundzie zawodów w USA pokonała Petrę Martić, a następnie uporała się z Dajaną Jastremśką. Druga wygrana o tyle zasługuje na uwagę, że Ukrainka w tym sezonie wyrównała wyczyn Linette, gdyż doszła do półfinału Australian Open.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
BEZ SERWISU, BEZ POMYSŁU, BEZ SZANS
Jednak w trzeciej rundzie naszą rodaczkę czekało jeszcze większe wyzwanie. Jessica Pegula aktualnie jest bowiem piątą rakietą świata i od dwóch sezonów zalicza się do ścisłej czołówki kobiecego tenisa. Magda w obecnym sezonie jeszcze nie grała z zawodniczką o tak wysokiej pozycji w rankingu WTA, więc chociażby pod tym względem był to jej najtrudniejszy mecz w roku.
I cóż, niemalże od początku spotkania widać było, że Amerykanka to obecnie za wysokie progi dla polskiej rakiety. Już po niecałych piętnastu minutach spotkania wynik pierwszego seta brzmiał 4:1 dla Peguli. Magda nie miała na korcie nic do powiedzenia. Wystarczy tylko wspomnieć, że pierwszy raz została przełamana do punktowego zera, a za drugim wygrała zaledwie piłkę. Chcielibyśmy napisać cokolwiek więcej na temat tej partii, ale przy bezbłędnie grającej Peguli, z Linette na korcie nie było czego zbierać.
Magda nie miała pomysłu na to, by jakoś zmusić swoją rywalkę do wysiłku. Szczególnie drugi serwis Polki był nieskuteczny, ale przede wszystkim bardzo wolny. Niektóre piłki Linette posyłała z budzącymi politowanie prędkościami poniżej 70 mil na godzinę. Dla porównania, najlepsze tenisistki na świecie potrafią posłać piłki lecące ponad 120 mil na godzinę. Przy tak słabym podaniu Magda nie miała najmniejszych szans na załapanie się na grę.
Szkoda przede wszystkim dlatego, że w poprzednich dwóch spotkaniach nasza rodaczka nie bała się zaryzykować. Szła na maksa z każdym uderzeniem, puszczała rękę przy wymianach. Dziś zobaczyliśmy ją przestraszoną, która świeciła blaskiem tylko wtedy, kiedy akurat grała po stronie kortu na którą padało słońce. I która może cieszyć się z tego, że nie przegrała drugiego seta do zera w gemach. Bo taki scenariusz był w pewnym momencie bardzo prawdopodobny.
Jessica Pegula – Magda Linette 2:0 (6:2, 6:2)
Czytaj więcej o tenisie: